Ale co dalej... bo kurs nie po to się robi by go tylko zrobić...
Moje 77 metrów, z których połowa to kuchnia i hall, to nie jest powierzchnia na której zmieszczą się krosna. Zresztą już to co tu jest ledwie się mieści. Ale mam strych, co prawda nieogrzewany, ale suchy i dobrze zabezpieczony i krosna się tam zmieszczą. Zimą i w letnie upały sobie nie potkam, ale wiosną i jesienią... z braku laku i kit dobry. Zaszłam dziś na ten strych, celem obejrzenia ewentualnego miejsca na krosna. Jak już tam posprzątam (może lepiej będzie bombę rzucić..., a na pewno szybciej) to będzie elegancka wiosenno-jesienna pracownia tkacka.
No dobra, ale co z krosnami... gdzie kupić, za ile, jakie, nowe czy używane, co kupić jeszcze? Tak się zastanawiam. W grę wchodzi tylko i wyłącznie dwuosnowówka, która jest dla mnie totalnym mistrzostwem świata, nic innego (na razie, nie zarzekam się co będzie później) mnie nie interesuje. I teraz... czy do tej dwuosnowówki trzeba inne krosna, czy takie same jak do innego tkania? A może lepiej poczekać z zakupami do po-kursie? Czy może jednak samemu trochę najpierw popróbować, by z tego kursu wynieść więcej rzeczy bardziej zaawansowanych?
Dziś jestem wielkim znakiem zapytania.
Ależ to wszystko wciąga :)
Jak się ktoś zna na tym, to zapraszam do uświadomienia mnie :D
Carl Orff - O Fortuna
No to pojechałam... ;)
Niewiele pomogę. W dzieciństwie miałam mały warsztat tkacki - zabawkę. Mam ten etap chyba na zawsze za sobą. :-)
OdpowiedzUsuńAle chyba lepiej, jak masz możliwość najpierw popróbować. Przedmiot to konkretnych rozmiarów i pewnie za grosze nawet używanego nie zdobędziesz. Z resztę nie wiem, na ile zużyty może taki być.
Czekam na wieści z nauki. ;-)
Ja doświadczenia w tkaniu mam tyle co z gobelinów. Warsztat na pewno 5 złotych nie kosztuje. Chyba poczekam do wiosny, Pani Tkaczka na pewno coś podpowie w sprawie zakupu. Ale ogólnie mnie nosi, mało mi tego wszystkiego ;)
OdpowiedzUsuńTakie twórcze noszenie fajne jest, ale też i męczące. :) Jak przeglądam blogi, to często mam wrażenie, że niektórzy nic innego nie robią tylko uprawiają swoje hobby w sensie, że nie pracują zawodowo, bądź hobby jest ściśle związane z pracą zawodową.
OdpowiedzUsuńNo bo pewnie, często, właśnie tak jest jak myślisz.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za zapał, nie znam się na tkaniu więc nie pomogę, ale mała rada zakupy po kursie, to wiem z doświadczenia, mam teraz dwa kołowrotki na których nie potrafię prząść i nową Fantazję która kręci jak ta lala. Mogłam zaczekać aż ktoś mi pokaże jak się przedzie, ale wydawało mi się że sama to opanuję, niestety!!!
OdpowiedzUsuńSabina była zbawieniem....
Pozdrawim.
No tak, pewnie masz rację Appolinar. Ja się czasem za bardzo napalam. Tak mnie to wszystko ekscytuje, ze zaczynam myśleć emocjami. Poczekam do wiosny.
OdpowiedzUsuńRównież nie znam się na tkaniu. Jak sama napisałaś krosna nie kosztują 5 zł. Popytaj w różnych miejscach osoby które siedzą w temacie. W odpowiednim czasie krosna się znajdą jeśli będziesz chciała:) Podziwiam Twój zapał i talent:)
OdpowiedzUsuńKoleżanko tkaczko, poczekajmy do po-kursie:). Zobacxzymy najpierw co nam panie w Janowie pokażą. Z tego co już widziałam to wcale nie jest taka prosta sprawa, ale też raczej nie taka skomplikowana, skoro z reguły tylko dwie nitki wątku, prawda? A jeśli nas nie wciągnie? (hmmm... szanse marne żeby mnie nie wciągnęło i oszczędziło moją kieszeń. Pojedźmy najpierw , a już Panie nam podpowiedzą gdzie dobre krosno kupić. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze więc, będę robić swoje, bez bujania w obłokach ;)
OdpowiedzUsuńKrosna robi mąz pani Ani Bałdygi. Do dwuosnowówki tez. Podobno znakomite. Zgrabne i wogóle.Cena cos ok 1200 zł ale to news z wiosny jest.Ja mam kurs z dwuosnowówki w listopadzie. Co jeszcze trzeba dokupić. ? Ramę do snowania i regana - na bank. Chyba ze już masz.
