sobota, 30 grudnia 2017

Z czego tkać gobelin


Post ten zamieściłam przedwczoraj na swojej stronce na facebooku, ale, że tam wszystko szybko znika, więc warto by go zachować na blogu.

Gobelin można tkać dosłownie ze wszystkiego co ma formę nitki lub sznurka. Począwszy od wełny kowarskiej (nazwa ostrej przędzy z 80% wełny, z fabryki dywanów Kowary), poprzez wełnę gobelinową w małych motkach lub plątankach (na jednym ze zdjęc poniżej), wełnę, bawełnę, akryl czy len, oraz wszelkie ich mieszanki.

W tkaninę można wplatać nawet pasma czesanki lekko skręcone w dłoniach, konopie, sizal (agawa), wełenki fantazyjne, takie jak trawki, tasiemki, błyszczące, a także przędze bardzo szlachetne, jak jedwabie (widać szpuleczki z jedwabiem przędzionym z chusteczek "mawata", na jednym ze zdjeć). Można wplatać mulinę do haftu, kordonki, czy koronki. Można też tkać z kawałków szmatek, a nawet woreczków foliowych. Właściwie ograniczeniem są tylko nasza wyobraźnia, właściwości danego materiału i wymogi projektu.

Znajoma z Pracowni Gobelinu (CK Zamek w Poznaniu), utkała gobelin wykorzystując zalegające jej w domu różne chustki na szyje, inny jej projekt był utkany z wykorzystaniem pociętych na paski firanek. Dosłownie wszystko co ma formę nitki lub sznurka, podłużnej szmatki, jeśli pasuje nam do projektu, to się nadaje. Oczywiście ręcznie przędzione i farbowane nitki także. Zresztą to właśnie zainteresowanie gobelinem, doprowadziło mnie do przędzenia i farbowania. 
 
Przy czym warto pamiętać, że gobelin, zwłaszcza duży, musi trzymać formę i być odpowiednio ubity i odpowiednio mięsisty ( zwłaszcza jeśli ma nie być oprawiony - nie moze się wyciągać pod własnym ciężarem i tracić pierwotnej formy), wiec najlepiej gdy spora część wełny jest ostrzejsza i twardsza. Na początku przygody z gobelinem, nie bardzo byłam zachwycona tym, że w Pracowni Gobelinu rekomenduje się jednak wełnę kowarską, jako główną bazę do tkania wątku. Wydawała mi się ona za ostra, zbyt mało przyjemna w dotyku. I oczywiście rzuciłam się kiedyś na tkaninę z samych mięciutkich niteczek i był problem, bo tkanina nie trzymała formy, byla za miękka, za mocno się ubijała, zbyt się "lała". Użyta przędza (w większości wełna merino i jej mieszanki) nie miała tego ciężaru i mięsistości, jakich wymaga gobelin.  Więcej tego błędu nie popełnię, od tamtej pory doceniłam wełnę kowarską i inne ostre, grubowłose wełny.

Podstawę gobelinu, czyli osnowę i zarobienie (oraz ewentualnie krajkę boczną) robi się z dratwy lnianej, woskowanej i niewoskowanej. Woskowana cieńsza jest dobra na osnowę , z grubszej niewoskowanej (choć tu jest to obojętne), tkam ramkę/krajkę dookoła samej tkaniny, która może być wykorzystana przy oprawianiu gobelinu, lub może stanowić jego obramowanie, bez oprawiania.  Dratwa może być też użyta jako wątek w samej tkaninie.

Przy czym nie upieram się, że to jedynie słuszna prawda. Wiem, że niektórzy jako osnowy używają dratwy niewoskowanej, uważając, że woskowana jest zbyt śliska i tkanina za mocno się ubija, zsuwa w dół. Dratwa woskowana faktycznie daje większy poślizg, ale i jest przez woskowanie wytrzymalsza, wolniej się mechaci. Raz jedyny utkałam mały gobelin na osnowie z przedzy lniano-bawełnianej, delikatniejszej. Niestety rwała się wycierając na gwoździach, wiec też nie polecam.

