poniedziałek, 2 stycznia 2017

Fiolety, fuksje i burgundy.

Od dawna się przymierzałam do ukręcenia trójnitki, nie navajo, ale klasycznej, z trzech oddzielnych szpulek. Bardzo mi się podobają, ale bałam się, że z tego będzie dużo odpadu. A tu figa z makiem odpadu było zaledwie 2 gramy. Tyle zostało na jednej ze szpulek.

Całej wełny miałam coś ok 300 gram, a właściwie to miałam 100 gram wcześniej pofarbowanego merynosa i nie bardzo wiedziałam co z nią zrobić, bo 100 gram to tak ni w pięć ni w dziewięć. Więc dofarbowałam jeszcze 200 gram. Farbowania niewiele się od siebie różniły, co w sumie i tak, przy tego typu nitce nie ma większego znaczenia. Świetne jest w niej to, ze każda szpulka może być inna. Wtedy też jest najfajniejsza zabawa w obserwowanie co też z tego wyjdzie i jak poukładają się kolory. Ale tym razem o żadnej niespodziance mowy być nie mogło. 




W trakcie dublowania a właściwie trojenia, nakręciłam krótki filmik.

 

Dużą część okresu świątecznego, oraz całego Sylwestra i Nowy Rok spędziłam przy kołowrotku. I niech to będzie zapowiedzą nowego, bardzo prządkowego roku, w myśl przysłowia - jaki Nowy Rok, taki cały rok. 

Powstały też bajeranckie zdjęcia kręcącej się szpulki - uwielbiam zdjęcia kręcących się szpulek, ale jako, że mieszkam sama, najczęściej nie ma ich kto robić, bo ktoś przecież jednocześnie musi pedałować. Ale z okazji obecności Chłopa w czasie świąt, była okazja i zdjęcia powstały.




No i trójnitka. 290 gram/870 metrów. WPI ok 20. 3 motki.  Włóczka od razu znalazła chętną nową właścicielkę. A ja pokochałam trójnitki, takie właśnie, nie za grube i nie za cienkie, okrąglutkie i sprężyste, mocno skręcone. Jest w nich coś bardzo eleganckiego.








Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku :)

32 komentarze:

  1. Kochana! To jest piękne! ♥ zakochawszy się na zabój!
    Szczęśliwości w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) I Tobie wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

      Usuń
  2. Jeszcze raz napiszę . Cuuuuuuudo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne, ze aż dech zapiera :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Już gdy widziałam zdjęcie nitki na kołowrotku, śpiewało mi w duszy, ze wyjdzie coś pięknego. Nie pomyliłam się. Moje kolory! I nieważne, ze mam w domu masę włóczek, chętnie bym powitała jeszcze jedną. Żal, ze w portfelu hula wiatr...
    A jak tam wens?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Włóczka już ma nową właścicielkę, nie czekała długo.

      Wensa będę robić jak tylko dojdzie. Odezwę sie do Ciebie na fejsie jeszcze przed farbowaniem.

      Usuń
  5. Kurczę, jakie super kolory wyszły w nitce! Dla mnie niesamowicie fascynujące jest to, jak różni się ufarbowane od tego, co przekształca się w uprzędzione i połączone.
    A zdjęcie wirującej szpulki strasznie mi się podoba :)

    U mnie w rodzinie zawsze się mówiło - jaka Wigilia, taki cały rok. I takie myślenie jest mi bliższe (bez konotacji religijnych bynajmniej), magiczno-pierwotne, cykliczne - przesilenie zimowe (no, mniej więcej) jako początek nowego cyklu w naturze. Zupełnie inaczej niż Nowy Rok, który kojarzy mi się głównie z bezrefleksyjnym imprezowaniem na gwizdek, z piciem i hałasem.
    Więc też przędłam, żeby nie było. A w Nowy Rok za to dziergałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest wielka nieprzewidywalność w tym jaka nam się ukręci nitka z danej czesanki. Efekt potrafi być bardzo zaskakujacy.

      Jednak się będę trzymała tego Nowego Roku, bo w Wigilię nieciekawie się czułam, za to Nowy Rok miałam genialny, tym bardziej, że Sylwester bezalkoholowy nam wyszedł i nie było żadnego jojczenia nad bolącą głową. I takiego roku całego sobie życzę.

      Usuń
    2. Aaa, jak tak, to dla Ciebie tylko Nowy Rok - i takiego całego roku Ci życzę :)))
      U nas Sylwester od kilku lat stoi pod znakiem - 'robimy wszystko, co wydaje zwyczajne i codzienne odgłosy' czyli pranie na najdłuższym cyklu, zmywarka, odkurzacz itp. - nasze koty panicznie boją się petard i taka metoda sprawdza się najlepiej. A od czasu, jak sąsiad wywołał mały pożar, strzelając fajerwerkiem w (swój) tujowy żywopłot, ochota na spędzanie tej nocy poza domem odeszła nam raz na zawsze. I pozostałym sąsiadom chyba też.

      Usuń
    3. Oj, to sąsiad poszalał ;)

      Moje koty na szczęście się nie boją, kocur się trochę zaniepokoił w tym roku, ale na krótko, na początku zmasowanego ataku hałasu, schował się i to chyba było dla niego najlepsze. Ale doskonale Cię rozumiem, bo miałam wcześniej dwa psy i oba bardzo się bały. Gdy raz wyszliśmy na krótko, po północy, złożyć życzenia sąsiadom, to jeden z nich obdarł nam tapetę koło drzwi, tak się chciał wydostać, więc też Sylwestra spędzaliśmy w domu, właściwie zajmując się psami.

      Usuń
  6. No coś pięknego, chętnie udziergałabym coś z niej. Przepiękne kolory, moje ulubione :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie cudo. Niesamowicie piękna nitka.
    Bardzo dobrego roku Ci życzę.
    Pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Tobie wszystkiego co najlepsze w nowym roku. Wielu wspaniałych udziergów i nie tylko.

      Usuń
  8. Cudowna kolorowa włóczka! Dla mnie przędzenie jest takie magiczne, może dlatego że sama nie potrafię? Ale patrzeć i podziwiać mogłabym bezustannie. A rok 2017 zapowiada się przyjemnie pracowity☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przędzenie jest trochę magiczne. Coraz wiecej Polek przędzie, a ja zawsze namawiam do spróbowania, bo to bardzo ciekawa czynność, nie tylko pod względem typowo twórczym, ale i psychologicznym. Wycisza, pomaga pozbierać myśli, wprowadza w spokojny i dobry nastrój. Oby 2017 rok takim własnie, pracowitym i pełnym nowych ciekawych wyzwań, się okazał. Tego i sobie i Tobie życzę.

      Usuń
  9. Cudowna kolorowa włóczka! Dla mnie przędzenie jest takie magiczne, może dlatego że sama nie potrafię? Ale patrzeć i podziwiać mogłabym bezustannie. A rok 2017 zapowiada się przyjemnie pracowity☺

    OdpowiedzUsuń
  10. Tysiu, mnie niezmiennie urzeka kolorystyka uzyskiwana przez Ciebie farbowanej wełenki i pokazywana w postaci warkocza.
    Po prostu miodzio.
    A uprzędzona olśniewa perfekcją wykonania.
    Dobrego przędniczego (i nie tylko) Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Izo :) Tak trochę jest, ze to bardziej małe dzieła sztuki wychodzą niż przedmioty totalnie użytkowe, jakim przecież są wełenki. Przez tę staranność wykonania. Zaobserwowałam trójnitki i jednej z prządek amerykańskich i bardzo mnie urzekły, miedzy innymi perfekcyjnością wykonania. I pomyślałam, że też tak chcę. Trochę mi jeszcze brakuje do perfekcji tej dziewczyny, ale wierzę, że doświadczenie czyni mistrza.

      Tobie również dobrego roku życzę i spełnienia we wszystkim czym się będziesz zajmować :)

      Usuń
  11. Bajeczne kolory, lubię takie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudne kolory! Tysiu, masz talent. Mam sweterek wydziergany z Twoich farbowanek. Jeden motek jeszcze czeka na wykorzystanie. Czekam na kolejne Twoje dzieła.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Od pewnego czasu znów tworzę więcej i chciałabym by tak już zostało.

      Usuń
  13. Kolory jak z bajki. I w ogóle czyste piękno.

    OdpowiedzUsuń
  14. Prześliczne kolory, jestem zachwycona!
    Ostatnio coraz częściej myślę o kupnie kołowrotka Sonata. Parę lat temu próbowałam prząść na starym PRL-wskim, ale się zraziłam.
    Szukam konkretnych melanżowych kolorów gotowych wełenek i mam problemy, więc postanowiłam sama je robić. Najchętniej zrobiłabym kur w Wolsztynie i po nim zakupiła sprzęt.
    Czy Ty jesteś po takim kursie i co zadecydowało o kupnie od Kromskiego?
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale trochę mnie nie było w necie. Ja osobiście nie mam kołowrotka Kromskiego, ale znam te kołowrotki, bo sama prowadzę kursy przędzenia właśnie między innymi na kołowrotkach Kromskiego. Sonata to moim zdaniem najsensowniejszy wybór, jesli chodzi o kołowrotki tej marki. Jeśli masz ochotę to ja zapraszam na kurs do Poznania, choć nie wiem jak w tym momencie z miejscami. Prowadzę warsztaty w Hobby-welna w Poznaniu http://www.hobby-welna.pl/category/warsztaty-warsztaty-w-poznaniu

      Usuń
  15. No kochana, i tu zaklęłaś w nitce moje kolory! Oj będę zazdraszczać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze sobie zamówię u Tysi :)

    OdpowiedzUsuń