wtorek, 18 grudnia 2012

Aż oczy się śmieją

Dziś, tuż przed świętami spotkało mnie bardzo dużo dobrego. Po pierwsze (o czym w ogóle nie pisałam), miałam wizytę u kardiologa i okazało się, że z moim serduszkiem nie jest wcale źle, poza tym, że organ stanowczo reaguje na wzrost adrenaliny we krwi. Słowem - żyć trzeba spokojnie, harmonijnie i bezstresowo :)))

A po drugie, Odebrałam dziś dwie przecudne paczki. Pierwsza z nich to wełenka od Trudie z Posh Yarn Moja ciekawość sprawiła, że kupiłam wełenki ręcznie farbowane. Wiem, że mogłam zafarbować sama, ale to się nazywa ciekawość świata. Chciałam zobaczyć jak robią to inni.
A robią tak:


Wełenki to od góry - alpaka z jedwabiem, merino superwash z domieszką donegalu oraz merino superwash solo.

A później do drzwi zadzwonił kurier i przytaszczył to:





5 kilo wełny gobelinowej kupionej za 40 zł!!! Tę okazję wyczaiłam na portalu aukcyjnym i o dziwo na wełenkę nie było chętnych. Dla gobeliniarki to wspaniała, nie równająca się z niczym, okazja. Sprzedawczyni pozbywała się swoich zbiorów, zapasów po zarzuconym hobby. Wełna nie jest zleżała czy zawilgocona ani brudna. Ładnie pachnie i jeszcze lepiej wygląda. W poprzednim poście pisałam o porywaniu się z motyką na słońce przy segregowaniu moich włóczek, ale co ja mam powiedzieć o "obróbce" tego skarbu? Toż to diament wymagający jedynie oszlifowania. Ale to szlifowanie ciut potrwa. Nic to, to sama radość dla moich dłoni i oczy.
Cudna wełenka w 95% pure wool. Są tam i wełenki dostępne w Polsce i całkiem niedostępne, niemieckie, angielskie i nie wiadomo jakie jeszcze (co widać na pozostałych etykietkach). Jak to wszystko poukładam, rozplącze i posegreguję to też Wam pokaże. Uwielbiam taką robotę.

Co więcej przyszła też dziś paczka z wełną do farbowania, klęska urodzaju normalnie :DDD

11 komentarzy:

  1. Justyna, no to same wspaniałe nowiny, w sam raz na święta :)
    Cuda powstaną z tych wełenek! Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wełenki śliczne,ale dobrze ,że zdrówko w porządku! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. masz racje że oko się raduje kiedy to wszystko ogląda, nie zazdroszczę segregowania takiej ilości wełen.
    Idą święta a po nich czas na segregowanie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przednią zabawę będziesz miała, taka paleta barw. Tylko ze spokojem, oszczędzaj serduszko:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, to masz co i - co ważniejsze - masz z czego robić:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważaj bo przy takich przyjemnościach to dopiero jest wyrzut adrenaliny. Rozumiem Cię to taki miły stan :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście dostałam leki na tę moją przypadłość, więc nie ma specjalnej obawy ;) A stan faktycznie bardzo miły :)

      Usuń
  7. Wow, niejeden na taki widok by się przeraził, że porządki robisz. :-)))
    A ta wełna tkacka, to jakaś konkretna musi być ?
    Wszystkie skarby gromadzone do rękodzieła zawsze dają wiele frajdy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę pisałam o tym w poprzednim poście. Tkać można ze wszystkiego. Od twardej owczej wełny począwszy, poprzez jedwabne skrawki, firanki podarte na paseczki(tak tka jedna moja znajoma), wełnę miękką, różne nici, aż po sizal. Wełna gobelinowa służy chyba przede wszystkim do gobelinowego haftu, ale w klasycznym gobelinie, jako dodatek sprawdza się wyśmienicie. Sprzedawana jest w malutkich motkach, wyglądających podobnie do muliny, pewnie się z takimi moteczkami zetknęłaś - u nas można dostać wełnę gobelinową firmy Anchor i DMC. Jest to wełenka średnio delikatna, dość mocno zbita, porządnie skręcona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znaczy, że musisz dużo prząść, bo przędzenie uspokaja ;) (przynajmniej na mnie tak działa) ja się cieszę bo będę miała co oglądać ;)
    Wełenki zakupione rewelacyjne, podoba mi się zwłaszcza ta środkowa :D
    A ten skarb toż to rzeczywiście diament, ciekawe kiedy się w brylant zmieni, oj dużo siły i cierpliwości życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudny moć! najlepsza zabawa to segregowanie i odkrywanie co tam kotku siedzi w środku!

    OdpowiedzUsuń