środa, 6 lipca 2011

Tour de fleece 2011 - relacja na goraco - dzień 3 i 4

Postanowiłam wziąć udział w tej ogólnoświatowej zabawie prządek i prządków. I choć zamarudziłam na starcie (zaczynając od trzeciego dnia), to już coś niecoś na swym koncie mam.

Bliższe informacje od Tour de fleece  tutaj

A oto "etapy" jakie mam już za sobą.

Po lewej - mieszanka wełny merino, jedwabiu, angory i kaszmiru, zabajona angeliną. Na razie jakieś 50 gram i ciągle robię.

Po prawej - wełna merino, która jak dla mnie jest za cienka jednak i ukręcę ją jeszcze w navajo.
Około 100 może 110 gram.



Powyższa włóczka w stanie surowym ;) 



A na koniec farbowanki do uprzedzenia lub przyszłego wykorzystania na drum carderze. Jest tu jedwab, kaszmir z jedwabiem, alpaka, merino i trochę moheru .


Uzupełnię płyny i wracam do peletonu ;)

P.s. Złapałam jakiegoś bakcyla owocującego bólem gardła i kaszlem, mam nadzieję, że nie odpadnę przed metą :-|

4 komentarze:

  1. Przepiękne kolory:)
    Widzę ,że z drum carderem już świetnie się dogadujesz?
    Takie mieszanki muszą być baaaardzo miłe w dotyku.
    Zdrowiej szybko :)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jesteśmy z drum carderem dobrymi przyjaciółmi. Masz racje, te mieszanki są bardzo milutkie, przede wszystkim dzięki dodatkowi kaszmiru i angory.

    A co do zdrowienia - staram się jak mogę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow... lecisz w 'moje' kolorki. :-) Podoba mi się. Zdrowia życzę. W sumie tu nie badają na jakich dopalaczach kręcimy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, kurcze nie dam się przebadać, na dopingu lecę aż miło ;)

    OdpowiedzUsuń