poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozstrzygniecie candy


Dziś krótko, ale za to treściwie. 

W moim candy (po odliczeniu wpisów powtarzających się i moich własnych) wzięło udział 64 osoby. Spośród wszystkich chętnych, wylosowałam jedną osobę. A jest nią 



z numerkiem 11 

SZYLECZKO

Gratuluję serdecznie i proszę o adres do wysyłki.

Wszystkim Wam bardzo dziękuję za uczestnictwo i do następnego razu. Pozdrawiam

piątek, 18 kwietnia 2014

Włóczka artystyczna - cable yarn

Tak sobie pomyślałam, że o ile samo przędzenie jeszcze jakoś się w naszym kraju przyjęło (a może trochę przetrwało jako spadek po dawniejszych czasach) o tyle włóczki artystyczne chyba nie zyskały jakiegoś szerszego zainteresowania w kręgach prządek. Owszem, pojawiają się pojedyncze artystyczne niteczki to tu to tam, ale to tylko takie jaskółki nie czyniące, niestety, wiosny.

Na kołowrotku można oprócz standardowych włóczek, stworzyć wiele ekstrawaganckich, jedynych w swoim rodzaju przędz, które mogą, przy odrobinie wyobraźni ubogacić nie tylko ręcznie dziergane dzianiny, ale także te zwyczajne, kupowane w sklepach ciuszki czy elementy wystroju wnętrz. Może więc warto wrócić do tematu artystycznych włóczek, lub zainteresować się nim od nowa?

Dziś chciałabym przybliżyć temat jednej z prostszych włóczek artystycznych, czyli włóczki kabelkowej (cable yarn).

CABLE YARN



Włóczka kabelkowa powstaje w wyniku splatania ze sobą dwóch lub trzech dubelków (podwójnie sprzędzionych nitek), które muszą być sprzędzione ze sobą z odpowiednim skrętem. Czasem takie włóczki są dostępne w komercyjnej sprzedaży. Za względu na większą wytrzymałość od zwyczajnych przędz wielokrotnych,  bywają też wykorzystywane do tkania mocnych tkanin, jak dywany.

Uprzedzenie tej włóczki jest osiągalne już przy niezbyt wygórowanych umiejętnościach i niezbyt długim doświadczeniu w dziedzinie przędzenia, jednak nie jest to włóczka dla całkiem początkujących - trzeba umieć prząść równe (niekoniecznie cienkie) przędze i umieć nadawać im z góry założony, jednakowy na całej długości - skręt.

Włoczka kabelkowa jest bardziej pracochłonna niż zwykły dubelek, powiedziałabym nawet, że jest dwa razy bardziej pracochłonna.

Do włóczek kabelkowych można użyć różnego rodzaju czesanek. Mogą to być czesanki ostrzejsze i delikatniejsze, jednobarwne i farbowane na różne kolory, można łączyć ze sobą w jednym singlu różne rodzaje włókiem, a potem całe to dobrodziejstwo sprząść razem w kabelek. Przy czym kabelek z czesanek w pasmach zawsze wyjdzie równiejszy niż z czesanek gręplowanych ręcznie lub drum carderem, ale czy tu chodzi o tę równość...

Do kabli potrzebne są 4 szpulki do kołowrotka (jednak przy lekkim pokombinowaniu i 3 pewnie wystarczą). Można je prząść na zwykłym skrzydełku, nie potrzeba szerszej przelotki (zestawu jumbo), miałam natomiast problem z pomieszczeniem swoich przeszło 200 gram kabelka na jednej standardowej szpulce i niestety musiałam go podzielić.

