poniedziałek, 12 września 2011

Przyszły kudły alpacze

Właśnie odebrałam na poczcie 2 kilo alpaczego runa. Kupione na eBay-u za niewielkie pieniądze. Alpaka angielska, prosto ze strzyży, nawet widać całe pęki sierści prosto ze zwierzaka. Mięciutka i puchata, po rozpakowania jej objętość bardzo wzrosła, można powiedzieć - odprężyła się;)  Pierwszy raz mam takie runo, nie prane, nie czesane . Zastanawiam się czy je prać, czy nie, czy wrzucić na drum cardera czy prząść "z ręki". Niedoświadczona jestem :) Mało w nim kawałków roślin, jest natomiast trochę piachu. Słyszałam, że nie praną alpakę lepiej się przędzie. Alpaka jest w dwóch kolorach - czarna i jasnobeżowa, co zresztą widać.




Jasnobeżowe runo po farbowaniu (jeszcze wilgotne)



Rozłożyłam w trawie i mam nadzieję, że mi jej wiatr ni powie.
Pozdrawiam  :)

21 komentarzy:

  1. wow, jakie fajne kłaki:] będę musiała poszperać na ebayu

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mogę coś podpowiedzieć z własnego doświadczenia. Bardzo miękkie i delikatne alpacze runo lepiej prząść z ręki lub po wyczesaniu na drum carderze. Unika się wówczas filcowania runa w praniu. Jeśli jednak alpaka jest brudna ( mnie przeszkadza piach) żadna to przyjemność ją prząść, nie mówiąc, że kołowrotek będzie bardzo usmarowany. Ja, swoje runa delikatnie pluczę, przędę i na koniec dokładnie piorę.
    To, czy je czeszę, czy przędę z ręki uzależniam od tego jaką chcę nić. Ta czesana jest bardziej puchata, jakby dodatkowo napowietrzona, ta prosto z runa jest bardziej jednorodna i gladka.
    Powodzenia. Jestem ciekawa Twoich doświadczeń :)
    Fanaberia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Fanaberio za wskazówki i podpowiedzi. Na razie spróbowałam trochę uprząść ukręconej na drum carderze i trochę z ręki i ta nitka kręcona z ręki bardziej mi się podoba, poza tym na drum carderze ta alpaka wcale nie chce się trzymać kupy, że tak brzydko powiem. Owcza wełna się do siebie klei tworząc zwartą matę, którą można sobie podzielić na taśmy i jest git, alpaka jest indywidualistką, a przynajmniej ta alpaka, po zdjęciu z maszyny ma tendencję do rozpadania się na części.

    W przędzeniu jest aksamitna, tak mi się kojarzy, ma coś jak owcza lanolina i tego aksamitu nie chciałabym stracić w praniu/płukaniu. Jutro wypłuczę część i porównam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie skręciłam z 3 rożnych alpak i żadnej strzyży wcześniej nie prałam. co najwyżej były podczesane. Wówczas cześć kurzu już się usuwało. Problem mam tylko z krótkimi kawałkami. Niestety, te odrzucam. I drugie niestety, to jednak skręcana luźniej później mi się zrywa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wypłukałam po garści jednej i drugiej sierści, woda nie zmieniła wcale barwy, pozostała czysta, może gdybym dodała detergentu to byłoby inaczej, ale nie chciałam tego robić by nie stracić naturalnego impregnatu na włosiu, który bardzo mi się podoba, nawet jeśli niesie ze sobą odrobinę brudu.

    Masz rację Asiu, samo rozdzielanie i przebieranie powoduje, że piasek odpada. Włókno lekko brudzi palce podczas przędzenia, ale to się da przeżyć, pozostawia na dłoni taką warstewkę tłuszczu, od tej "lanoliny".

    Tak jak wcześniej pisałam, nie mam doświadczenia z takim włóknem, ale wydaje mi się ono wybitnie czyste, w porównaniu do tego co widziałam u innych osób, że trzeba było prać kilka razy, taka była zapaskudzona. Przeszło mi nawet przez myśl, że moze właściciele alpak "wyprali" zwierzaki przed strzyżą - ale to tylko moje bujne wyobrażenia. Właściwie czemu nie, jak psa się kąpie, to czemu by nie alpakę ;)
    Ale przedzie mi się to elegancko, inaczej niż wypraną alpakę z taśmy, jest to dla mnie kolejny (po wesleydale) rodzaj włókna do którego podchodzę z jakimś wielkim szacunkiem i namaszczeniem, może przez to, że tak ją trzeba układać, rozpieszczać ;) Ale podoba mi się takie przędzenie z ręki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja raczej skręcam mocniej niż luźniej, a nawet lekko przekręcam singielka, to potem w dubelku układa się idealnie. Zobaczymy co będzie po skręceniu w dubelka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wnioskuję, że masz identyczne doświadczenia, jak ja z wrzecionem. Spróbuję dziś coś u siebie skrobnąć w temacie, bo i na druty alpaka wskoczyła znowu. Sama na razie zostawiałam w singlu, jednak już kolejne poleca w dublu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Popróbowałam przędzenia płukanej alpaki, bo już wyschła i przedzie mi się zdecydowanie gorzej, śliska się i nie chce "zabierać" kolejnych włókien, tak, że nić robi się coraz cieńsza, az w końcu się zrywa. Trzeba bardzo uważać. Rezygnuję więc z płukania reszty i przychylam się do opinii, że taką ze zwierzaka przedzie się lepiej.

