niedziela, 9 grudnia 2012

Dzwonek dla sikorek

Zima się rozkokosiła, wygląda jakby na dobre ;) a ptactwo okoliczne pewnie głodne...

Jeśli chcemy ptaszki poratować możemy oczywiście kupić gotową karmę dla nich, ale jakże miło jest wrócić na chwilę pamięcią do szczenięcych lat i samemu przygotować stołówkę dla sikorek. Zajęcie, dla mnie przynajmniej, bardzo przyjemne, zawsze wtedy przypominam sobie jak to kiedyś fajnie było, jak mając kilka/ kilkanaście lat, robiłam takie dzwoneczki. Jest mi jakoś świątecznie i zimowo :).




Wystarczy mieć jakieś plastikowe naczynie, najlepiej z dość twardym denkiem, choc pewnie starczy choćby jednorazowy kubeczek do napojów (czy na przykład pojemnik po zjedzonym serku), ponadto kawałek sznurka, ziarenka lub skwarki (lub jedno i drugie) oraz "czysty" smalec. W karmie nie może być soli, gdyż jest ona zabójcza dla ptaszków. Smalec z przyprawami nie nadaje się.


Krótki przepis na PTASI DZWONEK dla tych, którzy onegdaj nie oglądali "Domowego Przedszkola" tudzież w innym miejscu nie natknęli się na takie cudo: 

W dnie pojemniczka należy zrobić dziurkę (maleńką, aby nie uciekł nam roztopiony smalec), przetknąć przez nią sznurek z dużym supełkiem na którym oprze się cała konstrukcja, drugi supełek zawiązać po zewnętrznej stronie denka, jak najbliżej denka, by uszczelnić dziurkę. Kolejne supełki można zawiązać na zwisającej części sznurka, by ptaszki mogły się złapać i jeść.

Gdy już mamy dzwonek,  wkładamy doń skwarki i ziarenka, ugniatamy i zalewamy roztopionym, przestudzonym smalcem. Odstawiamy do momentu aż smalec stężeje. I możemy wieszać, a potem obserwować ptaszki. Dzwonek ochroni karmę przed śniegiem, a nawet okolicznymi kotami, które nie pogardzą takim rarytasem.

U mnie sezon dokarmiania dopiero się zaczął, bo więcej mnie w domu nie ma niż jestem i jakoś nie było kiedy się tym zająć. Ptaszki jeszcze nie wiedzą o stołówce, ale to tylko kwestia czasu.

Na koniec zdjęcie Marcelka, portretowe ;)


Kocur całkowicie wydobrzał, na nodze nie ma już nawet śladu po złamaniu i operacjach, czego prawdę mówiąc, się nie spodziewałam.

Pozdrawiam zaglądających :)

P.s. (g.10:51)  Ptaszki już są, a wśród nich rzadka i piękna sikora modra.

10 komentarzy:

  1. Dziękuję za "przepis" na dzwonek żywnościowy dla ptaszków. Postaram się coś takiego zrobić do ogrodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcel to już bardzo poważny kawaler. Rzeczywiście, cud, że śladu po tym złamaniu nie ma. Miał z Wami dużo szczęścia (może powinien miec na imię Felix?).
    A co w Twojej pieknej nowej farbiarni? Ciekawość mię źre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mam tyle zajęć, że piękna nowa farbiarnia stoi i czeka. Osiołkowi z żłobie dano - kończenie gobelinu, przędzenie, włóczki robione na zamówienie :) A po drodze świniobicie, wędzenie (wszystko na wsi). Ale już za chwileczkę, już za momencik ;)

      Usuń
  3. Nooooo pomysł zacny, mój tata wywiesza po prostu kawałki słoniny, a ostatnio sikorki bogatki stołują się w Brunkowej misce wyjadają suchą karmę, a że psia buda i miski stoją przed kuchennym oknem to mamy widowisko, tylko bidulki sikorki muszą uważnie podchodzić, bo nasz myśliwiec uwielbia je ścigać
    A Marcel po prostu jest piękny, ciesze się, że wszystkie jego niemiłe przygody, przeszły jak zły sen.
    A tak w ogóle to dzwonki wieszasz gdzieś koło domu? ciekawam jak koty zareagują :D
    pozdrawiam serdecznie i cieszę się że dałaś znak życia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dzwonki wieszam koło domu, na pergoli niedaleko mojego okna, więc siedząc przed komputerem mogę obserwować ptaszki. Koty niestety też wdrapują się na pergolę, choć robią to rzadko i zanim kot się wdrapie to ptaszków już nie ma.

      Fajnie, że się odezwałaś, bo ja już mam wyrzuty sumienia, że u Ciebie się nie odzywam, a Ty u mnie zawsze coś napiszesz. Ale ciągle u mnie coś się dzieje i czasu brak.

      Usuń
  4. Robię podobna karmidełka z tym,że kubeczki po zastygnięciu smalcu zdejmuję:) Więcej sikorek ma wtedy dostęp. Kiciuś piękny! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też od dzieciństwa robię podobne dzwonki dla sikorek. A kociak wyrósł na prawdziwego, rasowego Marcela. Gratuluję. Jest śliczny. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, choć rasowy to on tylko z nazwania ;) Ale nie mówię głośno bo jeszcze kot usłyszy i mu będzie przykro :DDD Pozdrówka Owieczko :)

      Usuń