czwartek, 28 grudnia 2017

Powrót do gobelinu...


Czasem coś nam się tak w życiu namiesza i poplącze, że musimy pewne sprawy, pasje, tematy, na czas jakiś sobie odpuścić. Z powodów różnych, czasem poważniejszych, a czasem bardzo prozaicznych.

I tak było z moim tkaniem gobelinu. Dwie przeprowadzki, niemal jedna po drugiej i różne życiowe trudności wybiły mnie z pewnego rytmu. Odpuściłam sobie, przestałam to czuć. Coś się we mnie zacięło.

I tak sobie to trwało, kilka lat. Ale, że ostatnio jest nieźle i dość spokojnie, to znów myśli o gobelinie zaczęły się pojawiać w głowie.
Człowiek jednak ciągle kombinuje, jak stać się bardziej kompletnym i pełniejszym, jak poskładać te wszystkie zgubione po drodze kawałki swojego ja...

Na początku miał to być jakiś mały dyptyk albo tryptyk, coś co nie zajmie wiele miejsca w małym mieszkaniu. Ale pomysł wyewoluował tak, ze ostatecznie zdecydowałam się na kontynuowanie wielgaśnej tkaniny, którą zaczęłam 5 lat temu, a która ostatnie 4 niemal lata przestała sobie na strychu u teściów.

Nawet nie myślałam przez ten czas, że jeszcze do niej wróce, właściwie chyba uważałam ten projekt za stracony... no bo gdzie niby miałabym to wstawić... Kiedyś wisiał na specjalnej ramie, przymocowany do ściany, obecnie nie mam nawet takiego dużego wolnego fragmentu ściany...

Ale że człowiek bywa szalony, a nawet czasem na dobre mu to wychodzi, więc stwierdziłam "raz gobeliniarce śmierć" ;) i poprosiłam Chłopa o przywiezienie ramy wraz z zawieszona na niej tkaniną... i uznałam że potem się będę martwić gdzie ją wstawić. Oczywiście pudła z wełnami też przyjechały, dużo pudeł i worków.

Tkanina okazała się być  w nietkniętym stanie. Działalności moli, myszy ani innych darmozjadów nie zaobserwowano. Udało się wstawić ramę do samochodu (z oporami, ale weszła), i przyjechała moja gobelinowa przeszłość, która jednocześnie zmieniła się w teraźniejszość i przyszłość, bo pewnie trochę mi przy niej zejdzie.

Może ktoś, z odwiedzających bloga, pamięta jeszcze ten projekt.






Bardzo to było emocjonalne wydarzenie dla mnie. Nawet nie byłam świadoma, jak ważne jest dla mnie tkanie, oraz powrót do tej tkaniny, która wciąż mi się podoba oraz wciąż zachęca, do tego, by przy niej usiąść z nićmi na kolanach i tkać.

Projekt pochodzi z albumu twórczości gobeliniarki Tamary Jaworskiej, której prace podziwiam od lat.


Pozostaje tylko tkaninę nieco odkurzyć, odświeżyć,  poprawić naderwaną i nieco nadszarpniętą przez czas i strychowe warunki, tylną płachtę z nadrukowanym projektem, posegregować kłębki i nitki i można brać się do roboty.

Zresztą segregacja już trwa.


I tylko pozostaje w głowie myśl - kiedy ten czas minął... ? Pozdrawiam

15 komentarzy:

  1. Cudownie! ♥ Bardzo się cieszę i czekam na relację postępów w tym wielkim (dosłownie!) dziele!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kawał tkaniny, a przynajmniej będzie z czasem. Sama myślałam, że to było trochę mniejsze :D Właśnie walczę z nieco skrzywioną ramą... Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Piękny i wymagający projekt, nie dziwię się, że nie straciłaś do niego serca.
    Na Nowy Rok życzę Ci pomyślności i realizacji planów, tych twórczych i innych również:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tobie również życzę pomyślności w Nowym Roku i spełnienia marzeń :)

      Usuń
  3. To bedzie wspaniała tkanina. Znajdzie sie miejsce...
    pozdrawiam Noworocznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) No teraz to już nie ma odwrotu, miejsce musi się znaleźć ;). Tobie również wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Piękny gobelin, życzę ukończenia tego cudownego projektu, bo już z tego co widać teraz, masz z czego być dumna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jestem dumna :) Również z tego, że nie zrezygnowałam i nie dałam się zwieść myślom, że za duże, zbyt problematyczne, że trzeba sobie dać z tym projektem spokój. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Pamiętam! Kiedy ten czas minął??? O Boże, na jakie my głupoty tracimy czas, odkładając życie na strych (albo do pudeł, jak ja). No, to pewnie szybko nie będzie, ale będzie pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. W ogóle dziwny jest świat, w którym niemal każda rzecz i czynność jest wartościowa, gdy przynosi wymierny finansowy zysk. A, że wszyscy potrzebujemy pieniędzy, to tak się potem kończy, że to co daje korzyść emocjonalną i duchową, ląduje na samym końcu listy potrzeb i nie zawsze mieści się w życiu. Dziękuję bardzo! Przewiduję minimum półtora roku na tę tkanine.

      Usuń
  6. Życzę Ci nieustającej weny tkackiej. Kończ, pokazuj postępy prac, będę Ci kibicować. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym w ogóle zapytać, skąd kupuje Pani włóczki. Zawsze interesowało mnie szeroko pojęte rękodzieło i chciałabym sama dowiedzieć się czegoś więcej w tym temacie, ale nie mam pojęcia, gdzie kupić moje pierwsze materiały. Znalazłam sklep o nazwie welnabawelna.pl i chciałam zapytać, czy kojarzy Pani może, jakiej jakości są ich produkty i czy warto je kupić. Byłabym bardzo wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń