Udłubałam kolejną chustę, o wdzięcznej nazwie "leszczynka". Właśnie z leszczyną skojarzyła mi się ufarbowana specjalnie pod ten projekt wełenka i tak już zostało - sielsko, wiejsko i w moich ulubionych klimatach.
Wzór znalazłam na Ravelry, o TUTAJ Wzór jest bezpłatny, bardzo czytelnie opisany i rozrysowany, tak, że robi się przyjemnie. Chusta jest większa niż we wzorze - autorka pisze jak można bezproblemowo chustę powiększyć. Jeśli więc ktoś szuka inspiracji na wykorzystanie kilku kłębków grubszej włóczki to polecam. Jest jeszcze druga chusta tej autorki, bardzo podobna, z większą bordiurą TUTAJ Bardzo mi się podobają jej projekty.
Użyta włóczka to ręcznie barwione merino "Lifestyle" 300m/100gram. Wykorzystałam prawie całe 2 motki, zostało mi może z 5 gram. Druty czwórki , trochę większe od zalecanych, ale chciałam by chusta nie była zbita tylko lekko ażurowa.
A moteczek przed przewinięciem prezentował się o tak... ciepłe i niekrzykliwe zielenie, orzechowe brązy, oliwki i trochę zzieleniałej ochry, czyli jedno z moich ulubionych połączeń kolorystycznych.
Pozdrawiam :)
środa, 21 maja 2014
czwartek, 15 maja 2014
Nowości w sklepiku
Wrzuciłam do sklepiku 10 nowych, świeżutkich farbowanek. Zapraszam serdecznie :)
Bardzo dziękuję za wszystkie wpisy pod poprzednim postem :) Pozdrawiam :)
niedziela, 11 maja 2014
Twórcze targowisko
W sobotę w Poznaniu na ulicy Żydowskiej odbyła się imprezka o nazwie Twórcze Targowisko. Oprócz stoisk z rękodziełem było też dużo różnych warsztatów i można było, za darmo, nauczyć się najróżniejszego rękodzieła. No ale trudno się nauczyć gdy nie wie się, że można i gdzie można. Podstawowym minusem imprezki było jej słabe rozreklamowanie. W dużej mierze przedsięwzięcie od strony warsztatowej przerodziło się w coś ala "Twórcy dla twórców". Uczyłyśmy się więc od siebie wzajemnie.
Tym właśnie sposobem nauczyłam się filcowania aplikacji na sucho, całkiem z głupia frant ;) I muszę przyznać, że to świetna zabawa, wciągająca, choć bardzo czasożerna. Technicznie i teoretycznie jest to dość proste, choć jak zawsze to tylko teoria i aby zrobić coś naprawdę fajnego potrzeba dużo wprawy. No ale tak to już w życiu jest.
Drugim dużym plusem imprezki było to, że z tejże okazji spotkałam i poznałam Dorotkę z bloga "Ja to mam w genach" Nie wiem jak Twoje odczucia Dorotko, ale ja miałam wrażenie, że znamy się od lat i tylko tak jakoś zapomniałyśmy na chwilę o swoim istnieniu. Bardzo miło było mi Ciebie poznać :)
Moja pierwsza próbka (to znaczy pierwsza poważniejsza, wypocin warsztatowych nie licząc) wykłuta na kawałku parzonej wełny...
... myślę, że będą kolejne.
.
Tym właśnie sposobem nauczyłam się filcowania aplikacji na sucho, całkiem z głupia frant ;) I muszę przyznać, że to świetna zabawa, wciągająca, choć bardzo czasożerna. Technicznie i teoretycznie jest to dość proste, choć jak zawsze to tylko teoria i aby zrobić coś naprawdę fajnego potrzeba dużo wprawy. No ale tak to już w życiu jest.
Drugim dużym plusem imprezki było to, że z tejże okazji spotkałam i poznałam Dorotkę z bloga "Ja to mam w genach" Nie wiem jak Twoje odczucia Dorotko, ale ja miałam wrażenie, że znamy się od lat i tylko tak jakoś zapomniałyśmy na chwilę o swoim istnieniu. Bardzo miło było mi Ciebie poznać :)
Moja pierwsza próbka (to znaczy pierwsza poważniejsza, wypocin warsztatowych nie licząc) wykłuta na kawałku parzonej wełny...
... myślę, że będą kolejne.
.
Subskrybuj:
Posty (Atom)