    Krótkich kudełków jest bardzo mało, a te które są też odrzucam, bo co z nimi zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna ta alpaka, czyściutka. Ja jeszcze takiej nigdy nie dostałam, ale ja kupuje zawsze w Polsce od rodzimych hodowców, nigdy nie była taka czysta.Kolorki też są super.Nic tylko dobrze wytrzepać z piachu trochę przebrać i prząść.
    Zazdroszczę takiej czystej alpaki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja z kolei kupiłam póki co tylko w kraju, u dwóch różnych hodowców i każda była dość czysta. Mogę powiedzieć, ze nieco różniły się czystością, bo pierwszej było trochę kurzu, 'widocznego' przy przędzeniu (tzn. w dotyku), druga w dotyku czystsza, ale ma trochę trawek, które dość łatwo się wyczesują. Na dodatek pierwszy z hodowców lojalnie podkreślał kilka razy, że to nie prana strzyża, prosto z pola, bym się nie rozczarowała widokiem. Nastawiłam się Bóg wie na co, a tu... :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się też przygotowywałam na pranie i to kilkukrotne, a tu niespodzianka. Sprzedawca nic nie mówił o czystości runa, a jedynie o tym, że jest z grzbietu, jasne z 2-letniej alpaki a czarne z 3-letniej, że z pierwszego sortu (cokolwiek to znaczy).

    OdpowiedzUsuń
  12. W międzyczasie ufarbowałam w garze trochę beżowej alpaki na jesienne barwy, celem sprawdzenia czy się nie raczy sfilcować i jak chwyta kolor. Nic się nie sfilcowało, a efekt farbowania widać na zdjęciach - dorzucam do posta. Może będzie się prząść troszkę gorzej (bo płukane), ale nie mogłam się opanować :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale fachowa rozmowa! Ja, laik, chcę tylko powiedzieć, że podoba mi się metamorfoza kolorystyczna :)I już sobie idę :)Pa!

    OdpowiedzUsuń
  14. Sabinko, dzięki bardzo, ale niech Cię wymiana doświadczeń zakręconych prządek nie przeraża, my tak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyściutką gadzinę dostałaś :).
    Ja początkowo przędłam niepraną, oczywiście wybrałam te najlepsze kawałki i moje zdanie jest takie - prać.
    W delikatnym środku, właściwie woda jest tu czynnikiem myjącym a nie chemia, więc nie ma sensu pienić tego bardzo. Ja dodawałam kapkę szamponu najtańszego. Wełna uprana nawet po łebkach jest bardziej puszysta, mniej wbija się brudu pod skręt i jak mam już gotowe motki to jeszcze raz piorę na wyjściowo.
    Lepiej przędzie mi się alpakę czystą, a wygląd kołowrotka ma dla mnie też znaczenie, mimo, ze piach i tak się sypie oraz drobiny roślinne. Nie oblepia się nic w robocie.
    Poglądów na to czy prać czy nie jest tyle ile prządek. Każdy musi wybrać wygodniejszą opcję dla siebie :))))
    Masz bardzo ładną tą wełenkę, cudo wręcz! A kolorek nadałaś boski!

    Dodam jeszcze, ze znakomicie farbuje się alpakę w mikrofali. Wrzuciłam garść na najwyższą moc na dwie minuty, poczekałam, widelcem na drugi boczek - dwie minuty znów i jak ostygło prawie nic nie puszczało barwnika. Ale farbowałam tylko małą ilość na próbkę dla hodowcy. Przy większej ilości pojawia się problem chyba z objętością kuchenki, co przy dopuszczeniu niuansów kolorystycznych nie powinno mieć znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kankanko, no widzę, że "co kraj to obyczaj";) Ja puki co próbuje i raz mi lepiej prząść płukaną, raz niepłukaną, tak, że sama już głupieję - muszę się na coś zdecydować. Pewnie muszę się też przyzwyczaić. Dziękuję za podzielenie się doświadczeniami i za komplementację mojej "Angielki". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Farbowanki wyszly urocze. Pranie, plukanie to jak widac sprawa indywidualna.Ja,podobnie jak Ania,wole pracowac z runem plukanym,ale jest dla mnie oczywiste,ze kazdy wybiera metode blizsza jego sercu. Dobrze,ze mamy w czym wybierac :)
    Serdecznosci z Normandii,
    fanaberia

    OdpowiedzUsuń
  18. W moim przypadku to, na razie, próby znalezienia swojego sposobu. Jestem ciekawa jak się będzie prząść tę farbowankę, na razie wciąż jest lekko wilgotna, więc jej nie tykam, choć mnie ręce świerzbią ;)

    Fanaberio, udanych wakacji Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja tak jak Sabinka,lubie czytac Wasza wymiane zdan,ale niestety moge tylko pochwalic kolor tej alpaki i to,ze nawet na zdjeciu wyglada czysta i miekka...
    Pozdrawiam Was !

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja przede nie praną- bo mi sie klei i nie carderowaną bo nie mam ,a i nitka bardziej nieporządna jest co mi odpowiada. Próbowałam praną ale mi się wyślizgiwały włókna z włókien.Cudne kolory zrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń