Witam po długiej (w sumie) przerwie. Ale jak to mówią, nie ma takiego bagna z którego nie da się wyjść, albo inaczej - jak mówił Norek z Miodowych lat, pracujący w "kanalizacjach" - nie ma takiego szamba, którego nie dało by się odetkać ;). Takoż i ja, po kilku tygodniach zmór, mam już chyba dość martwienia się, bo mi przechodzi. Wzięłam się ostro do działania, i nie tylko gobelinu przybywa, ale i farbowane wełenki mnożą się jak wiosenne króliki ;). Doszłam do wniosku, że to wstyd ciągnąć nosem po ziemi, jak taka piękna wiosna za oknem. Wprawdzie na dziś zapowiadają burze, a i pogrzmieć u nas już zdążyło, tak niemrawo, jako pierwsza burza w tym roku się nie liczy, ale jednak... , ale to i tak wiosna, jakby nie patrzeć.
Chciałam się pochwalić wełenkami, jakie już zagościły w moim sklepiku - http://pl.dawanda.com/shop/YarnAndArt
Zapraszam do oglądania i kupowania :). Testuję nowe sposoby na farbowanie i próbuję nowych pomysłów.
Mam nadzieję, że w życiu znów się coś nie poplącze i kolejne włóczki będę szybko powstawać.
W temacie gobelinu - przybywa, ale z pokazywaniem jeszcze poczekam, żeby było widać progres. Dziś pokazuję obiecaną ubijaczkę do gobelinu, skonstruowaną przez prywatnego Chłopa z grzebienia do czesania długowłosych psów.
Ubijaczkę używa się tak, jak widać na ostatnim zdjęciu. Można nadać jej lekkiego zamachu góra-dół, albo tylko uciskać - jak kto woli. Częste ubijanie tkaniny podczas tkania poprawia jej wygląd, nadaje mięsistości i sprawia, że po zdjęciu z ramy jest zwarta i odpowiednio sztywna.
Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia (przydały się ogromnie) i mam nadzieję, że tak do końca mnie nie zapomniałyście.
Jakie piękne wełenki. Sama nie wiem, która ładniejsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
Dziękuję :)
UsuńJak zapomnieć, jak zapomnieć?! Wyglądamy tu Ciebie jak wiosny :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta malinka, choć nie wiem, czy ona taka rzeczywiście jest,czy tylko u mnie tak ją widać. Odkąd sama zaczęłam farbowanie i przędzenie, nie poznaję swoich kolorystycznych upodobań. I kto by pomyślał, że zwolenniczce czarnego ( ja ) będzie odbierało mowę przy różowym i seledynowym :)
Kciuki trzymam dalej. Niech się nic nie merda!
Ja też swego czasu uznawałam tylko czerń, no ewentualnie z dodatkami głębokiej czerwieni albo innych zdecydowanych i głębokich barw, ale z czasem to się zmieniło. Teraz potrafię się zachwycać wieloma kolorami, różem też - gdy ma ładny odcień i do tego występuje w kompozycji wzajemnie do siebie pasującej - czemu nie.
UsuńA kolor włóczki - aparat ładnie oddał kolory, na moim monitorze włóczka wygląda "jak żywa", trudno powiedzieć jak u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie.
śliczne kolorki ! zdolny chłop, proponuję opatentować ubijaczkę, na pewno nie jednej osobie by się przydała przy wykonywaniu gobelinów ! pozdrawiam :-) !
OdpowiedzUsuńJakby sztuka gobelinu była bardziej popularna, to czemu nie, można by opatentować ubijaczkę, ale gobeliniarstwo zanika, mało kto kultywuje tę sztukę, więc prototyp zostanie prototypem :)
UsuńTa zielona włóczka jest bajeczna! Pozostałe również mają przepiękne kolory. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWełenki mają śliczne kolory i wyglądają na równiutkie.
OdpowiedzUsuńRówniutkie, bo to "maszynowa" wełenka, tylko farbowana ręcznie. Pozdrawiam :)
UsuńPrześliczne wełenki, na razie mogę tylko pooglądać :)) Świetny pomysł z tą ubijaczką :))
OdpowiedzUsuńDziękuję, a ubijaczka się przydaje, zwłaszcza do gobelinów tkanych z grubych wątków i mięsistej wełny. Pozdrawiam
UsuńOj Tysiu... ja tak często myślałam! Wzdycham do włóczek i podziwiam gobelin! Będzie dobrze, będzie dobrze!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Też mam nadzieję, że będzie dobrze. Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńPiękne kolory, masz zdecydowanie dar do tego :).
