piątek, 30 sierpnia 2013

Nalewka z żywokostu i inne tematy

Temat kontuzji wciąż na tapecie. Niestety słowa Marleny o 2 miesiącach bólu okazały się być prorocze, a przynajmniej prorocze na razie jest to, że na miesiącu się nie skończyło.

Któregoś dnia napiasała do mnie pewna babeczka, Janinka i zaproponowała, że przyśle mi korzeń żywokostu, który ponoć dobrze działa na stłuczenia, skręcenia i inne urazy, nawet na te na które nie pomagają już klasyczne leki. Przystałam na propozycje i pozwoliłam się obdarować tymże korzeniem.

Z paczuszki posiekanego korzenia żywokostu (nie wiem ile tego było, może 100, może 150 gram) oraz pół litra wódki sporządziłam nalewka do nacierania.
Dopiero zaczęłam ją stosować, więc nie mogę jeszcze zaświadczyć o jej skuteczności, ale przynajmniej kilka osób deklaruje, że jest skuteczna, więc chyba warto o tym napisać.




Nalewka nadaje się tylko do smarowania, gdyż żywokost został wycofany z użytku w formie doustnej, ze względu na zawarte w nim alkaloidy, odznaczają się wysoką toksycznością.

A noga (a właściwie stopa), hmm, no boli, zwłaszcza gdy jestem zmuszona iść po wertepach, albo nadepnę na coś i stopa mi się lekko wykrzywi. Chodzić mogę w jednych , masywnych butach, wysokich. Z kolei orteza, która próbowałam nosić, owszem usztywnia i zabezpiecza staw skokowy, ale za to uciska kontuzjowane miejsce na stopnie i przez to boli jeszcze bardziej - bez sensu. Tak, że jak nie urok to... 

W międzyczasie udało mi się wreszcie wykończyć gobelin (podwinąć i podszyć dla usztywnienia). Gobelin czekał sobie na wykończenie dobre pół roku, ale się doczekał. Nie może się tylko doczekać listewek, które Chłop kupuje już od tygodnia... Listewki wsuwa się w tunel powstały przez podszycie zarobienia. W ten sposób gobelin można powiesić i nie będzie się obwieszał.



Boki (jasny pasek) podszywa się po to by wzmocnić tkaninę i by schować nitki wątków, aby nie wystawały spod tkaniny. Szyć należy tak by przeszycia nie wychodziły na prawą stronę tkaniny. W prakyce wygląda to tak, że staramy się chwycić igłą za nici osnowy.

W ferworze przymusowej bezczynności, gdy moja aktywność ograniczała się do przekuśtykania z sypialni do kuchni i ewentualnie do toalety, gdy odpuściła mi już gorączka i przestały nawiedzać siódme poty, wyhaftowałam coś takiego. Na coś to wykorzystam, może na jakąś torbę albo makatkę, wciąż się waham.





Wyszywanka według wzoru z serii "Little House Needleworks" - dosc luźna interpretacja.

I jeszcze jedno. Odkąd nie moderuję komentarzy mam problem. Na maila nie przychodzą mi informacje o tym, że ktoś napisał komentarz do posta. Jedynym sposobem na dowiedzenie się tego, jest zaglądanie na bloga, a zaglądać zapominam. Przeryłam ustawienia bloga i nic, nie wiem gdzie mogę ustawić by bloger automatycznie wysyłał mi powiadomienia na maila o komentarzach. Gdy ustawiałam kiedyś, kiedyś tę funkcję, bloger "chodził" na innych ustawieniach. Potem coś tam pozmieniali i doopa blada.  Jeśli by ktoś z Was wiedział jak to ustawić to proszę, niech mnie oświeci. Będę wdzięczna, a nawet bardzo wdzięczna :).

17 komentarzy:

  1. Justynko zdrowia zdrowia i mało bólu, Żywokost podziała na pewno, tyle że jak to z ziołami trzeba czasu... moja babcia od czasu do czasu stosuje maść żywokostową na nogi... Gobelin jest prześliczny, efekt fantastyczny i cudne kolory, no a hafcik uroczy, jestem ciekawa co z niego będzie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, że to tak już z ziołami jest, ale ja i tak je lubię i często mi pomagają.
      Hafcik pewnie swoje odleży (jak siebie znam ;)) zanim coś z niego będzie, ale jak juz będzie to się na pewno pochwalę. Dziękuję za życzenia i pozdrawiam :)

      Usuń
    2. O tak zioła mają wielką moc ;) a w ogóle oglądałam prace Little house Needlework- niezłą kompilację zrobiłaś z tymi wisienkami, ale pięknie wyszło!!!

