sobota, 28 stycznia 2012

Znudziła mi się wełna...

...no i co zrobić? Życie toczy się dalej. Na blogu pustki, może na wiosnę... A TO CO MNIE (teraz) PODNIECA, TO SIĘ NAZYWA PATCHWORK :) Więcej szczegółów na moim drugim blogu.

Tak się życie układa, że w nie tak długim czasie planujemy z moim chłopem definitywną wyprowadzkę na wieś. Czeka nas przedtem całkiem solidny remont jego domu.

Będę babą ze wsi, pasącą gęsi, dojącą kozy, karmiącą kury i jeżdżącą z jajami na targ :D To tylko taka wolna dygresja na temat wiejskiego życia. A tak na poważnie, zastanawiam się po prostu nad sposobem życia oraz jakąś formą zarobkowania w tej głuszy, gdzie nawet droga jest tylko z kamieni, a autobus to coś co tam zajeżdża tylko po dzieci szkolne. Z drugiej strony, nawet tam żyją przecież ludzie, niektórzy całe życie.

Bardzo mnie fascynuje remont (tak, fascynuje mnie remont, choć to dla większości z nas dopust boży, i ja pewnie też będę psioczyć na czym świat stoi) bo to stwarzanie do życia nowej rzeczywistości. Remont, planowanie, urządzanie, moszczenie nowego gniazdka...

A tak abstrahując od poważnych tematów, kupiłam dziś pokrowiec na deskę do prasowania w jeden z moich ulubionych motywów - domki :) Ten zakup sprawił mi jakoś bardzo dużo radości :) Czasem człowiek cieszy się jak dziecko z drobnostki...


25 komentarzy:

  1. Widzę, że ważne rzeczy dzieją się w Twoim życiu.Też kiedyś myślałam o zamieszkaniu na wsi ale mnie ciągnie w góry.Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się wychowałam na wsi, moi dziadkowie mieli niewielkie gospodarstwo, ze świnkami, kurami i kaczkami. W dzieciństwie wszyscy uważali, że niezła ze mnie "gospocha". Lubiłam i lubię te klimaty. Ale w dzieciństwie to było tak niezobowiązująco. A teraz będzie na serio...

      Usuń
  2. widzisz :) to tak jak piszesz to się uśmiecham, bo ja z takiej wsi właśnie jestem, co to autobus jedynie po dzieci przyjeżdża a tak zero innej komunikacji :) u mnie we wsi nawet sklepu nie ma ;) jest w sąsiedniej wiosce, która znajduje się o rzut beretem ode mnie, ale co by tu nie mówić, tam się jeździ tylko po takie rzeczy, których nieoczekiwanie zabraknie (zresztą zaopatrzenie takiego sklepu tez jest znikome), np. ocet ;D z drugiej strony cieszę się, że u mnie we wsi nie ma sklepu, bo pijaków byłoby jeszcze więcej niż jest...
    A co do kurek, świnek to nie wiem jak w innych wioskach, ale w mojej nie ma już prawdziwych gospodarzy, jeśli już ktoś ma krówkę czy kurki to tylko na potrzeby własne. Chów zwierząt teraz jest nieopłacalny (no chyba, że na skalę przemysłową).
    Się rozpisałam ;) już nie zanudzam :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi kurkami i jajami na targ to tylko taka wolna dygresja, nie zamierzamy tam gospodary zakładać. Troszkę się posłuzyłam cytatem z "Siedliska", gdy główni bohaterowie planowali sobie życie na Mazurach. Ale z pewnością jakiś drób po podwórku biegał będzie, właśnie na potrzeby własne. Marzy mi się własny piec chlebowy, własne mleczko od kózki, ale ile z tych słów stanie się ciałem a ile okaże się tylko marzeniami, to życie zweryfikuje.

      Usuń
  3. Domki śliczne.

    Jestem przekonana, że miłość do wełny Ci wróci. Wprowadzka sama w sobie nie jest zła, remont też nie musi być mordęgą, a skoro planujecie zmiany we dwoje na pewno będzie dobrze.

    Ja teraz też jestem " wieśniara" i powiem Ci, fajnie jest. Zwłaszcza jak uda się zdobyć kabelek do świata :)

    Serdeczności z Normandii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kabielek do świata będzie, zresztą to nie jest wcale tak daleko od cywilizacji, porządne zakupy będzie można zrobić w mieście raz na jakiś czas.

