Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pracownia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pracownia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 2 marca 2014

Robocza niedziela

Co robi  w niedzielę człowiek, który sam siedzi w domu, nie licząc towarzystwa dwóch kotów? Ano farbuje. Chłop mi znów wyemigrował na wieś, kuje, muruje, przestawia ściany, wstawia okna i drzwi itd, wysyłając mi MMS-owe relacje z postępu prac. A ja, obudzona bladym świtem przez głodne (powiedzmy...) koty, stwierdziłam, że wolna niedziela spędzona w samotności to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej, i nakarmiwszy darmozjady oraz wypiwszy poranną kawę, poszłam do farbiarni.

A swoją drogą, czy Wasze koty (pytanie oczywiście do właścicieli kotów!) też Wam to robią? Czy też, niczym koguty, robią Wam pobudkę równo ze wschodem słońca? Aż strach pomyśleć co będzie w czerwcu, gdy słońce wschodzi coś około trzeciej-czwartej. Moje darmozjady już od samego świtu czekają na michę, choć głodem nie przymierają, bo ciągle mają suchą karmę w zasięgu pyska. Masza dziś wskoczyła na komodę obok łóżka i wbiła we mnie swój koci wzrok, próbując mnie chyba siłą woli wybić ze snu, a Marcel, który wybrał  bardziej przyziemną - jak na faceta przystało - technikę budzenia,  zajął się naprzemiennym wskakiwaniem na łóżko i zeskakiwaniem z niego. No i dopięły swego, o 6.15 byłam na nogach, a o 6.17 dostały co chciały.

Dziś w farbiarni czekały na mnie zielenie, a dokładnie 12 zieleni.
Włóczka to miękkie merino ze steliną (takiej wełenki tu jeszcze nie pokazywałam), jeszcze ciepła (i mokra), prosto z pieca rzec można.



Wczoraj natomiast powstała inna farbowanka, na tej samej wełence...




... oraz jej bliźniacza siostra (choć chyba po innym ojcu ;)) - czesanka polwarth, a nawet dwie czesanki polwarth...


A także cosik takiego, na wensie


W piątek zrobiłam małą rewolucję w pracowni - został do niej wstawiony drugi stół - mam teraz 4,5 metra powierzchni roboczej, nie licząc podręcznych stolików i teraz to już baaaardzo mi się tu podoba :) Mam tu wszystko czego mi potrzeba, łącznie z laptopem (starym jak historia komputeryzacji) i głośnikami do słuchania muzyki, radiem, czajnikiem i kubkiem na kawę.

To oczywiście tylko pracownia, a nie salon z kominkiem, więc nie zwracajcie uwagi na zachlapaną farbą podłogę i walające się wszędzie różne, wielce potrzebne, rzeczy, ale to mój raj najcudowniejszy i najważniejsze miejsce w domu :) Aż strach pomyśleć co będzie jak przyjdzie się stąd wyprowadzić - żal będzie. Ale tam będzie nowa, inna pracownia i nowe, inne życie :)


Ogólnie jest mi jakoś tak bardzo dobrze, może to słońce, zbliżająca się wiosna, a może co innego, ale chce mi się żyć!  Pozdrawiam :)

czwartek, 20 lutego 2014

W międzyczasie

Miały być farbowanki, ale... komputer mi zwariował, jak tylko próbuję wejść na Dawandę, coś przekierowuje mnie na inną stronę, tak też dzieje się na niektórych Waszych blogach, a to wszystko dzieje się nie zawsze.

Komputer został przeskanowany na obecność wszelakiego paskudztwa, i okazuje się, że nic to nie dało. Chłop przepatrzył pół internetu w celu znalezienia sposobu na to dziwne zachowanie, ale choć zastosował się do wszelakich zawartych tam wskazówek, nic się nie zmieniło.  Dzieje się tak niezależnie od rodzaju internetu, przeglądarki, a co gorsza u Chłopa zaczęło się dziać to samo. Chyba ktoś rzucił na nas jakiś urok ;) Przy okazji dzieją się inne fajerwerki, np. poczta się buntuje, albo klawiatura wystukuje nie te znaki co powinna, jakaś siła nieczysta chyba. Zaznaczę, że 2 tygodnie temu miałam reinstalkę systemu. Duchy? Chochliki? Złośliwe krasnoludki? Oj, chyba za dużo filmów Disneya ;)

A że nie mogę wejść na Dawandę, to i nie mogę wrzucić farbowanek na sklep i duttta blada.

Więc w międzyczasie pokażę kilka różnych różności.

Na początek włóczka, ręcznie uprzędziona, z podfilcowanego falklanda. Podejrzewam, że w procesie farbowania swoje łapki maczały te same Chochliki, które namieszały w komputerze. Ale czesankę udało się z lekkimi problemami przerobić na przędzę. Powstało 550 metrów singla ze 130 gram falklanda. Jeszcze nie mam pomysłu na tą niteczkę, na razie cieszę się, że wełnę udało się uratować.
 




Kolejną rzeczą jaką chciałabym pokazać są dwa szale filcowe, które powstały jako prezenty świąteczne dla moich koleżanek z pracowni gobelinowej. Jest już wprawdzie połowa lutego, ale dopiero teraz mam zdjęcia. Jako model robił "pan do rysowania" ;) Tło nieco spartańskie, bo pracowniane.



Chciałabym się też pochwalić, że mam za sobą swój pierwsze warsztaty przędzenia na kołowrotku (w charakterze prowadzącej), które odbyły się na początku lutego w poznańskiej pracowni Hobby-wełna u Agnieszki Jackowiak. Było przemiło i bardzo pracowicie.


Kolejne warsztaty zaplanowane są na 8-9 marca w pracowni Agnieszki Jackowiak w Poznaniu. W ten sam weekend odbędą się również warsztaty farbowania, oj będzie się działo. Więcej o warsztatach na stronie http://hobby-welna.pl/


Serdecznie zapraszamy :) 

środa, 14 listopada 2012

Przeprowadzka

...wreszcie i nareszcie, po półtoramiesięcznym remoncie (a miało to trwać 2 tygodnie :D) dziś przeprowadziłam się do nowej farbiarnio-pracowni. Oczywiście nie można póki co mówić o pełnym wyposażeniu czy całkowitym przeprowadzeniu się. Brakuje szafek, szuflad, porządnego stołu i kilku innych przydatnych gratów, ale już można tam funkcjonować.




Zdecydowanym plusem tego pomieszczenia, poza jego ewidentnymi zaletami funkcjonalnymi i możliwością wymiesienia się z kuchni, jest jego koszt. I tu mój wielki ukłon w stronę Chłopa. Dzięki jego złotym rączkom i mani chomikowania wszystkiego co może się przydać do czegokolwiek, koszt powstania pracowni to ok 1500-1700 zł. Jest to głównie koszt wełny mineralnej użytej do ocieplenia, zlewo-kuchenki kupionej okazjonalnie oraz nowego grzejnika. Pomieszczenie prawie całe jest z materiałów "z odzysku", od podłogi po sufit.Wstępnie nie było tam nawet podłogi, a na tym co powinno podłogą być leżał jakiś gruzopodobny żwir, natomiast sufitu w obecnej formie nie było wcale. Było jak na strychu a jak tak jak widać - choć będzie jeszcze lepiej ;)

No i tyle w sumie, pędzę się rozgościć w moim nowym królestwie :)