Ilość materiału jaki jest potrzebny na utkanie gobelinu o wielkiości 1m2 to około 2-3 kg wszystkiego, czyli i wątku i osnowy i zarobień. Tyle mniej wiecej będzie to ważyć po zrobieniu, więc też nie idzie na tkaninę nie wiadomo ile kilogramów przędzy. W moim przypadku zawsze wychodziło o wiele mniej niż mi się zdawało, na początku, że potrzebuję.

Jeśli chodzi o ilości poszczególnych nitek na wątek, to też nie ogranicza nas nic poza wyobraźnią i wymogami projektu. Nawet kilkumetrowe odcinki przędzy, tasiemki czy sznurka mogą się przydać i byc wykorzystane, co w praktyce robi z gobeliniarki rasową zbieraczkę wszystkiego co się nawinie ;)

Kończy się to z zasady podobnie jak u mnie. A ilość motków, kartonów i pudeł rośnie z roku na rok... zapełniając skutecznie każdą wolną przestrzeń :D No ale przecież wszystko może się przydać ;)






To oczywiście jeszcze nie wszystkie zapasy :P

Gobelin można również wyszywać koralikami, co też zamierzam uczynić w przypadku tej tkaniny. Pewnie to pokażę, za czas jakiś, czyli półtora - dwa lata, jeśli się uda.

Można w niego wplatać i przyszywać do niego różne drewienka, gałązki, muszelki i co tam komu sie zamarzy, mając przy tym na uwadze ostateczny ciężar tkaniny i to by się nie wyciągnęła pod własnym ciężarem, po kilku latach wiszenia.

Przy okazji wspomnę, że wełnę najlepiej zabezpieczyć przed molami i innymi wełnojadami, umieszczając w pojemnikach saszetki antymolowe lub torebki z lawendą, bo o ile wełna kowarska jest zaimpregnowana środkiem antymolowym i raczej mole jej nie lubią, to inne włóczki z dodatkiem wełny już zabezpieczone nie są. Oczywiście zapasy należy przechowywać w suchym i raczej ciepłym pomieszczeniu.


11 komentarzy:

  1. Gobelin, to już brzmi dumnie. ;-)
    Mnie to praktycznie zaraz zapala się światełko, jak u lica, po czasie wiszenia, toto wyprać ? :D Cóż, gadam, jak stara sprzątaczka, a nie jak tworzący, ale... wybacz. :)
    Bardzo miłe, że pomyślałaś o zapisie na blogu, a nie tylko FB ;-)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to wcale nie jest głupie pytanie! Tyle roboty to kosztuje, że nikt nie chce by po kilku latach gobelin był do wyrzucenia, bo się zakurzył i zabrudził. Nigdy nie czyściłam gobelinu wiszącego kilka lat, ale byłam świadkiem rozmowy doświadczonych gobeliniarek, które mówiły, że należy gobelin prać za pomocą tamponu maczanego w roztworze przygotowanym z orzechów piorących, tamponując tkaninę raz przy razie nawet kilkukrotnie - więc w zasadzie to bardziej przypomina konserwację obrazu, niż pranie. Tyle wiem, teoretycznie. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Fiu fiu fiu! *gwizd podziwu*
    Świetny post! ♥ Niech się tka radośnie! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele temu, w szkole podstawowej na tzw. ZPT-ach, czyli zajęciach praktyczne-technicznych, uczyłam się tkać gobeliny. Pani, która prowadziła zajęcia tkała gobeliny ( miała kilka wystaw swoich prac) uczyła nas od podstaw. Sami zbijaliśmy ramy, nakładaliśmy osnowę i tkaliśmy. "Popełniłam" kilka niedużych gobelinów, które teraz zdobią mój letniskowy domek nad morzem. Jest to bardzo czasochłonne zajęcie oraz wymaga odpowiedniego miejsca ze względu na rozgardiasz, jaki przy pracy panuje. Wolę druty, niemniej jednak podziwiam i z niecierpliwością czekam na efekt końcowy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Faktycznie tkanie na ramie to wyzwanie na co najmniej kilka miesięcy. Ja się naczyłam tkać już jako dorosła osoba, w CK "Zamek" w Poznaniu, w Pracowni Tkaniny Unikatowej. Dla mnie tkanie to niesamowita twórczość, nie porównywalna do niczego innego. Coś najbardziej artystycznego z rzeczy którymi się zajmuję. Niestety miejsce potrzebne i duża samodyscyplina, by nie zginąć w przepastnych zasobach włóczek. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Arachne - ja widzę Twoje komentarze, przychodzą na maila, ale na blogu sie nie wyświetlają - chyba jakiś błąd , nie wiem. Bardzo dziękuję. Pozwolę sobie tutaj wkleić oba komentarze Twoje.

    "
    Gobeliny robione we fristajlu są teraz modne ☺
    Najlepsze jest to, że można wyrobić
    różne resztki albo włóczkę, która okazała się dla naszej skóry zbyt ostra ☺ Ciekawe jakby wyszedł gobelin z wełny góralskiej ��
    Kiedyś czytałam w jakimś poradniku i tkaniu, że dawne gobelin były tkane w poprzek - z lewej na prawą, czy na odwrót - dlatego się nie falowały "

    "Nie widzę mojego komentarza. Chciałam dodać, że w książce Kristen Glasbrok "Techniki tkackie (wypożyczonej z bniblioteki), przeczytałam, że dawne gobeliny były tkane od lewej do prawej, dzięki temu nie marszcxzyły się
    https://www.ravelo.pl/techniki-tkackie-krok-po-kroku-kirsten-glasbrook,p1297670.html?gclid=EAIaIQobChMI-Y71xcSy2AIVIijTCh2BzQYMEAAYASAAEgIFdPD_BwE"

    Jak znajdę chwilkę to odpisze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z wełny góralskiej gobelin wyszedłby bardzo dobrze - oczywiście trzeba by dobrać odpowiedni projekt, pobarwić wełnę. Z tym tkaniem w poprzek to jest tak (przynajmniej z tego co wiem i czego mnie nauczono, a nie czuję się wszechwiedząca w tym temacie ;) ), że zalezy to od tego jak sie kreski w projekcie układają. O wiele łatwiej wyrobić poziomą kreskę niż pionową, zwłaszcza cienką jak na przykład łodyga rośliny. A falowanie - współczesne bardzo artystyczne gobeliny, tkane wielowątkowo o wiele łatwiej się falują i bardziej trzeba uważać na to by tak się nie stało. Nie zalezy to tyle od tkania od bolu czy od dołu, bo od tego jak prowadzi się wątki, czy się nie ściąga za bardzo nitek, czy czy na całej szerokości tkaniny kontroluje się ilośc "rzędów" nitek. Choć teraz często gobeliny się oprawia i wtedy nie ma to aż takiego znaczenia. Mam tę ksiażkę, w sumie jej ksero, bo sama książka jest chyba nie do zdobycia, a przynajmniej kilka lat temu nie było jej w księgarniach, tylko w bibliotekach można było znaleźć.

      Usuń
  5. O tak, tkanie to wielka frajda. Trwa dlugo ale efekt niepowtarzalny. Czemu tego nie robię? brak miejsca na rozstawienie ramy ale wełnę ciągle mam. Może wyciągnę małą ramę? Obiecuję sobie od dawna, czy to zrobię to nie wiem. Ale wszelkie informacje o tkaniu bardzo lubię czytać. I lubię gobeliny nie oprawiane w ramy, wydają mi się bardziej "naturalne".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie zaszalałam i przywiozłam do małego mieszkania wielką ramę z worami wełny. Tęskniłam. Co do oprawiania lub nieoprawiania, myślę, że dużo zalezy od samej tkaniny, niektóre są stworzone do ramy i wyglądaja w niej lepiej, inne zdecydowanie źle by się w ramie prezentowały.

      Usuń
  6. prawdziwa zleleń - ładny zestaw

    OdpowiedzUsuń