sobota, 14 lipca 2012

Poznajcie Marcelka

Ufff i po najgorszym. Kotek został wczoraj przywieziony do domu. Pomimo około tygodnia jaki minął od złamania nóżki, chirurgowi udało się ją poskładać i zespolić (zgwoździować). Kiciuś okazał się być kocurkiem, więc dostał imię Marcel - jakoś tak w nocy, leżąc w półśnie to imię mi przyszło do głowy i uznałam je za bardzo fajne.

Do ściągnięcia szwów Marcelek jest w kołnierzu (kołnierzyku właściwie), z którym wczoraj strasznie zaciekle walczył, dziś mu już nieco minęło. 

Chłop postawił jeden "warunek" - rzekł do mnie - "Ale ty go oswajasz". No dobra, sobie myślę, dwa tygodnie podrapanych i pogryzionych rak... chyba ten czas nam wystarczy by się oswoić.

A tu niespodzianka, kiciuś jest tak przylepny, że na okrągło by siedział na rękach. Mruczy, łasi się, rozpływa się pod dotykiem ręki, choć jednocześnie jest bardzo ożywiony. Nawet po samym zabiegu, choć jego ruchy były nieskoordynowane to wciąż się wiercił.

Doktor zalecił by do momentu wyjęcia gwoździa kiciuś przebywał w klatce. Zresztą i tak nie można go puścić "na salony", bo jest przecież nieszczepiony. A na zaszczepienie trzeba poczekać minimum 2 tygodnie, by nie nadwyrężać organizmu osłabionego operacją. Więc klatka jest musowa, tak czy siak.

Zostawiony w klatce urządza koncerty, że przez dwoje drzwi słychać :) Staram się z nim przebywać często, ale nie za często, by nie nadwyrężał nóżki - on oczywiście chciałby już spenetrować wszystkie kąty.

Tyle o kocurku już było, więc wreszcie pora na fotkę.
oto Marcelek



Na łapce wciąż ma wenflon. Teraz czeka nas kilka dni wizyt u weta - kontrole, zastrzyki. Za 10 dni zdjęcie szwów , a potem jeszcze jakieś 4 tygodnie do momentu wyjęcia gwoździa.

Ostatnio blog zrobił się całkiem koci - mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Ale przędę, mam już ukręcone singielki, z których zrobię fraktala.

38 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jest wszystko w porządku, że obyło się bez komplikacji:) Dobre masz serduszko:)
    Marcelek jest ślicznym kotkiem:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze ,że się wszystko dobrze skończyło!Marcelek śliczny:)pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spojrzenie ma jak James Dean! I chyba w ogóle talent do pozowania, a obiektyw go kocha. Jak to dobrze, że Ci się udało!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny Marcel! A jak Masza reaguje na takie towarzystwo?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie kotki są od siebie odizolowane. Masza ma jednak zdziwioną i jakby nieco przestraszoną minkę, słysząc Marcela przez drzwi. A kocurek ma głosisko jak dzwon ;)

      Usuń
  5. Śliczny kiciuś! Dobrze, że udało się mu pomóc :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki słodziak :-D Dobrze, że już najgorsze za Wami.
    Zakocenie bloga robótkowego jakoś tak naturalne mi się wydaje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocurek śliczny. Dobrze, ze się udało tak dobrze to wszystko sfinalizować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze. Właśnie wróciliśmy z wizyty kontrolnej. Jest wszystko w porządku.

    A zakocenie bloga robótkowego - też mam takie wrażenie, że miłośniczki wełnianych kłębków są jednocześnie miłośniczkami kotów, a przynajmniej często się to zdarza.

    Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ fajnie, że Wam się udało! Macel jest rewelacyjny :)
    Jak nic musieliście się spotkać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jest w tym co piszesz, od samego początku ten kociak był moim faworytem - coś do niego czułam, nie wiem dlaczego, bo to nie miało zupełnie znaczenia. Zanim kociak złamał nogę nie planowałam żadnego z nich brać do domu. Chłopu marzył się kocurek norweski i taki miał u nas z czasem zamieszkać. A tu los sam zdecydował :)

      Usuń
  10. Kochane maleństwo, kocham koty i boli mnie to, że tyle się nacierpi niewinne, bezbronne stworzonko. Cieszę się, że istnieją tacy ludzie jak Ty :)
    niech kotek i jego łapka wraca do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście złamanie nie było wynikiem przemocy i ludzkiego okrucieństwa. Dziekuję za życzenia w imieniu kotka :)

      Usuń
  11. Marcelek jest śliczny i bardzo rezolutnie spogląda w obiektyw. Teraz będziesz miała dwoje pomocników przy przędzeniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, dopiero jedna wydoroślała, spoważniała i przestała się kłębkami interesować ;)

      Usuń
    2. Koty boją się nas nie dziwne tyle krzywdy doznały od ludzi.To nie koty są zdziczałe to ludzie są zdziczali. Uważają się za bardziej rozwiniętych umysłowo a takie rzeczy jakie ludzie robią tym biednym kociakom , takie okrucieństwo może urodzić się w bardzo chorym umyśle.Nawet psychiatra nie pomoże.