      Usuń
  2. Gobelin przepiękny:))))i hafcik też:)Zdróweczka życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gobelin śliczny, od dawna budził mój podziw, rada co do nogi … podobno okłady z siemienia lnu , a do rehabilitacji plastry borowinowe są do nabycia w aptekach. Te ostatnie stosowałam z dobrym skutkiem Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Za tymi plastrami to się na pewno zakręcę.

      Usuń
  4. O matko, jak ja bym chciała mieć taki gobelin :D Przecudowny jest! Nie chciałabyś sprzedać?
    Haft oczami mojej wyobraźni widziałabym na nieusztywnianej torbie letniej :)
    A z komentarzami spróbuj w blogerze wejść kolejno w USTAWIENIA-KOMÓRKA I POCZTA EMAIL-obok linijki EMAIL Z POWIADOMIENIEM O KOMENTARZU wybierz przycisk DODAJ i wpisz w okienku, które się pojawi, adres mejlowy, z którego korzystasz. A na koniec wciśnij pomarańczowy przycisk ZAPISZ USTAWIENIA
    Pozdrowionka
    P.S. Jak to zielsko Ci pomoże, to polecę mojej mamuni, która po raz kolejny wykręciała stopę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli by trafił się kupiec, to dlaczego nie :)

      Bardzo dziękuję za pomoc w sprawie bloggera, myślę, że się udało. A co do zielska, to na pewno się pochwalę jak mi przejdzie. Życzę zdrówka mamie :) Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Piękny gobelin! Niech Ci nóżka szybciutko zdrowieje! Chociaż... Jeśli takie gobeliny miałyby powstawać z bólu stopy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z bólu stopy to powstało jedynie podszycie ;) Oj chciałabym by takie tkaniny w miesiąc powstawały. Dziękuję :)

      Usuń
  6. Zarówno gobelin, jak i hafcik są bardzo udane, aż dziw, że w bólu je zrobiłaś, życzę zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja myślę, że zwłaszcza w chorobie, trzeba się czymś zająć. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Ojej, że nadal cierpisz. :-( Wspieram w bólu, bo sama mam coś a szyja i przejść nie chce.
    Gobelin piękny, ale tego to byłam pewna już od samego początku. Moje kolory, moja tematyka i moje kreska. :-))) Bardzo mi się podoba.

    Haft na pewno też dobrze wykorzystasz, nie dziś, to jutro. Chleba nie woła, jak mówią.
    Zdrowiej !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, to już nie to co było, ale muszę uważać. Może na Twoją szyję też by żywokost poskutkował ;) Dziękuję za skomplementowanie gobelinu i haftu. Gobelin, jak dobrze pójdzie, za kilka tygodni znajdzie się na wystawie w Bydgoszczy. Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Fantastyczny ten gobelin i jaki dopieszczony- widać, ile pracy Cię kosztował. Przyznam Ci się szczerze, że ja nie bardzo za haftem krzyżykowym przepadam, ale taki jak Twój mi się bardzo podoba. Prosty, delikatny, śliczny no. Trochę mnie zachęcasz w kierunku stawiania krzyżyków i tylko brak czasu mnie ogranicza :) mam nadzieję, że ze stopą już lepiej. Pozdrawiam :*)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W temacie haftu krzyżykowego mam podobne zdanie, na pewno nie zachwyca mnie wszystko. Uważam, że lepszy jest mały prosty hafcik dobrze zaaranżowany i wykorzystany (na przykład na torbie) niż wielkie i pracochłonne wzory. To co mnie urzeka najbardziej to amerykański "primitiv" i to zarówno w krzyżyku, redworku jak i patchworku.

      Gobelin już wisi i się układa. A noga, noga jest, jeszcze nie odpadła ;)Pozdrawiam :)

      Usuń