Aby uprząść włóczkę kabelkową  należy zacząć od singli. . Kręcimy więc najpierw jeden singiel, powiedzmy z 50 gram czesanki, następnie bierzemy drugą szpulkę i kręcimy drugi singiel z kolejnych 50 gram- oba kręcimy w jedną stronę (w moim przypadku w prawo) - tak jak przy zwyczajnej włóczce. Oba singielki powinny być zbalansowane, ani nie przekręcone ani nie niedokręcone. Następnie z obu singielków kręcimy dubelka (w przeciwnym kierunku - u mnie w lewo), który musi być sporo przekręcony - tzw. high twist. Dubelek powinien mieć brzuszki bardzo ściśle poukładane jeden przy drugim - poniższe zdjęcie, niebieska niteczka.



Kolejne dwa single przędziemy  tak samo jak dwa pierwsze, z normalnym skrętem (w prawo), starając się by grubość poszczególnych singli była zbliżona. I znów te single przędziemy w dubelka nadając mu zbyt mocny skręt.
Oczywiście można uprząść od razu 4 single, a potem sprząść je w dubelki, ale do tego potrzebne jest już 5 szpulek.

Gdy mamy dwa przekręcone duble na dwóch szpulkach, przystępujemy do kręcenia z nich kabelka. Kręcimy znów w przeciwną stronę (w moim przypadku w prawo) nadając kabelkowi zbalansowany skręt - nie za mocny i nie za słaby. I tak należy sprząść całą zawartość szpulek. No i mamy kabelek.

Kable można prząść też z trzech dubelków, w tym celu czynność przędzenia singli i dubelka z nich, należy powtórzyć po raz trzeci. 

Z gotowym kabelkiem postępujemy jak z normalną przędzą, czyli pierzemy (ewentualnie moczymy) i rozwieszamy do wyschnięcia, jeśli włoczka jest trochę przekręcona nieco obciążamy podczas suszenia, ale nie za bardzo, by nie otrzymać mało elastycznego sznurka.

Mój kabelek powstał z czterech różnych czesanek, każdy singiel z czegoś innego i w innym kolorze. Wykorzystałam do niej stare zapasy jeszcze z początków przędzenia i czesanki lekko podfilcowane, nie zafarbowane tak jak się należy itp - słowem surowiec lekko odpadowy, ale jak na potrzeby kabelka całkiem przyzwoity. 



Z lewej polska czesanka "no name", melanż zgaszonej butelkowej zieleni i szarości z odrobiną bieli - lekko szorstka. Z prawej, ręcznie farbowana czesanka polwarth, o nieco (w porównaniu do zakładanego) "spłyniętym" kolorze


Z lewej (jeszcze niedokończona) czesanka merino z tencelem - podfilcowana, ale możliwa do rozciągnięcia i dająca wartościową nitkę. Z prawej, też jakaś lekko ostra, polska czesanka z dość długim włosem, oryginalnie szarość z bielą, pofarbowana na potrzeby kabelka na odcienie zieleni i niebieskiego.
A swoją drogą - farbowanie melanżowych włóczek daje świetne efekty kolorystyczne, ale to temat na kiedy indziej. 

Niestety nie mam zdjęć dubelków.

Mój kabelek w wersji ostatecznej przedstawia się tak oto:






230 gram/100m - gruby kabel ;)
WPI  5-7

Na koniec chciałabym Wam złożyć serdeczne życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych. Dużo zdrówka, radości, lekkości w sercach i wielu chwil w rodzinnym gronie, z drutami czy też innymi radosnymi przyborami w dłoniach... Uważajcie żeby nie pochlapać robótek świątecznym żurkiem ;))) Pozdrawiam :)


środa, 16 kwietnia 2014

Warsztaty, warsztaty...


W ubiegły weekend, czyli 12 i 13 kwietnia, miałam przyjemność poprowadzić pierwsze w Hobby- wełna, warsztaty fantazyjnego barwienia wełny barwnikami Jacquarda. Wraz z pięcioma uczestniczkami bawiłyśmy się niczym małe dziewczynki :)

Każda z uczestniczek miała możliwość pofarbowania włóczki, czesanki oraz prefilcu igłowego w kolorach przez siebie wybranych, farbą własnoręcznie przygotowaną. Ale przede wszystkim było to 5 godzin emocjonującej zabawy kolorami.

