W moje posiadanie trafiły gręple ręczne. Nabyłam je ze względu na runo alpaki, które niezbyt ciekawie grępluje się na drum carderze, a mi zależy na naprawdę gładkiej nitce. Gręple są klasyczne, z mata taką samą jak te drumcarderowa. Ale rozczesują lepiej, może dlatego, że partie wełny są malutkie i wkłada się zdecydowanie więcej pracy w uczesanie jednego małego kłębuszka alpaczego runa. Praca szalona, ale czy przędzenie nie jest tym samym?
Tak więc o ile przy kocie trudno mi prząść - acz się staram (kicia wkłada łebek tam gdzie nie powinna - całkiem jakby jej się marzyła dekapitacja, albo przynajmniej skręcenie młodego kociego karku ;) - i nie tyle o wełnę i moją pracę się martwię co o kota), to grępluję sobie bez problemu.
W tak zwanym międzyczasie ufarbowałam troszkę czesanki, którą niniejszym prezentuję.
|
Bfl z jedwabiem |
|
Bfl z moherem |
Obecnie na kołowrotki króluje Shetland "Au naturel" w czterech naturalnych kolorach przędzionych naprzemiennie. Potem uprzędę go w navajo. Oczekuję ciekawego efektu, choć na razie jeszcze nie ma co pokazywać.
I jeszcze drobiazg świąteczny - serduszko wyszyte haftem hardanger.
Pozdrawiam :)
Szaloną pracę to ja popełniam , bo wełnę rozskubuję palcami :) Wełenek nie chwalę, bo nie wiem , którą bardziej :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem... mój Chłop się śmieje, że po tygodniu gręplowania będę miała bary jak Gołota :P
OdpowiedzUsuńno niestety ręczne gręple to parszywa praca, ale biceps niezły :))
OdpowiedzUsuńdoszłam do tych samych wniosków używając moich czesaków, nitka tak wyczesana jest całkiem przyzwoita tylko przy moich czesakach zostaje spory odpad, jestem ciekawa czy przy ręcznych gręplach też, będę czekać na jakieś wieści :))
kolory czesanek inspirujące :)
a serce przypomina że, dwa lata temu zakupiłam wszystko by popełniać takie hafty i skończyło się na zachwytach nad wzorami i jednej zakładce do książki - będę podziwiać u Ciebie.
No śliczne te kolorki, serduszko też urokliwe, czesanki to temat mi obcy, choć ciągnie mnie niesamowicie- moim marzeniem jest spróbować przędzenia, na razie jeszcze nie moment
OdpowiedzUsuńGręple spoko, mogę się zamienić na moje "protogręple" do czesania kotów - są 4 razy mniejsze :D
OdpowiedzUsuńCzesanki... om nom nom nom...
Serduszko znam Ci ja :>
E-welenko, będę informować o przebiegu prac gręplarskich. Myślę, że bardzo wiele zależy od runa. Na razie grępluje alpakę, którą kupiłam kilka miesięcy temu i która jest bardzo czysta i ładna, więc odpadów praktycznie nie ma.
OdpowiedzUsuńChmurko, no ja myślę, że kiedyś się doczekamy Twoich wełenek :)
Alicjo, no tak, mieliście okazję poznać się z serduszkiem ;)
Noooo... czesanie alpaki przemiłą czynnością jest. :-)))
OdpowiedzUsuńMnie się bardziej podoba drugi warkoczyk. Ale nie mogę doczekać się przędzy z obu.
Wełenki są prześliczne, a serducho cudowne. Podziwiam, bo sama nie mam cierpliwości do haftu ;-)
OdpowiedzUsuńpiękne kolory tej czesanki no i cudne serducho :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
piękne kolory tej czesanki :)
OdpowiedzUsuńKolorki super, mi to takie nie wychodzą, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPrzywykłam do czesania alpaki na swoich psiejskich szczotkach. Co prawda nie są zbyt duże ( 10 x 6 cm), ale dobrze ją rozczesują i z łatwością usuwam drobinki, których niestety jest sporo.
OdpowiedzUsuńCzesanka pierwsza ma wyśmienite kolorki:)
Auć jakie kolory !!!To auć ,bo mnie aż boli jak patrzę :)
OdpowiedzUsuńale czarujesz kolorkami :))
OdpowiedzUsuńPodziwiam,że potrafisz robic tak piękne rzeczy,wspaniale,że te cuda pokazujesz na forum to nawet jesień nie jest taka zła a serce żwawiej bije.pozdrawiam rajka
OdpowiedzUsuńSliczne jest to Twoje serduszko !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie i sciskam !