OdpowiedzUsuńPodobno po tej burzy w okołopoznaniowo ma byc juz tylko ładnie.
Trzymaj się!
Burza to była w sumie taka w szklance wody, choć zapowiadali nie wiadomo co. Cóż, na pierwszą porządną burze przyjdzie jeszcze poczekać ;) Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam.
UsuńP.s. ja ciągle mam Twoją książkę, może podaj mi na priv adres, to Ci ją po prostu odeślę, bo jakoś nie bardzo mi po drodze w Twoje rejony. Pozdrawiam :)
Stęskniłam się za Tobą :) jak dobrze, że dałaś znak życia :) wełenki przepiękne, kocham Twoje brązy i rudości, no a zielenie- powaliły mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam nadzieję, że teraz będzie mnie już więcej:) Ja też się stęskniłam. Dziękuję za pochwały dla wełenek :)
UsuńŚliczności!!
OdpowiedzUsuńPiękne kolory. Świetny pomysł na ubijanie wątku, ja tylko swoje palce wykorzystuję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU nas w pracowni też dziewczyny głównie palcami ubijają wełnę, tylko kilka osób wykorzystuje ubijaczki, ale ja lubię takie samoróbki - gadżecicki jedyne w swoim rodzaju. Pozdrawiam :)
UsuńA ja cierpliwie czekam, z wiosną przyjdą siły do pokonywania wszelkich przeciwności no i ta energia w przyrodzie nam się udzieli - więc cieszy mnie, że u Ciebie już tę energię widać :D
OdpowiedzUsuńFarbowanie jak zwykle piękne (to pierwsze bardzo moje :)) a gobelinem to tak drażnisz "głodnego" :D - widzę tam takie cudne wypukłości - czekam na następną odsłonę.
Serdeczności
Z tą wiosną to masz rację, motywuje i rozjaśnia w głowie. Pierwsza farbowanka to też mój faworyt, do schrupania normalnie ;) A co do gobelinu to drażnię trochę celowo, Ciebie zwłaszcza :))), bo liczę, że któregoś dnia zobaczę u Ciebie nasnutą osnowę i ciekawy projekt :). Wypukłości owszem są - pomysł całkowicie nowatorski w moim wydaniu. Jak będzie tych wypukłości więcej to pokażę. Na razie taki zwiastun. Pozdrawiam :)
UsuńJak ja kocham takie melanże - patrz pierwszy obrazek ;-) Taki wiosenny.
OdpowiedzUsuńPierwsza wełenka mi też się najbardziej podoba. Kojarzy mi się z czymś naturalnym jak dzika przyroda.
UsuńNo w końcu !
OdpowiedzUsuńPiękne farbowanki, jak zwykle. Szczególnie zielony dziś do mnie przemawia. Różowaty też niczego sobie. Ciekawe, jak w dzianinie wyjdą.
Dobrze, że już się układa Tobie. Mam nadzieję, że całe zoo zdrowe.
Najlepszego.
Jestem, jestem. Do mnie najbardziej przemawia pierwsza wełenka, jakby nie to, że mam rozgrzebane dwie robótki, to bym sama sobie ją zostawiła - przynajmniej ze dwa motki. O robótkach rozgrzebanych to będzie innym razem, bo kocica sprawnie zniechęca mnie do dziergania ;(
UsuńŻyczę zdrówka Filonowi, czytałam. Moj stan stworowy bez zmian. Psotka trzyma się, choć czasem dziwnie się zachowuje - na przykład próbuje przejść przez zamknięte przeszklone drzwi. Hmmm. Pozdrawiam :)
wełenka super każda jedyna w swym rodzaju
OdpowiedzUsuńbędzie piękny gobelin
A Pani to się wyprowadziła w jakąś głuszę bez netu ? ;-)
OdpowiedzUsuńAsiu, jestem, żyję, ale tak jakoś kompletnie bez weny. Zajmują mnie sprawy całkowicie przyziemne. Ale myślę, że to minie.
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz piszę, pozdrawiam Cię serdecznie :)
Wiesz, że Artyści to czasem muszą umknąć w "bezświat". Duszę i zmysły uleczyć z czegokolwiek.
OdpowiedzUsuń