      A z miłością do wełny, pewnie masz racje, ja już tak mam, że różne rzeczy przychodzą do mnie, odchodzą a potem wracają. Ba razie jednak pasuję, robię sobie przerwę.

      Pozdrówka dla Normandyjki :P

      Usuń
    2. Wieś i święty spokój (i góry ;) ) są czymś, czego mi brakuje. Ale niestety mają też minusy, które aktualnie przesądzają o miejscu zamieszkania - praca i dostęp do lekarzy.

      Usuń
    3. No właśnie praca... dlatego ciągle jeszcze mieszkamy w mieście.

      Ale myślę, że wszystko można jakoś zaplanować i zrealizować.

      Usuń
  4. To w taki razie Ja sie "przeprowadzam na Twoj drugi blog,wiem, ze bedzie ciekawie....A co z "Makami"?
    Pozdrawiam Tyniu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alinko, oczywiście serdecznie zapraszam na mój drugi blog. A co z makami... czekają na lepsze czasy w postaci dorosłości kota i wreszcie porządnej pracowni, która niebawem, na wiosnę.

      Usuń
  5. ... no to witaj w klubie:)
    Od półtorej roku mieszkam na wsi, na dobre i na złe.
    Tu zawsze jest coś do roboty i często trzeba mieć niezły hart ducha żeby podołać... ale uwielbiam ten spokój i ciszę, która w mieście jest niemożliwa.
    Pozdrawiam wioskowo:)
    *ps
    w mojej wsi nie ma ani jednego konia, krowy nigdy nie wychodzą na pastwiska, a kury mają na własne potrzeby - takie czasy:(((

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to jeszcze troszkę sobie poczekam na tę wieś, ale człowiek żyje już planami i postępuje tak aby ich realizacja byłą możliwa.

    Na tej wsi są jeszcze rolnicy, którzy mają krowy, świnie, obrabiają pola - choć jest ich niewielu. Reszta ludzi gdzieś tam pracuje...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o tak, u mnie też są rolnicy, mają hektary - całkiem sporo i uprawiają ziemię. Takich jest paru a reszta sprzedała ziemię w zamian za państwową emeryturkę i wszystko idzie na przelew - czyli wino za 3,50! Malownicze to nie jest, raczej przygnębiające.

    OdpowiedzUsuń
  8. Izo, no właśnie i tu się zaczyna ten mniej wesoły kawałek mieszkania na wsi. Na tej wsi jest tak samo. Najgorszy dla mnie jest ten wiejski marazm i zniechęcenie - jakiś taki brak chęci do życia. Wielu ludziom się nic nie chce, nie widzą w niczym sensu. Wolą się napić, albo nawet jak nie piją, to poplotkować, postać pół dnia na ulicy, albo posiedzieć u sąsiadki, przekonani, że i tak nic się nie opłaca, nic się nie uda. A potem idą do pomocy społecznej po zapomogi. Oczywiście nie wszyscy tak robią, ale wielu, to się wyczuwa, zauważa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Baby ze wsi sa fajne ;) tylko gęsi Ci nie polecam bo to dośc hałaśliwe ptacwo, za to kozy oprócz niszczycielstwa są radosne i ciekawskie :))
    Rozumiem ekscytację na temat remontu,
    ni i jakby Ci chętka na włóczki wróciła to możesz się zaopatrzyc w owce ;))))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Co do gęsi, to chłopa rodzice mają gęsiora, ma 19 lat!!! Został na zasadach psa podwórzowego i masz rację, tule samo co pies robi hałasu :) Ale pocieszny jest no i nie do wyręczenia w temacie wychowywania młodych ptaków każdego gatunku-kurczaki, kaczęta, gęsięta. Gęsiory są niesamowicie opiekuńczymi stworami. Nie wiem czy już o nim pisałam. Zwie się Krzywoustym bo ma zdeformowany dziób i ta deformacja własnie mu uratowała życie, bo gdy wszystkie gęsiaki już były upasione i gotowe na stanie się obiadem, on był chudy, bo się nie mógł najeść porządnie przez ten dziób, inne gęsi jadły szybko i dla niego nie starczało. Dopiero jak został sam do się upasł, ale wtedy już jakoś na pieniek nie trafił i tak został. I rządzi na podwórku 19 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastyczna historia :)))) Moi rodzice mieli raz gęsi, babcia sobie zamarzyła i mama kupiła jajka, babcia wybrała doświadczoną kaczkę do wysiedzenia, kiedy wylęgły się pierwsze 2 pisklaki babcia zabrała je z gniazda i przyniosła do domu ( zawsze tak robiła z kaczuszkami żeby matka nie zeszła z jajek opiekując się tymi wylęgniętymi, jak reszta już się wykluła oddawała te pierwsze) okazało się, że inne się nie wykluły, za to te dwa , ponieważ dość intensywnie się im przyglądaliśmy, stwierdziły, że jesteśmy ich rodzicami i chodziły za nami krok w krok na podwórku ( to się imprinting nazywa) jak już podrosły i zostały eksmitowane na podwórko dla drobiu to całe dnie spędzały pod bramką i jak tylko zobaczyły kogoś z domowników witały go głośnym gęganiem. Niestety rodzice ie byli dla nich tak łaskawi jak Twoi teściowie i skończyły na talerzach

