Pogoda DOPISAŁA!!! nawet za bardzo. Aż trudno sobie wyobrazić, że rok temu na majowy weekend pogoda uraczyła nas śniegiem i kilkustopniowym mrozem i zamiast wylegiwać się w pięknych ogrodach, spędziliśmy go przy kominku.
W tym roku weekend majowy przebiega zdecydowanie pod znakiem słońca, kwiecia i upału.
A przy okazji w kadr wkradł mi się (za moją zgodą i wiedzą ) leciwy gęsior Krzywousty. Już kiedyś o nim napomknęłam słówko na blogu, przypomnę więc. Gęsior to chluba moich teściów, w tym roku skończy 21 lat. Swój długi i chyba szczęśliwy żywot zawdzięcza zdeformowanemu dziobowi. Gdy stadko jego braci i sióstr wypasło się na tyle, że nadawało się już do garnka, Pan Krzywousty był wciąż małym, cherlawym gęsięciem, gdyż jego krzywy dziób utrudniał mu jedzenie, więc nie mógł nawet startować w wyścigach o karmę w stadzie gęsi. Dopiero gdy został sam, zaczął się najadać do syta, spokojnie i powoli, ale jakoś, jak dorósł nie złożyło się i nie trafił na pieniek. A potem tak już został i szarogęsi się po podwórzu od niemal ćwierćwiecza. A szarogęsi się na całego, zwłaszcza teraz, wiosną. Goni wszystko co się rusza, syczy i bije skrzydłami, do tego wrzeszczy na całą wieś.
Nie pamiętam czy o tym pisałam, ale gęsiory są wspaniałymi rodzicami. Gąska będzie wodzić tylko swoje gęsięta, nie zaakceptuje obcych, natomiast pan gęsior przyjmie wszystkie maluchy, więcej - przyjmie i zaopiekuje się nie tylko gęsiętami ale i kaczuszkami, kurczakami, perliczkami itd. Krzywousty wychował już dziesiątki, jeśli nie setki małych ptaków. Gdy dostanie je pod opiekę jest czujny i opiekuńczy, zadziera głowę i wypatruje drapieżników, a w razie gdy pojawi się jakieś niebezpieczeństwo zaciekle je atakuje. Przy nim maluchy rosną szybko i bezstresowo. Taka ptasia niania z niego.
Gęsi są długowieczne, dzikie - żyjące na wolności, dożywają kilkudziesięciu (a gdzieś wyczytałam, że nawet 100 lat), co do gęsi domowych, trudno zgadnąć ile żyją, najczęściej nie więcej niż rok, bo gdy dorosną trafiają do garnków i na półmiski. W każdym razie Pan Krzywousty jest wciąż pełny werwy, zapału a wiosną hormony buzują u niego, jak u młodzika.
Teraz nie wygląda najlepiej, bo właśnie się pierzy, stąd te zwisające lotki na boku. Za kilka tygodni obrośnie nowymi piórami i będzie piękny.