W komentarzach do poprzedniego posta
Dodgers napisała "
bardzo mnie ciekawi jak ażur będzie wyglądał na cieniowanej włóczce" no i zaczęłam się tęgo zastanawiać, czy ja na pewno dobrze dobrałam włóczkę do wzoru...
Nie popadam w skrajności i nie mam też doświadczenia w drutowaniu, ale już widziałam totalnie niedopasowane włóczki do wzoru i nie chciałabym tu strzelić jakiegoś paskudztwa.
Ale wydaje mi się, że wychodzi dobrze, mnie się podoba. Może to nie jest mistrzostwo świata, ale jednak coś wychodzi ;)
Już prawie odpuściłam sobie dzierganie w zupełności. Uznałam, że to nie dla mnie i właśnie wtedy, naprawdę zaczęło mnie to wciągać. Nie oszaleję na punkcie dziergania, choćby dlatego, że w swoim bardzo twórczym życiu nie mam już na to czasu. Ale od czasu do czasu, bez przymusu i traktowania drutów jak obowiązku, to czemu by nie podziergać. Zawsze pociągały mnie ażurowe chusty, takie jakie wychodzą spod palców
Basi-Fanaberii oraz innych zdolnych osób - cieniutkie, skomplikowane, pełne dziurek, wykonane z pięknej, błyszczącej włóczki. To one przyczyniły się do tego, że wreszcie się zawzięłam i nauczyłam tych drutów. Na razie umiem co umiem i po wielokrotnych, nieudanych próbach opanowania drutowania, jest to dla mnie sporym sukcesem.
Poza tym dzierganiem niewiele robię, mam bardzo trudny, życiowo, okres. Nie będę tu się rozpisywać, bo to blog, a do tego blog robótkowy. Ale czasem każdy ma takie tygodnie, miesiące, gdy coś się zmienia, przeobraża, wymagając od nas sprostania naszemu życiu i jego wymaganiom, jednocześnie nie pozostawiając wiele miejsca na decyzje, bo decyzje podejmuje życie. Ot można jedynie tak próbować działać, by zapewnić sobie dobrą i spokojną, bezpieczną przyszłość.
Ale nie rozwodzę się jakby ktoś tak domniemywał ;)
Jeszcze słówko o Psotce.
Mam wrażenie, że kryzys minął, po tej utracie przytomności o której pisałam w komentarzach, już byliśmy gotowi na najgorsze, ale jakoś psinka się odbiła od dna, zaczęła jeść, nie kaszle, lepiej wygląda, nawet biega i skacze jak kiedyś. Dziś zobaczymy jak to wygląda od strony serduszka, płuc, czy coś się poprawiło - mamy wizytę kontrolną. Oczywiście starość i wada serca nie znikną, ale może jeszcze troszkę razem pożyjemy.
Pozdrawiam serdecznie.