Czesanka owiec rasy falkland od jakiegoś czasu bardzo mnie fascynuje, głównie ze względu na sposób w jaki się barwi. Napatrzyć się nie mogę jak gdzieś w necie spotykam farbowanki na falklandzie.
Jest kilka ras owiec, których czesanka barwi się w ten ciekawy piękny i "naturalny" sposób. Nie chodzi mi tu bynajmniej o farbowanie naturalnymi barwnikami, ale o reakcję tych czesanek na barwniki chemiczne, a dokładnie Jacquardy. Mnie ten sposób przyjmowania koloru nieodmiennie urzeka i zmusza do poszukiwań.
Jacquardy to barwniki bardzo intensywne i na wełnie typu merino czy bfl tak właśnie wyglądają - intensywnie, mocno, czasem wręcz krzykliwie. Natomiast wełna z owiec falklandzkich czy norweskich reaguje na te barwniki inaczej. Barwy mają głębię, tak jakby każdy włosek przyjmował kolor po swojemu. Kolory są głębokie, takie pełne, nie krzykliwe i takie... dokładnie takie jak powinny.
Nie wiem czy umiem to wyjaśnić.
Przy ostatnich zakupach w WofW zauważyłam coś, co nazwano Falkland Merino. Nie wiem czy było tam już wcześniej, tylko nie zauważyłam, czy jest to jakaś nowość, ale zatrzymałam się przy tym artykule. Zastanawiałam się długo nad tym co to za hybryda. Droższe toto niż merino, a niby falkland. Ale skusiłam się i nie pożałowałam.
Ten Falkland Merino barwi się jak falkland a jest miękki jak merino (choć bez tendencji do filcowania). Kolory przyjmuje po swojemu i jak każdy falkland jest wymagający dla farbiarki - trochę tak jakby brał z roztworu barwiącego tylko tyle ile chce i tego co chce, więc wynik farbowania nie jest do końca przewidywalny, jak w przypadku merynosa, gdzie z góry wiadomo co i jak wyjdzie.
Ale wynik farbowania jest po prostu genialny - to jest to, co lubię najbardziej. To coś... to nie jest po prostu barwiona wełna, to jest barwiony falkland, którego rozpoznam wszędzie.
Może niewiele z Was łapie nad czym ja tu pieję z zachwytu, ale fakt, pieję i to wniebogłosy!!! Bo chyba znalazłam swój wełniany, czesankowy i farbiarski ideał.
Światło dziś marne, ale kolor się obroni ;)
Pozdrawiam serdecznie :)