...wreszcie i nareszcie, po półtoramiesięcznym remoncie (a miało to trwać 2 tygodnie :D) dziś przeprowadziłam się do nowej farbiarnio-pracowni. Oczywiście nie można póki co mówić o pełnym wyposażeniu czy całkowitym przeprowadzeniu się. Brakuje szafek, szuflad, porządnego stołu i kilku innych przydatnych gratów, ale już można tam funkcjonować.
Zdecydowanym plusem tego pomieszczenia, poza jego ewidentnymi zaletami funkcjonalnymi i możliwością wymiesienia się z kuchni, jest jego koszt. I tu mój wielki ukłon w stronę Chłopa. Dzięki jego złotym rączkom i mani chomikowania wszystkiego co może się przydać do czegokolwiek, koszt powstania pracowni to ok 1500-1700 zł. Jest to głównie koszt wełny mineralnej użytej do ocieplenia, zlewo-kuchenki kupionej okazjonalnie oraz nowego grzejnika. Pomieszczenie prawie całe jest z materiałów "z odzysku", od podłogi po sufit.Wstępnie nie było tam nawet podłogi, a na tym co powinno podłogą być leżał jakiś gruzopodobny żwir, natomiast sufitu w obecnej formie nie było wcale. Było jak na strychu a jak tak jak widać - choć będzie jeszcze lepiej ;)
No i tyle w sumie, pędzę się rozgościć w moim nowym królestwie :)
gratuluję - pewnie skaczesz z radości pod sam strop. a wentylacja nad stanowiskiem - pełen profesjonalizm! zuchy z Was
OdpowiedzUsuńNo nie będę się wypierać - Twoja farbiarnia dała mi do myślenia. No bo ile można farbować w kuchni na zmianę z gotowaniem?
UsuńNa razie jest wentylacja, powiedzmy, grawitacyjna, muszę dorwać jakiś okap.
czyli rusza prawdziwa "pracownia na poddaszu" albo pracownia na prawdziwym poddaszu ;)
OdpowiedzUsuńsuper! startuj tam i bywaj tu częściej ;)
No tak, ostatnio było mnie tu zdecydowanie mniej niż zazwyczaj, tak wyszło, ale to raczej przejściowe.
UsuńPracownia na poddaszu to pomysł, który długo dojrzewał i się krystalizował. Ale wreszcie ujrzał światło dzienne. Pozdrówka Agatko :)
Każda która nie ma chciałaby taką pracownię - fullwypas :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i zazdroszczę :)
Dzięki :)
UsuńNo to ja zzieleniałam z zazdrości... najbardziej mnie zachwyciła zlewo-kucheka- czego to ludzie nie wymyślą :) to czekam teraz na dalszą relację z pola walki :)
OdpowiedzUsuńWymyślenie zlewo-kuchenki było chyba naturalną konsekwencją wymyślenia przez kogoś kuchni wielkości 1,5x1,5 metra :) Też pierwszy raz mam do czynienia z taką hybrydą, ale się sprawdza.
Usuńfajną będziesz miała pracownię :) zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńNo, wreszcie się doczekałam, a trwało to i trwało :)
UsuńZłoty Chłop. Bez dyskusji. Pozazdroscić Chłopa i pracowni. Ciesze się razem z Tobą
UsuńUsciski
Po pierwsze bardzo się stęskniłam za Twoimi postami, już zaczęłam obawiać się czy u Ciebie wszystko w porządku, dobrze wiedzieć że tak.
OdpowiedzUsuńPo drugie oczywiście gratuluję pracowni, mnie się też marzy, ale jak na razie to marzenie nie do spełnienia,
No i ta Twoja pracownia super ekstra profesjonalna
Ja wiem czy ona taka profesjonalna, na pewno funkcjonalna, bo to był cel, który nam przyświecał, by powstało miejsce w którym różne rzeczy będą pod ręką a organizacja sprzętowa będzie przemyślana.
UsuńMam nadzieję, że teraz nie wsiąknę na tym strychu :) Też się stęskniłam choć podczytywałam trochę, tak bez komentowania.
ale zazdraszczam swojego miejsca i -moje marzenie
OdpowiedzUsuńMasz rację, człowiek bez własnego, takiego totalnie własnego miejsca się męczy. A już z pewnością człowiek, który ma kilka pasji a do tego gdy te pasje wymagają przestrzeni.
UsuńNo, Kochana! Takiego Chłopa to tylko dopieszczać! ;)
OdpowiedzUsuńAniu, staram się jak umiem :)
UsuńGratuluję! Wygląda świetnie! Bardzo się cieszę, że udało się zrealizować projekt, bo brakowało na blogu zdjęć Twoich włóczek i czesanek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jola
Z pewnością zdjęcia włóczek i czesanek powrócą na blog, bo teraz będą powstawać w sporej ilości. Pozdrówka Jolu :)
UsuńNo właśnie -długo Cię nie było:) Ale teraz już będziesz w swoim królestwie:) Gratulacje dla Chłopa:)
OdpowiedzUsuńDzięki Violu, czasem to sama sobie tego Chłopa gratuluję ;) Nie było mnie, ale nie wiąże się to na szczęście z niczym niepokojącym, ot życie - obowiązki, inne zajęcia, w międzyczasie wyjazd.
UsuńI ja przyłączam się do gratulacji życząc wielu alchemiczno-wełnianych przygód :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJustyno no cudo !!!
OdpowiedzUsuńŻyczę samych udanych projektów, boskich farbowań - w takim pomieszczeniu inaczej być nie może :D
Pan Mąż niech też dumny chodzi jak paw bo to naprawdę kawał roboty taki remont.
Serdeczności
Karinko, bardzo Ci dziękuję za życzenia. Pan Mąż to marzy jedynie o wolnym weekendzie albo chociaż popołudniu ;)
UsuńNo, no... to ja teraz rozumiem skąd to milczenie. ;-)
OdpowiedzUsuńI ja również gratuluję realizacji i życzę dobrego ducha twórczego w nowej pracowni. :)
Asiu, no jak to w życiu, czasem trafiają się tygodnie a nawet miesiące, gdy coś człowieka wybija z rytmu - remont, problemy, sprawy do załatwienia albo zwyczajny brak weny. Trochę tak było u mnie. Pozdrawiam :)
UsuńAleż dzielny Chłop przez bardzo duże C! Za takie pieniądze to zrobiliście? Mistrzostwo świata i okolic! No to teraz masz świetnie: Ty nikomu nie przeszkadzasz, nikt nie przeszkadza Tobie! Teraz zrobisz takie rzeczy, że nam oko (oka?) zbieleje! Czekam, bo mi już trochę Cię brakowało!
OdpowiedzUsuńDokładnie, po kilku dniach spędzonych w pracowni czuję się całkiem inaczej, jestem u siebie, mam spokój, nikt mi się nie pęta pod nogami (żaden ludź, pies, kot) i zauważyłam, że przez to jestem spokojniejsza, mniej poirytowana, bardziej skupiona. Własna przestrzeń, nawet niewielka, miejsce w którym można zostawić coś na następny dzień i nie musi się od razu wszystkiego za sobą sprzątać, to skarb.
UsuńMiło czytać o tym brakowaniu :)
Justynko - Chłopu nogi umyj w nagrodę :)))))
OdpowiedzUsuńCuda nad cudy!
Nie pokażę tego mojemu bo się w depresję wpędzi.... zazdroszczę bardzo bardzo i podziwiam i cieszę się, że masz tak fajnie!
Nie pokazuj, po co mu to ;)
UsuńA czemu akurat nogi? Facet ma ciekawsze części ciała :DDD
Całuj Chłopa po tych rączkach złotych, świetny kącik:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Dzięki Marlenko :) Pozdrawiam :)
UsuńGratuluję pracowni to świetne miejsce, teraz tylko tony czesanki:-)
OdpowiedzUsuńTrochę wełenek i czesanek już jest, a z czasem będzie pewnie więcej :) Dzięki i pozdrawiam :)
Usuńwięc masz już swoje miejsce do brudzenia i możesz siedzieć i tworzyć tam do woli różne cudne rzeczy,
UsuńZazdroszczę tak zaradnego męża... Ukłon dla niego!!!
A ja, jak zwykle spóźniona. Super masz pracownię. W mojej małej chatce nie mam na nic miejsca, wszystko porozstawiane , można się nieźle poobijać. Czekam na piękne czesanki z farbiarni na poddaszu i serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńP.S. Taki Chłop to skarb