Pokazywanie postów oznaczonych etykietą South American. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą South American. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 lipca 2012

South american Lavender-purple-violet

Ukręciłam pięrwszą partię włóczki south american, choć to dopiero początek, bo mam jeszcze kilka pofarbowanych warkoczy czesankowych.


Przędzenie tej odmiany runa dało mi mnóstwo przyjemności. Lubię ją dotykać, jest przyjemna, nawet teraz, podczas upałów. Ma się wrażenie, że czesanka wzbogacona jest jedwabiem, choć to czysta south americam..

Dziwi mnie dlaczego wełna south american nie zyskał większego uznania wśród prządek i nie jest mocno popularna. Moim zdaniem to runo jest o wiele przyjemniejsze w pracy niż merino, tak przecież popularne a jednocześnie bardzo kapryśne. Czesanka south american bardzo ładnie przyjmuje farbę, nie mechaci się podczas farbowania, trzeba się trochę postarać by ją sfilcować. Na kołowrotku zachowuje się wzorcowo, podczas przędzenia ponad kilometra singla żadnych zerwań, bardzo mało jakichkolwiek zgrubień czy "farfocli" A po uprzedzeniu nie stroszy się i jest bardzo miła oraz przyjemna w dotyku. Słowem wełna idealna :)

A dla chętnych muzyka przy której wychodzili na boiska piłkarze podczas zakończonych (myślę, że ogromnym sukcesem) EURO 2012 i która towarzyszyła też wczorajszemu wręczeniu pucharu reprezentacji Hiszpanii.

środa, 27 czerwca 2012

Przykra sprawa

Myślałam długo, czy w ogóle o tym pisać, ale uznałam, że mimo wszystko (niech sobie kto co chce myśli) napiszę. Stałam się całkowicie niewinną ofiarą bezsensownego pomówienia.

Wróciwszy z weekendu zastałam na mojej poczcie mail od bardzo zdenerwowanego i chyba trochę złego, Pana Mariusza Wierzbickiego, który poinformował mnie, iż dostał informacje od jakiejś osoby, jakoby moja alpaka u niego zakupiona, była bardzo złej jakości, jakaś masakra z katastrofą po prostu. Na szczęście mail był pozbawiony pretensji czy wyrzutów pod moim adresem.

Byłam w szoku, musiałam udowodnić, że nie jestem wielbłądem i że nie jestem zamieszana w całą tą sprawę, gdyż nawet nie zaczęłam prząść tej alpaki, więc co ja mogę powiedzieć o jej jakości.

Nie wiem kto, ani w jakim celu napisał do Pana Mariusza z taką całkowicie wyssaną z palca informacją  Na szczęście udało mi się z Panem Mariuszem dojść do porozumienia i chyba mi uwierzył. Nikomu nic nie mówiłam na temat jakości runa, nikt go nie widział ani nie macał, a tym bardziej nie prządł, więc nie mógł mieć żadnych informacji na ten temat - no chyba, że są geniusze, którzy na podstawie zdjęcia są w stanie takie informacje uzyskać. Owszem runo jest zanieczyszczone, ale to wszystko co na ten temat powiedziałam i, jak wiadomo, ma to nikły wpływ na jakość runa.

Nie dopytywałam się ani o autora ani o dokładny kontekst tego "donosu", bo nie zamierzam bawić się w śledczego. Wiem jednak na 100%, że to blog był podstawą do napisania tej informacji. Więc mam nadzieję, że osoba, która się na to odważyła przeczyta ten wpis i dowie się, że nie potrzebuję adwokatów! Jeśli będę z czegoś niezadowolona to sama o siebie zadbam, bez niczyjej, do tego organizowanej za moimi plecami, "pomocy"!

Na całe szczęście sprawę udało się wyjaśnić, popisaliśmy sobie z Panem Mariuszem kilka przyjaznych maili i mam nadzieję, że nieprzyjemny smrodek po sprawie nie pozostanie... 

A żeby nie było tak całkiem strasznie i poważnie, troszkę fioletowości.





Wełenka to south american o którym przypomniała mi Chmurka swoimi ślicznie uprzędzionymi "mopami"
Miała wyjść Karinowa lawenda ;P w komitywie z fioletami i burgundem, ale zapomniałam na śmierć, że south american świetnie farbę przyjmuje, chyba najlepiej ze znanych mi czesanek, i namieszałam za ciemne odcienie tej lawendy. Na szczęście wyszło też ładnie, choć nijak nie lawendowo, no może, jakby się kto uparł - miejscami ;) Czesanka trafi na kołowrotek, a dziś dofarbuję jej jeszcze siostrzyczkę, co by się samotna nie czuła :D