Agnieszka (właścicielka pracowni i uczestniczka warsztatów zarazem), starała się opanować jednocześnie i farbowanie i robienie zdjęć, co jej się udało. Pogoda była dla nas bardzo łaskawa, co widać na zdjęciach






 

Tego samego dnia rozpoczęły się też warsztaty przędzenia na kołowrotku. Pomimo, że przędzenie nie jest sztuką łatwą, co mówią niemal wszystkie panie korzystające z tych warsztatów, to jednak udało nam się wspólnymi siłami stworzyć pierwsze piękne i artystyczne motki


Brak jednej leniwej kaśki, której to oczywiście ja, torba, zapomniałam zabrać, zastąpiłyśmy dwiema miskami ;)  


Uczestniczki pilnie pracowały a trud się opłacił



Serdecznie pozdrawiam wszystkie uczestniczki i dziękuję za przybycie :)

Następne warsztaty  już za miesiąc - 17 i 18 maja.
Zapraszam w imieniu Agnieszki Jackowiak i własnym. Informacje i zapisy u Agnieszki (http://hobby-welna.pl/ lub info@hobby-welna.pl)

Jak widzicie, weekend miałam więc pełny wrażeń, aż potrzebowałam po nim odpocząć ;) Pozdrawiam zarówno stałe czytelniczki jak i nowych zaglądaczy.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Jaja Jacquarda ;)

Wykoncypowałam pewnej lekko bezsennej nocy, że skoro amerykanki farbują wełnę barwnikami spożywczymi (mniemam, że są to barwniki do białek zwierzęcych, a więc również do jajek), to dlaczego ja, z okazji nadchodzącej Wielkanocy nie miałabym pofarbować jajek farbami do wełny...? No i dziś rano wypróbowałam ten pomysł na kilku białych i białopodobnych jajkach...





Oczywiście jaja pod żadnym pozorem nie będą jedzone, wszak jacquardy to nie farby spożywcze i bóg jeden raczy wiedzieć co tam w nich siedzi, ale jako ozdoba, jajka wykąpane w jacquardach do wełny będą świetne. Podejrzewam, że Ashfordy czy Kakadu też by się nadały, nie próbowałam, ale może któraś z Was, posiadająca te farby, skusi się...

A oto krótki tutorial jak zafarbować jaja farbami do wełny

1. Jaja (najlepiej białe lub jasnobeżowe) porządnie umyć, można nawet wyszorować szczoteczką, gdyż jajko ma na skorupce taką białkową warstewkę i jeśli jej nie usuniemy, to farbka się na niej osadzi i zejdzie razem z nią, podczas płukania po farbowaniu.

2. Jaja ugotować na twardo - w farbie jajka nie będą na tyle długo by się ugotować na twardo, a jeśli mają być wyeksponowane na stole czy w innym nielodówkowym miejscu, przez ładnych kilka dni, to muszą być dobrze ugotowane, by nie zaczęły robić tego, czego nikt sobie nie życzy ;)

3 Gdy już mamy ugotowane jaja, rozrabiamy farby (jacquardy) z wodą i dodajemy bardzo niewiele octu - tak na oko to mniej więcej łyżkę octu na pół litra roztworu farby, (zbyt wiele octu przy moich wstępnych próbach zaowocowało powolnym rozpuszczaniem się skorupki i złażeniem koloru - co widać na ostatnim jajku na pierwszym i drugim zdjęciu).

4. Wstawiamy roztwór farby na gaz, a do środka wkładamy jajko. Jajko podczas ogrzewania coraz mocniej łapie barwnik - trzeba je od czasu do czasu obracać by część jajka wynurzająca się ponad wodę, nie została słabiej zabarwiona. Gdy już jajko się zabarwi do intensywności jakiej sobie życzymy, wyjmujemy je z farby, krótko płuczemy i delikatnie wycieramy miękką ścierką, by nie porysować. No i mamy jajka na święta, w żywych  kolorach.

