piątek, 8 lipca 2011

Tour de fleece 2011 - dzień 5 i 6

Peleton mknie dalej, a ja mimo wspomnianego już bakcyla postanowiłam się nie poddawać. Chwilami przędłam siedząc w łóżku, z wysunięta nogą odzianą w 2 skarpetki, która monotonnie naciskała na pedałek kołowrotka ;)
ale wciąż do przodu.


Pierwsza włóczka to thread plying - jedna nitka to mulberry silk (cieniutka) a druga to bfl 
130 gram / 78 metrów 


Dokończyłam też wcześniej pokazanego singla mieszanego 
90 gram / 56 metrów
thick & thin 


No to tyle...

23 komentarze:

  1. Jedną nogą w łóżku ,a drugą na kołowrotku....

    To się chyba nazywa s y m u l o w a n i e choroby ;)

    Jedna i druga nitka bardzo mi się podoba.Ta pierwsza jest bardzo oryginalna. Jestem ciekawa jak wygląda w robótce. Zrobisz i pokażesz próbkę ?
    Plisss....

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście choroba nie okazała się być "totalną" ;) Zrobię próbki, ale w tej chwili nie mam takich grubych drutów. Będę pamiętać i kupię przy najbliższych zakupach pasmanteryjnych.

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak w ogóle, to podpowiedzcie jakie te druty mam kupić... jaki rozmiar?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się ,że jest Ci lepiej :)

    Nie jestem wprawną dziewiarką niestety. Może Egunia coś doradzi ?
    Nie masz ochoty pokazać wełenek na Prząśniczce? Tam więcej osób ma doświadczenie w robótkach z przędzionych wełen.

    Post piszesz tak samo jak na swoim blogu.

    Ja bym wybrała druty raz grubsze od wełny :)Myślę ,że taka ozdobna włoczka potrzebuje przestrzeni w robótce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Planuję napisać na Prząśniczce po TdF, zrobić zgrabną relacyjkę i wtedy... żeby nie pisać kolejnych postów co 2-3 dni.

    Myślę, że znajdzie się ktoś kto będzie wiedział jaki rozmiar drutów będzie odpowiedni, i tak do pasmanterii wybieram się dopiero w przyszłym tygodniu. Też myślę, że trzeba tę włóczkę robić luźniej, żeby jej nie "stłamsić".

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne są, obie. Ciekawi mnie grubość i elastyczność tej zielonkawej. Pewnie źle myślę kombinując, że jest taka trochę dredowata ;-)
    Co do pytania o pierwszą włóczkę, to udało z mego ostatniego doświadczenia wynika, że efekt będzie jak z buclee. Uprzędłam podobnie merynosa i na blogu widać efekt robiony na drutach nr 4 dżersejem.
    Już widzę, jak popędzisz z tym pedeałowaniem, jak ozdrowiejesz. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiedz mi, bo Ty jesteś "dziergaczka" jakie mam kupić druty do tej "pokręconej" wełny... ?

    Ta druga włóczka jest bardzo miękka i dość wiotka. Dredy kojarzą mi się natomiast z czymś sztywnym i sterczącym we wszystkie strony. Pewnie sporo zalezy też od użytego materiału.

    OdpowiedzUsuń
  8. To mnie zaskoczyłaś informacją o miękkości, ale to fajnie, bo bardzo by mi się taka przydała. Kapitalny efekt. Technika pewnie nie wykonalna na wrzecionku. :-( Co do drutów, to najlepiej, jak się włóczkę, przędze widzi. Ale masz rację, że lepsze grubsze druty, niż za cienkie. Tak na oko, to niżej nr 4 bym nie schodziła. Jeśli kolorowa przędza sama w sobie jest gruba, to nawet i 5 i 6. Moja dodatkowo miała momenty grubsze i cieńsze, jednak nie widać tego jakoś specjalnie w robótce. Wybijają się może jedynie te grubsze.
    Czytam swą pierwszą wypowiedz pod Twym postem i chyba mi coś poprzestawiało wyrazy, albo i wyżarło cześć zdania, bo lekko bez sensu jest. :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie całkiem z sensem. Nie widzę żadnych "wyżartych" dziur.

    Druty kupię dla pewności w dwóch rozmiarach, któryś będzie dobry.

    Nie wiem czy to się da zrobić na wrzecionie, ale to po prostu gruby singiel mało skręcany. Większy skręt owocuje przekręceniem, na co trzeba uważać, bo potem nawet rozciąganie na mokro może nie pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli singiel najlepiej z czesanki, a ta nić, na której się owija, to jaka musi być ? Jak tak w ogóle oglądam 'arty' w necie, to mam często wrażenie, ze ta cienka, to jakaś bawełniana ze szpulki. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Singiel z czesanki, a nici na której się owija różne włóczki typu thread albo corespinning itd to nici albo jedwabne, albo (co u nas łatwiej dostępne i tańsze) jedwab poliestrowy lub rayon.

    To muszą być nici typu strong (o tym kiedyś napisze odrębnego posta, bo sama kiedyś się głowiłam i nie wiedziałam co to ma być),mocna ale cienka. Ja do "core" zastosowałam nici Ariadny - Tytan 40. Bardzo cienkie i wydajne, ale prędzej sobie poprzecinasz palce niż je zerwiesz. Można też używać trochę grubszych nici, ważne by były wytrzymałe, bo cała konstrukcja przędzy bazuje na tej nici, nić się zerwie i jest klops.

    OdpowiedzUsuń
  12. Można też spróbować z kordonkiem bawełnianym.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję za wyjaśnienia. Posta odrębnego nie mogę się doczekać, bo mnie kusi. Kordonki to chyba najcieńsze z możliwych, tak ? Może jakaś bawełniana nić ?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Napisałam posta i mi zeżarło...

    Jeszcze raz... Możesz spróbować na nici bawełnianej, ja nie próbowałam. Kordonek to jednak nić skręcona co najmniej z 3 nitek wiec bardziej mu ufam. Niekoniecznie bardzo cienka, kordonki są różne, grube też, to co decyduje, że kordonek jest kordonkiem to skręt z kilku nitek. Kordonki mogą być różne - bawełniane, jedwabne, sztuczne i mieszane.

    OdpowiedzUsuń
  15. Próbowałam na kordonku takim średnim na "5" czyli 525m/100gram robić oploty (corespinning) ale taki jest za gruby. Musi być co najmniej "8" czyli taki ok 700m/100g a może i cieńszy. Taką falistą jak na zdjęciu to trzeba by na najcieńszym czyli "12" albo "16"

    OdpowiedzUsuń
  16. Znowu mam kłopoty z pisaniem komentarzy:(
    Wełenki są w moich ulubionych kolorkach, piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Maris, malaala, Agata - cieszę się, że Wam się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A co tu tak cicho ? Mam nadzieję, że nie powaliła Cie choroba.

    OdpowiedzUsuń
  19. Asiu, jutro wyjeżdżam na kilka dni, wiec musiałam swoje sprawy podopinać. Nie mogłam sobie (pomimo TdF) odmówić kilku dni odpoczynku w Parku Narodowym, zwłaszcza, że to jedyne "wakacje" jakie w tym roku mnie czekają.

    Choroba... daje z lekka poszczekuję ;))))

    OdpowiedzUsuń