      Usuń
  12. Super, że z kotkiem wszystko OK :)) Jak widzę i czytam, to gościu z charakterem :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano tak się wydaje. W przychodni wspominają go tak samo. Przymilne i słodkie kociątko, któremu trzech lekarzy musiało podawać zastrzyk, tak się buntował ;)

      Usuń
  13. Fajnie, że najgorsze już za Wami.
    A z kocurka przystojniacha:)
    Niech się dobrze chowa!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach jakie te skarpetki śliczne!!!!
    No widzisz telepatia, właśnie u siebie na blogu się pytałam czy gwoździowali czy składali na płytkę ;)
    Cieszę się że socjalizacja idzie jak po maśle, po raz kolejny sprawdza się powiedzenie mojej koleżanki- "zwierzęta uratowane się zawsze udają"
    Szczęścia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwoździowane były a właściwie była, bo tylko piszczel została złożona jak się należy, strzałka została jak była bo zdecydowanie za cienka na cokolwiek. Ale ponoć to nie ma znaczenia.

      Usuń
    2. Młody zwierz , da radę :)

      Usuń
  15. Wiedziałam, że wszystko się dobrze skończy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadrobiłam zaległości i właśnie poznałam cała historię o ogrodowych kociakach. Dobrze, że dzięki Wam świat zubożał o jedno kocie nieszczęście. Ściskam mocno :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, udało się, kiciuś jest coraz żwawszy i na szczęście cichszy, przyzwyczaja się do nas, nowego miejsca i braku mamy. A jaki z niego słodziarz i przylepa, tego się nie da opisać :)

      Pozdrówka cieplutkie dla Was i zwierzaków :*

      Usuń
  17. fiu fiu, jaki przystojniak! życzę Marcelkowi zdrowia, coby się nóżka porządnie zrosła, a Tobie spokoju i odpoczynku po takiej ilości wrażeń. I zazdroszczę takie przylepy- ja choruję na zwierzaka od jakiegoś czasu, tylko nie udało mi sie Chłopa do tego pomysłu namówić jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Tobie życzę, by Ci się udało Chłopa przekonać :)

      Usuń
  18. Jest śliczny. Cieszę się, że jest dobrze z jego kocią łapką. A propos "zakocenia" bloga, to nie znam ani jednej miłośniczki run, wełen i dzianin, która nie miałaby lub nie uwielbiałaby kotów. Serdecznie pozdrawiam Wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jakoś naturalnie wychodzi z tą miłością do run, wełen i kotów. Pozdrówka serdeczne :)

      Usuń
  19. Ja za wszystko to Cię mocno, mocno ściskam! Ten kocio też Ci się trafił ładny jak diabli!
    Tfu, tfu na muchę urok, niech szybko i mało pieniężnie do zdrowia dochodzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcelek ma śliczny pyszczek, to prawda. A co do pieniędzy to na szczęście udało nam się trafić na chirurga, który policzył nam za operacje i całą resztą "po kosztach" dlatego, że kotek bezpański był.

      Za życzenia bardzo dziękuję :)

      Usuń
  20. No to rzeczywiście miałaś szczęście do lekarza.
    Marcel jest uroczy, ale spojrzenie ma charakterne ;-) Mam nadzieję, że z Maszą szybko się dogadają, jak już będzie można Młodego na te salony wypuścić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy co z tą charakternością będzie. Na razie za Chłopem nie przepada, bo On małego łapał. Do mnie lgnie jak do mamuśki i się rozpływa mrucząc. Mam nadzieję, że z czasem się przekona również do Chłopa, bo on koty bardzo lubi.

      Jeszcze trochę wody upłynie zanim Masza i Marcel będą mogli się poznać i dogadać. Na razie kocik zajmuje się głównie spaniem, jedzeniem i przytulaniem :)

      Usuń
  21. Co tam koci blog. W końcu to Twój blog i piszesz, co chcesz. A na ścisłość, 'kota' też pewnie dało by się wkręcić na wrzeciono ;-)
    Przyjemnie, że koszty leczenia nie zabiły, a wiem, że potrafią. Ale szybkie, trafne diagnozy i dobre leczenie są warte tego.

    Zdrowia dla Marcela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie tak, to blog o rzeczach dla mnie ważnych, zresztą nie da się ciągle o włóczkach, czesankach itp. nudno by się zrobiło.

      Przychodnie dla zwierząt to jednak placówki komercyjne, istnieją po to by przynosić zysk, więc ceny potrafią powalać. A tu lekarz jasno nam powiedział, że weźmie tyle a tyle, bo wzięliśmy bezdomnego kota, ze złamaną nogą, którą trzeba operować i on nie będzie na nas zarabiał. Zastrzyki i leki też wszystko za niższą cenę. Przyjemnie czuć zrozumienie i wsparcie.

      A kotek już zaczyna się bawić, choć za dużo mu nie wolno.

      Pozdrówka Asiu i dziękuję za życzenia w imieniu Marcelka.

      Usuń
  22. słodkie kocie :D jest podobny do kotki, którą kiedyś oddałam w dobre łapki:) uroczy! oby łapeczka szybko się goiła :))

    OdpowiedzUsuń