Pozdrawiam przedświątecznie :)



P.s. Jak podpowiadają dziewczyny w komentarzach - moim jajkom, do pełni wielkanocnego szczęścia brakowało ździebko oliwy, by się błyszczały. Jaja zostały więc natłuszczone, z farbą nic się nie stało, tylko to pierwsze jajko, doświadczone moim brakiem doświadczenia ;), bardzo pociemniało,  ale dzięki temu nie widać tak na nim, tak bardzo, moich błędów.


środa, 9 kwietnia 2014

Candy wśród znajomych


Był sobie raz motek cieniutkiego merino z jedwabiem, który zaplątał się w inne motki, grubsze i cieńsze. Pojęcia nie miałam o jego istnieniu, a tu niespodzianka, moteczek wyturlał się spomiędzy innych moteczków, a ja poczułam się tak jakbym odnalazła zgubę. Chwyciłam go w ręce i pomyślałam, że może to znak, że trzeba zrobić candy i tym odnalezionym moteczkiem się podzielić ;) Motek został pofarbowany i oto on...




Moteczek jest w tonacjach oliwkowych - które tak Wam się podobały w ostatnim farbowaniu - ale ciemniejszy i ciut inny. Kolory, bardziej chyba stonowane niż w poprzedniej wersji, przenikają się i przeplatają.

Grubość lace - 100g/700m. Skład to wełna merino 80% i jedwab 20%. Moteczek mięciutki i lśniący.  Myślę, że będzie idealny na letni szal, chustę czy narzutkę, a może jeszcze co innego.

Jednak moje candy, tym razem, będzie trochę inne... Nazwałam je "Candy wśród znajomych"

Tym razem zależy mi, by cukierasa dostał ktoś kogo znam, kto lubi ten blog i tu zagląda, kto go współtworzy, dzięki swoim komentarzom, komu chce się częściej lub rzadziej napisać, wyrazić swój zachwyt, uznanie dla moich prac, komu chce się porozmawiać, i dzięki komu mi też się chce i odczuwam przyjemność z pisania tego bloga. Bo jakby na to nie patrzeć, choć zakładamy i piszemy swoje blogi przede wszystkim dla siebie i z potrzeby wewnętrznej, to blog bez czytelników i komentarzy jest martwy i trudno się zmusić do jego kontynuowania. Tak więc, w ten sposób, wszystkim Wam, moje drogie czytelniczki i blogowe koleżanki, chcę podziękować za to, że jesteście :)

Nie musicie się dodawać do obserwatorów (zresztą większość z Was już tam jest), ani wklejać żadnego banerka na swoim blogu - wystarczy, że wpiszcie komentarz pod postem, napiszcie że chcecie wziąć udział w candy i to wszystko. Wyniki ogłoszę w okolicach Wielkanocy, do tego czasu pewnie wszystkie stałe i mniej stałe czytelniczki, pragnące stać się właścicielkami oliwkowego motka, zdążą już się zapisać.

Zapraszam i pozdrawiam

P.s. Dziewczyny, bez spinki ;)  Nie mam zamiaru nikogo wyrzucać czy udowadniać, że tu bywa, albo nie bywa, nie o to tu chodzi, to ma być zabawa, więc się nie obawiajcie 

Oprócz chęci obdarowania stałych czytelniczek (co moim zdaniem ma sens i jest bardzo miłe) chodzi mi też o to, by na candy nie zapisało się (jak ostatnio) "pół świata", w tym spora część osób które nigdy przedtem ani nigdy potem już tu nie zajrzały. A mi zostało prawie trzysta komentarzy do ogarnięcia, niemało pisanych cyrylicą (rosyjski znam marnie, a już zwłaszcza pisany), a że do wygrania były dwie nagrody to trzeba było podzielić chętnych na dwie grupy. Zeszła mi na to cała niedziela i stwierdziłam, że nigdy więcej sobie tego nie zrobię. Poza tym do nicków mam o wiele lepszą pamięć niż do nazwisk ;) 

