To co mnie zainteresowało najbardziej to stoisko pań z Janowa z ich dwuosnowowymi dywanami. Jedna z pań miała też kołowrotek, stareńki jak świat, ponoć odziedziczony po teściowej, jak i krosna na których tka swoje dzieła. Niestety kołowrotka obsłużyć nie umiałam, dla mnie - nauczonej pracować na nowocześniaku - był on zdecydowanie zbyt antyczny, ale pani Filomena sobie radziła :) Zdjęcia kołowrotka nie pstryknęłam, a szkoda.
Panie przyjechały z małym krosnem, na którym jedna z nich demonstrowała technikę tkania dwuosnowowego. Dowiedziałam się tego co od dawna mnie ciekawiło, a mianowicie czym różni się krosno do dwuosnowówki od takiego "zwykłego", do tkania dywaników czy płótna. Różnice są niewielkie.
I może jeszcze drugi temat, który szczególnie przykuł moją uwagę na festiwalu - obrazy wykonywane technika miedziorytu przez pana Adama Półtoraka. pamiętam te obrazy sprzed dwóch lat, wtedy również nie mogłam się napatrzeć. Ptaki, zioła owoce i kwiaty przecudnej urody. Niestety na razie nie stać mnie na takie cudowności, a zakup jednego obrazka uważam za lekko bezsensowny, ale obiecuję sobie, że kiedyś kupię przynajmniej krótką serię ziół.
![]() |
Głóg w którym prawie się zakochałam :) |
Do domu wróciłam z niewielką dwuosnowówką i sporą ręcznie robioną świecą, z zatopionymi na ściankach kwiatami, źdźbłami traw i ziół.
A to jest kot... a właściwie kocie odnóża, w komplecie, wystające spod łóżka :)