A swoją drogą, czy Wasze koty (pytanie oczywiście do właścicieli kotów!) też Wam to robią? Czy też, niczym koguty, robią Wam pobudkę równo ze wschodem słońca? Aż strach pomyśleć co będzie w czerwcu, gdy słońce wschodzi coś około trzeciej-czwartej. Moje darmozjady już od samego świtu czekają na michę, choć głodem nie przymierają, bo ciągle mają suchą karmę w zasięgu pyska. Masza dziś wskoczyła na komodę obok łóżka i wbiła we mnie swój koci wzrok, próbując mnie chyba siłą woli wybić ze snu, a Marcel, który wybrał bardziej przyziemną - jak na faceta przystało - technikę budzenia, zajął się naprzemiennym wskakiwaniem na łóżko i zeskakiwaniem z niego. No i dopięły swego, o 6.15 byłam na nogach, a o 6.17 dostały co chciały.
Dziś w farbiarni czekały na mnie zielenie, a dokładnie 12 zieleni.
Włóczka to miękkie merino ze steliną (takiej wełenki tu jeszcze nie pokazywałam), jeszcze ciepła (i mokra), prosto z pieca rzec można.
Wczoraj natomiast powstała inna farbowanka, na tej samej wełence...
... oraz jej bliźniacza siostra (choć chyba po innym ojcu ;)) - czesanka polwarth, a nawet dwie czesanki polwarth...
A także cosik takiego, na wensie
W piątek zrobiłam małą rewolucję w pracowni - został do niej wstawiony drugi stół - mam teraz 4,5 metra powierzchni roboczej, nie licząc podręcznych stolików i teraz to już baaaardzo mi się tu podoba :) Mam tu wszystko czego mi potrzeba, łącznie z laptopem (starym jak historia komputeryzacji) i głośnikami do słuchania muzyki, radiem, czajnikiem i kubkiem na kawę.
To oczywiście tylko pracownia, a nie salon z kominkiem, więc nie zwracajcie uwagi na zachlapaną farbą podłogę i walające się wszędzie różne, wielce potrzebne, rzeczy, ale to mój raj najcudowniejszy i najważniejsze miejsce w domu :) Aż strach pomyśleć co będzie jak przyjdzie się stąd wyprowadzić - żal będzie. Ale tam będzie nowa, inna pracownia i nowe, inne życie :)
Ogólnie jest mi jakoś tak bardzo dobrze, może to słońce, zbliżająca się wiosna, a może co innego, ale chce mi się żyć! Pozdrawiam :)
Piękne wełenki :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńOoooooo ! I co ja mam powiedzieć, gdy mnie zatkałooooooooo. :-)
OdpowiedzUsuńOsobista pracownia, jaka by nie była zawsze mnie kręcić będzie. 'Zazdrazczam uprzejmnie' ;-)
Ależ Cię wzięło na barwy wód stojących, że tak powiem. Bardzo, bardzo fajne połączenie. Jak nic, mnie się kojarzy ze wczorajszymi plamami.
Jak najbardziej, kojarzyć Ci się ma prawo :) Barwy wód stojących powiadasz, może być :) A bez pracowni życia to ja sobie już nie wyobrażam, gdziekolwiek to życie toczyć się będzie, po pierwsze pracownia. Pozdrawiam słonecznie :)
UsuńPiękne kolorki. Zielenie aż wołają wiosnę. Dodatki niebieskiego są kropeczką nad "i".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba podświadomie bardzo mi tej wiosny się chce :) Bardzo dziękuję :)
UsuńOdpowiadając na pytanie - tak. Robi dokładnie to samo. Tylko godzinę wcześniej. I liże po powiekach. Sen już wówczas niestraszny.
OdpowiedzUsuńOczywiście chodzi o napełnienie michy. Pogrzebie ząbkami, pomymla jęzorkiem i zadowolona zamruczy. A potem pójdzie na kanapę. Spać. Zostawiając prawie pełną michę. I mnie na środku kuchni z kawą w ręku.
I tak codziennie.
Bez rozróżnienia niedziel i świąt.
Ale i tak jej nie oddałabym za nic :)
PS. Farbowanki cudowne.
Mój Marcel wprawdzie nie liże po powiekach, ale paca łapami (na szczęście bez pazurków) po stopach, gdy spod kołdry wystają :) Dokładnie - pogrzebią w michach, czasem zjedzą, czasem nie, pobroją chwilę i lulu, a ja wybudzona.
UsuńP.s. Dzięki :)
Pierwsze kolorki - superaśne! :) Mój pupil - piesek już nie wstaje skoro świt, ale na początku, gdy był u nas lepiej było się w nocy nie przekręcać z boku na bok :))), potrafił o 3-ciej z zachwytem machać ogonem, że idziemy na dwór ;). Pracownia, choć nie farbiarska - marzenie! :)
OdpowiedzUsuńTysiu, z innej beczki... czy kiedyś może popełniła byś posta o przędzeniu i różnicy w przędzeniu na kołowrotku i wrzecionie??
Post o przędzeniu powiadasz, tylko jak opisać ten zacny proceder przez internet... Jak tylko coś mi sensownego do głowy przyjdzie to popełnię, ale myślę, że bez jakiegoś nośnika obrazu się nie obejdzie. Właściwie nie ma za wielkiej różnicy między przędzeniem na kołowrotku i na wrzecionie, choć znawcy przedmiotu mogą się poczuć tą wypowiedzią dotknięci, ale jeśli umiesz dobrze jedno to drugiego nauczysz się w kilka godzin. Podstawowa różnica to przejście z poziomu do pionu (z kołowrotka na wrzeciono) lub odwrotnie, jeśli chodzi o płaszczyznę pracy, no i jest kilka różnic w zdwajaniu przędzy (przy kołowrotku masz szpulki i leniwą kaśkę, przy wrzecionie radzisz sobie bez tego) ale to drobnostki.
UsuńCudne te zielenie, wprost boskie :)
OdpowiedzUsuńCo do kotów to też tak mam - Haker rankiem otwiera mi oko łapą, bardzo delikatnie próbując unieść mi powiekę. Po każdym naciśnięciu oka rozbrzmiewa pytające miauknięcie i natrętny wzrok. Te manewry odbywają się oczywiście w dni, kiedy nie wstaję o 5.30, tylko nie nastawiam budzika "bo nie muszę rano wstawać". i też po zjedzeniu dwóch chrupek on uwala się na kanapie, a ja już nie ;)
Fajna pracowania-farbiarnia, lubię takie miejsca :)
pozdrowienia :)
Chciałoby się powiedzieć - co kot, to obyczaj ;) , tylko jakoś wszystkie te obyczaje muszą się dziać skoro świt :) Naiwnie myślałam, że to dzwoniący budzik (i ustawiający drzemki Chłop) mają wpływ na zachowanie kotów, że one wiedzą, że i tak już wstajemy i dlatego nas popędzają, ale gdzież tam, Chłopa nie ma, budzik nie dzwoni o 6 a koty w pełnym rynsztunku ;) Dzięki wielkie i pozdrawiam :)
UsuńWełenki cudne Ci wyszły, więc koty się przydały. Ja mam suczkę, która szanuje mój sen. U córki kot Maszek
OdpowiedzUsuń(pierwotnie Masza, która okazała się chłopcem) budzi mnie w środku nocy, bo akurat chce wyjść, a o szóstej rano Juluś drepcze na bosaka z drugiego pokoju i włazi mi na głowę. więc lekko nie jest. Pozdrawiam serdecznie.
W sumie nie spojrzałam na to z tej strony - bo kto wie, czy powstały by wełenki gdyby nie koty. Pies to jednak jakieś takie bardziej "ludzkie" stworzenie, szanuje Pana i jego potrzeby, moje psy sypiały snem sprawiedliwego, czasem do południa. A kot to ma w głębokim poważaniu, że ledwie blady świt nastał i człowiek by sobie jeszcze pospał. Nie bez podstaw mówi się, że pies ma pana a kot sługę... Pozdrawiam
UsuńŁo matko, to moje zielenie...
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńO rajusiu, a myślałam że to moje rude to potwór wcielony.. owszem, zdarza mu się polować na wierzgające nóżki pana i pańci pod kołdrą - na szczęście szanowny małżonek mój z tych, co to nawet w niedzielę dłużej pospać nie potrafią, i jest zdecydowanie słabszym ogniwem, więc jeśli kota najdzie ochota na budzenie o świcie, to się zaczają na jego wierzgające nóżki a moje oszczędza. Ale jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło pacać mnie łapką czy budzić lizem w oko ;) na to jeszcze nie wpadł, choć nie raz zasiadał na zagłówku i siła woli wybudzać próbował. Ale sam jest jeden, bez drugiego kociego towarzystwa, które by miało niewątpliwie większa wyobraźnię :)
OdpowiedzUsuńPiękna pracownia - raj! zwłaszcza z ta poplamioną podłoga - widać, że raj to twórczy i użytkowany, czyli pracownia w pełnej krasie :) zieleniobłękit przecudny... skąd Ty czerpiesz pomysły na te kolorów zestawienia?
Pozdrawiam :)
Masza też poluje, ale wieczorem, aż czasem trzeba ją opanowywać bo wpada w "szał bitewny" i trochę traci nad sobą kontrolę. A nie myślałaś o drugim kocie? Polecam takie rozwiązanie.
UsuńPomysły czerpię zewsząd, z otoczenia, z jakiegoś udziergu, z wełenek, z tkanin, czasem po prostu mi się w głowie układają, tak że różnie to bywa.
Pozdrawiam :)
co do kotów - nasz Rysiek ustawiony jest na 5 rano i nie daje się go przestawić :) a prawie 12 kilo kota to nie przelewki, zrobi wszystko, żeby dopiąć swego i nas obudzić :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę, ale się uśmiałam. Chyba zgubiliście pokrętełko do przestawiania kota ;) i dlatego tak jest :) Moje koty to co prawda waga lekka (Marcel) czy lekko-półśrednia (Masza), ale nadrabiają pomysłowością :)
UsuńPrzepiękne kolory włóczek!
OdpowiedzUsuńCo do kotów - skąd ja to znam! Mój Bambuś robi mi pobudkę równo o godzinie 5.00 - przeraźliwie jęczy - nie miauczy! Wskakuje na regał z książkami, a potem skacze z takim impetem i hukiem na telewizor - od razu jestem obudzona, a gdy już zorientuje się, że nie śpię z kolejnym impetem skacze na szafkę i na mnie, najpierw jest mruczenie, kizianie, drapanie pazurkami po mojej szyi, no i potem kilkuminutowe spanie na moim brzuchu, a potem znowu skakanie po regale i po telewizorze, tym razem muszę wstać i mój rozkoszny pupil prowadzi mnie do kuchni na śniadanko. Oczywiście pozostała dwójka już tam czeka. i tak co rano! (ale się rozpisałam na temat koci - ale jestem nieuleczalną kociarą i mogę tak bez końca!)
Serdecznie pozdrawiam:))
Widzę, że Twój kocurek ma bardzo przemyślny i wieloetapowy sposób budzenia. Bambuś ma zacną funkcję wysłannika, niemalże posła w tej Twojej kociej rodzince :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńWow, ale pięknie zestawiłaś kolory zieleń z niebieskim, ekstra. Pracowni ci bardzo zazdroszczę, szukam w mojej małej przestrzeni miejsca na moje pasje, kończy się na stole w pokoju i rodzina trzyma talerze w rękach.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję :) Zanim powstała moja pracownia, farbowałam w kuchni i też miałam dylematy - farbowanie czy obiad, czy dziś ugotuję zupę ogórkową czy wełnianą ;) Pozdrówka serdeczne :)
Usuńwłóczki są cudne ! Sama nie połączyłam bym zielonego i niebieskiego . Moja Tosia przestawiła się na moją godzinę
OdpowiedzUsuńwstawania ,ale jak się trafi fanaberia daję jeść i idę dalej spać Ania
Droga koleżanko Aniu :) Moja fantazja farbiarska (nie mylić z ułańską ;) ) podpowiada mi, że z zielonym można połączyć właściwie wszystko i zawsze dobrze będzie wyglądać - trzeba oczywiście dobrać odpowiedni odcień zieleni i czasem nalezy łączyć przez coś, np. przez pomarańcz, żółty, ochrę, oliwkę, bo zieleń z niektórymi kolorami miesza się brzydko, to znaczy daje "brudny" kolor na styku. Z niebieskimi zieleń łączy się pięknie, wszak zieleń to połączenie niebieskiego i żółtego.