      Usuń
  11. tytuł wpisu jest porażający ;)
    choć rozumiem, przerzucenie zainteresowań na inną dziedzinę to narmalka, byleby "chwilowo". Z resztą, jak już się urządzisz na wsi to i owcę będziesz mieć :P
    Marzenia są po po to, żeby je spełniać, więc trzymam kciuki!
    I tak sobie myślę, że są różna wsie - takie zapuszczone, z pijaczkami i takie perełki, ze stareńkimi, ale odnowionymi domkami, zadbanymi podwórkami... znam taką jedną (mam tam rodzinę), pamiętam ją z czasów dzieciństwa (wszechobecna woń gnoju), a teraz to właśnie taka perełka; wszystko zależy od ludzi.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mimo wszystko wieś w Wielkopolsce - co ma swoje tradycje, więc nie jest zapuszczona. Z pięknem domów i zagród bywa różnie, cały przekrój możliwości. Są śliczne nowe domki ale i rudery. Przeważnie jednak jest porządek.

      Usuń
  12. O, to i ktoś jeszcze lubi domki ?! ;-) Boskie są... i jakie będą prościutkie, takie ciągle prasowane. :-)))

    A marzenia o siedlisku, ehh, oh,... hmmm.... poważny temat.
    By się zbytnio nie rozwinąć własną paplaniną, życzę Ci spełnienia i spełniania. Każde miejsce ma wady i każde ma zalety. I gdy źle nam w jednym, myślami biegniemy za drugim. Jeśli pracę i właściwie całą resztę, udaje się godzić z miejscem zamieszkania, to chyba nic lepszego nie może się zdarzyć.
    A wieś wielkopolska zawsze słynęła z gospodarności i porządku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na swoim to zawsze na swoim. To by była przede wszystkim stabilizacja, dojrzałe życie. Mi zasadniczo w wielu miejscach dobrze, ale na różne sposoby. Jedne miejsca są dobre na dzieciństwo, inne na młodość a jeszcze inne na dojrzałość i to się we mnie tak jakoś zbiega.

      Usuń
    2. Bo to właśnie fajne jest, móc rozpoczynać nowy etap życia w nowym miejscu. :)
      U nas trochę jeszcze nie jest to popularne, bo jak się finansowo zakorzeni w jednym miejscu, to i pokoleniowo leci. Może u nas to jakoś historycznie jeszcze tkwi, te wszelkie ojcowizny, itp. ;-)
      Mnie się bardzo podoba taka 'zachodnia' niezależność. Chcesz się wyprowadzić, sprzedajesz w miarę bez problemu, co masz, kupujesz inne, bądź wynajmujesz. Luz.

      Usuń
  13. Zazdroszczę Ci że zamieszkasz n wsi ,moim marzeniem jest mieszkać na wsi , a że daleko wszędzie co z tego, można złapać jakąś okazję jak się idzie do sklepu, a jak się podrepta trochę więcej to będzie się zdrowszym.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wieś to moje najskrytsze, największe marzenie... zazdroszczę Ci pozytywnie!!!!

    A te domki, jak widać potrafią cieszyć bo i mnie buźka się uśmiechnęła!

    OdpowiedzUsuń