środa, 2 kwietnia 2014

Galeria prac powstałych z "moich" włóczek


Dziś z rana Moniusia uświadomiła mi, że wśród mnogości blogów i pięknych udziergów, trudno znaleźć rzeczy wydziergane z "moich" włóczek, Trudno też natrafić na opinie o nich. Ja kojarzę co u kogo jest, przynajmniej w większości, ale pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić taką małą galeryjkę Waszych prac. Wtedy można by zobaczyć je w jednym miejscu.

Mam więc ogromną prośbę do osób, które mają zdjęcia prac udzierganych (lub w jakikolwiek inny sposób wykonanych) z moich farbowanek, lub też popełniły na swoich blogach wpisy ze zdjeciami i opisami do tych rzeczy, aby podrzuciły mi linki lub wysłały na maila zdjęcia (adres mailowy w profilu). Jeśli będzie odzew z Waszej strony to postaram się wkleić co się da, do tego posta (zdjęcia, linki), a w niedługim czasie zrobić coś w stylu galeryjki w pasku bocznym bloga - jeszcze nie bardzo wiem jak, ale się dowiem.

Z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)


Na początek może moja własna chusta, udziergana według wzoru Iwony Eriksson "Butterfly Effekt"
Szczegóły TUTAJ 




Piękny szal Eli, wydziergany według autorskiego wzoru, z włóczki ręcznie farbowanej i przędzionej.
http://www.ravelry.com/patterns/library/waterfall-shawl-3 





Szal (zamotka) Janeczki (Iris)





No i trzy dzieła Wiewiórki  - pod niżej podanymi linkami opisy wykonania














Słoneczny szal Ludwiki szczegóły tutaj: http://dwarazemjedennarzut.blogspot.com/2014/03/troche-sonca.html






Jesienna chusta z kroplami deszczu, Anneczki
http://anneczka13.blogspot.com/2014/02/jesienna-chusta-z-kroplami-deszczu.html





Słodki, dziewczęcy sweterek Asi 
http://nowemijajacechwile.blogspot.com/2014/03/sweterek-czerwone-jabuszko.html





A także (również od Asi), jesienne mitenki
http://nowemijajacechwile.blogspot.com/2013/10/jesienne-mitenki.html 



Cardigan Beaty



Piękne prace GaMy

(mam nadzieję, że niczego nie poplątałam w dopasowywaniu włoczek i wytworków )

Chusta cameo w barwie oliwki - połączenie dwóch wełen - jasnooliwkowej i ręcznie farbowanej w odcieniach karmelu Yarn&Art




Chusta cameo - ta sama karmelowa włóczka Yarn&Art w połączeniu z rudą wełną



Komin i czapka Poppy - z połączonych dwóch nitek rudej wełenki i ręcznie farbowanej wełny Yarn&Art.

Szal z wełny Yarn&Art szmaragdowy z dodatkiem granatu




Przepiękny, misternie utkany, szal od Alicji z Tkackich historii



Sweterek "Street chic", według wzoru Asji , wykonany przez Beatę 





I drugi Street Chic od Danonk-i 






Moja kolejna chusta - Leszczynka. Wzór TUTAJ


Chusta Evaporate wydzierggana przez Karolinę (Szyleczko)
więcej szczegółów:  szydeleczko.blogspot.com/2014/05/ulatniam-sie-w-oparach-zieleni-czyli.html





Chusta Mil Pasos , Karoliny Konieczyńskiej według wzoru AsjiKnits.
Więcej szczegółów tu http://karolinabezcukru.blogspot.com/2015/02/mil-pikok.html








Bardzo serdecznie dziękuję za odzew i proszę o więcej :)