UsuńA odnośnie kotów, to ja bym się też mogła jeszcze położyć, tylko już tak nie bardzo zasnę. A moje koty mają chyba budziki w d... bo dziś punkt 6.15 było to samo. Marcelek trącał łapką pomadkę leżącą w glinianej misie, a pomadka turlając się robiła głośne "gggbbrryyy". Jak widać kocur też ma fantazję ;)
Piękne kolory:)) Ta włóczka kusi mnie i nęci, chociaż ja zielonego nie kocham zbytnio ale te połączenia kolorów są takie ładne;) Co do kotów, to moje wychodzą na dwór w godzinach 2 - 4 w nocy, dodam, że tak jest co noc już od lat. Potrafię wypuszczać je na dwór i wpuszczać do domu nie otwierając oczu. Tylko czasami zahaczam o futrynę ale lata treningu robią swoje i zdarza mi się to coraz rzadziej;) Nic co dotyczy kotów mnie nie zaskoczy:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNieźle, a nie myślałaś o zamontowaniu drzwiczek dla kotów, żeby mogły sobie same wychodzić? Tylko po tych wszystkich latach pewnie byś i tak wstawała, z przyzwyczajenia.
UsuńZielenie to ja akurat kocham, są zaraz za czerwieniami i rudościami, zresztą wszystkie kolory są piękne ;). Pozdrawiam :)
I daj Boże, żeby Ci się ta ochota do życia utrzymała jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńTo na wensie boskie!
A dzięki wielkie dobra kobieto :) Jak mawiała pewna moja znajoma - niech Ci Pan Bóg w tłustych dzieciach wynagrodzi - nie mam pojęcia dlaczego w tłustych ;) W każdym razie hossa trwa :) Pozdrówka serdeczne.
UsuńCo do wełenek - cuda. Co do kotów - nie mam doświadczenia natomiast mogę potwierdzić to co mówi Iris a działa w przypadku moich morświnek - pobudka o 6 rano bo terrorystki szarpią klatkę przy najmniejszej oznace przytomności z naszej strony. A jak się położę po nakarmieniu terrorystek to i przy drugim wstawaniu piszczą o pietruszkę (mają nadzieję że nie pamiętam wcześniejszego karmienia).
OdpowiedzUsuńMoje koty też tak potrafią - dostać michę od pana wstającego do pracy, a potem żałosną minką wymuszać to samo na pańci. Nie raz dzwoniłam do Chłopa, czy aby na pewno dał kotom, bo wyglądają jakby dobre 3 dni nie jadły.
UsuńPiękne wełny, uwielbiam sobie do Ciebie zaglądać ponapawawać się kolorami :D Bo dziergam niewiele, nie tak wiele jak bym chciała w każdym razie, a tu zawsze jakieś radosne barwy na mnie czekają.
OdpowiedzUsuńJa też niewiele dziergam.
UsuńW każdym razie zapraszam do oglądania :)
u mnie za kota robi Łuśka ;) na komodzie nie siada, tylko od razu wprasza się do naszego wyra, wierci się, marudzi, że jej ciasno, nawija i pyta kiedy śniadanie...
OdpowiedzUsuńNo to , Agatko, zasadniczo wielkiej różnicy nie ma ;)))
UsuńAle piękne dobierasz te kolorki, ślicznie wyglądają!! W ogóle super masz tę pracownię, taka klimatyczna i taka swoja! Samotne niedziele w towarzystwie "darmozjadów" na pewno potrafią być an swój sposób przyjemne, ciche i rozkoszne <3 Kotów nie posiadam, ale myślę, że gdybym je miała to by również dołożyły wszelkich starań abym nie spała za długo ;> Trzeba by było taką maszynę na pilota zrobić, co by sie wciskało jeden guzik, a maszyna sama by "wypuszczała" do miski określoną ilość jedzenia dla kotów ;>
OdpowiedzUsuńNo tak, można spędzić niedzielę z kotami i pewnie można się dobrze z nimi bawić, ale mnie jakoś tej niedzieli naszło co innego. No właśnie, pytanie czy koty budzą mnie (i nas wszystkich piszących tu właścicieli kotów) dla tej michy, czy może pragną towarzystwa, chcą się podzielić tą radosną nowiną, że już oto wstał nowy dzień. Myślę, że one by budziły nawet z automatem do wypełniania michy :) Pozdrawiam
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniałe kolory!
OdpowiedzUsuńSkąd taka piękna włóczka z nitką?
Czym farbujesz włóczki? ;)
A kotów zazdroszczę takich interaktywnych, bo mój jest wiecznym śpiochem. Kocurek ma już swoje 13 lat, zachowanie ma dziadeczka, dlatego aż wychodzę z siebie z radości jak zaszczyci mnie swoim głosem albo poruszeniem się czy od czasu do czasu bardziej energicznym przekręceniem się na drugi bok, albo skokiem na krzesło. :)
Skąd włóczka to moja słodka tajemnica, ale nie z Polski ofkors ;), a farbuję Jacquardami, amerykańskimi farbami do wełny i jedwabiu.
UsuńCzasem z radością bym zamieniła Marcela na takiego śpioszka, bo mój kocur jest interaktywny za dwa koty :)
Ale najczęściej to słodkie i pocieszne stworzenie. Pozdrawiam :)
Prześliczne kolory! Zieleń jest zniewalająca i wielkiej na nią nabrałam ochoty... Czy wstawisz je do sklepiku?
OdpowiedzUsuńZieleni jest jeszcze chyba 8 albo 7 motków (muszę sprawdzić), jak dotrwa to wystawię ;) Próbuję nazbierać trochę wełenek do wystawienia za jednym zamachem, ale średnio mi to zbieranie idzie (z czego w sumie bardzo się cieszę), zieleń się ciut rozjaśniła po wyschnięciu - jak zwykle, zresztą na moim albumie na Flickr (w bocznym panelu) możesz podejrzeć jak wygląda po wyschnieciu (dwa pierwsze zdjęcia). Jeśli masz ochotę ma jej zakupy, to ja zapraszam po prostu na priv. Pozdrawiam :)
UsuńJakie apetyczne zieloneniebieskości a te zielenie i turkusy - gęba mi się uśmiecha Justynko:) Co do kotów - moje nie są aż tak nachalne ale też swoje sposoby mają. Najczęściej wysyłają najmłodszego bo dużo uchodzi mu na sucho, hihi ale jak już zaczyna pchać się pod kołderkę to też zaraz wstaję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Cieszę się z Twojego uśmiechu, to cudnie gdy można sprawić, że ludzie się uśmiechają :) Oj ja chce kota pchającego sie pod kołderkę, a mam tylko jakieś chamskie wskakiwanie na wyro, przebieganie po śpiącej pańci z impetem galopującego konia, albo pchanie się z pyskiem i wąsiskami do twarzy (ewentualnie wkładanie tegoż do uchylonych ust). Przy tym pchanie się pod kołderkę wydaje się romantycznym poematem ;))) Pozdrówka Marlenko :)
UsuńJa też chcę mieć swoją pracownię!!!! I szafki wypchane włóczkami od góry do dołu!!!!!! ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne wełenki- jak zwykle!!!! :)
Musisz Alu dorwać jakiegoś Chłopa (najlepiej osobistego, bo najtaniej wychodzi :)))) ) ze zdolnościami manualnymi i bardzo ładnie go poprosić, a wtedy, jeśli będą ku temu warunki, tenże Chłop zrobi dla Ciebie pracownie. Ja przynajmniej skorzystałam z takiego rozwiązania. Niestety o te włóczki od góry do dołu, to już będziesz musiała sama się zatroszczyć. Pozdrówka :)
UsuńAleż cudne są, Ty wiesz że ja kocham zielenie, a Twoje zielenie są po prostu cudowne, no a ta kolorowa czesanka też śliczna
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :) Dzięki :)
UsuńCudne te motki z iskierkami :) A pracowni tak zazdraszczam, że az z tej zazdrości pozieleniałam... to jedno z moich większych marzeń: zostawić rozłożone łatki, szpilki, kłebki, wyjść i zamknąć kotom drzwi przed nosem :)
OdpowiedzUsuńNo tak, to "kotom przed nosem" jest bardzo ważne, do mojej pracowni koty mają wstęp surowo wzbroniony ;) Pozdrawiam :)
Usuń