OdpowiedzUsuńDo wiosny czekać??/ No cos Ty... toz to pół roku jeszcze albo i wiecej .... straszna strata czasu....Ja tam bym nie wytrzymala... Powodzenia.
W naszym Żelisławskim Zapiecku ( okolice Czaplinka) pani Irena Klas tka na krosnach dwuosnowowych i wie wszystko na ten temat, jest uczennicą Pani Ani Bałdygi. Na początku naszego tkania kupiłyśmy stare krosna poziome, na nich sie uczyłyśmy i służą do tej pory (kosztowały 300,- zł(!) Potem byłyśmy u Pani Ani na Mazurach i tam kupiłyśmy następne, stare i nowe zrobione przez mężą Pani Ani. Nie były drogie. Ale z tego co pamiętam tkanie na dwuosnowówce dla mnie był trudne,
OdpowiedzUsuńGaja, ja i tak nie zacznę przed nastepną wiosna, choćby ze wzgledu na to, że zimą na nieogrzewanym strychu nie wysiedzę, wiec z kursem mi się nie spieszy, a chętnie zobaczę Podlasie, bo nigdy tam nie byłam. Dziękuję na namiary na kogoś kto robi krosna.
OdpowiedzUsuńKrystyno, dziękuję za odpowiedź, mam nadzieję, że jakos sobie z tą dwuosnowówką poradzę. Gobelin to było coś właśnie zamiast dwuosnowówki, bo u nas nie bardzo jest się u kogo uczyć tkać na krosnach, a jakoś wtedy nie pomyślałam o kursie wyjazdowym, więc z braku laku poszłam do pracowni gobelinu, czego nie żałuję, ale pasja do tkania na krosnach dalej we mnie siedzi.
Kupiłam krosna na Allegro. za niecałe 300 złotych, kompletne, z miliardem dodatkowych części. na razie leżą złożone w piwnicy, mam nadzieję, że w tym tygodniu uda mi się poskładać do kupy. zajmą część sypialni/pokoju projektowanego dla potomka. i szukam teraz nauczyciela tkactw:]
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad kursem w Łucznicy
Szoszonko, czyli zrobiłaś tak, że najpierw krosna potem kurs, też się nad tym zastanawiałam. Ja co jakiś czas przeglądam allegro w tym kierunku, ale jeszcze nie udało mi się na coś porządnego i niedrogiego trafić. Miałaś szczęście :).
OdpowiedzUsuńczatowałam na moje krosna jakieś półtora roku:] i gdy tylko się pojawiły zakupiłam byłam. później przez pół roku niemal nie mogłam ich odebrać -a to się pochorowałam, a to panu mężowi nie dali w pracy wolnego a on jedyny mój kierowca no i szczerze mówiąc wyprawa na drugi koniec Polski średnio mi się uśmiechała. teraz, mam je już w domu, co prawda w piwnicy, ale jest nadzieja, że jutro zacznę je składać. a kursu/nauczyciela dopiero szukam. z kołowrotkiem było tak samo, najpierw kupiłam gada a później dopiero pojechałam się uczyć do Eli na Kaszuby.
OdpowiedzUsuńWięc miałaś bardzo dużo szczęścia. I mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami i zrobisz trochę fotek ze składania tego upolowanego skarbu.
OdpowiedzUsuńKołowrotek też kupiłam nie umiejąc w ogóle prząść. Na początku tak naciągnęłam pasek, że mi wyrywało wełnę z rąk, ale nauczyłam się, sama, z czego jestem bardzo dumna. Niestety krosna to dla mnie zbyt wysoka poprzeczka, by samemu próbować.
dla mnie chyba też. naoglądałam się w sieci zdjęć i filmów, zaopatrzyłam w literaturę, ale jednak wolę, żeby mi to ktoś pokazał.
OdpowiedzUsuńrelacja ze składania krosien będzie na pewno zarówno u mnie na blogu, jak i na prząśniczce.
Krosna - moje marzenie...Tak jak pisała gaja na pewno snowalnica i taka powiem niefachowym językiem deseczka z dziurkami potrzebna przy zakładaniu osnowy (nie wiem czy to nie to samo co wymieniona przez gaje regana)Samo tkanie na krosnach skomplikowane nie jest...większy problem może stworzyć prawidłowe osnucie warsztatu i to chyba lepiej zobaczyć:)Mam doświadczenie tylko z krosnami dwunicielnicowymi, wiec za wiele chyba nie pomogę...
OdpowiedzUsuń