wtorek, 25 grudnia 2012

Gobelin - osnuwanie i zarobienie - post techniczny

Technik przygotowania ramy, osnowy, zarobienia i samego tkania jest mnóstwo, niemalże tyle ile samych gobeliniarek. Skupię się więc przede wszystkim na tym jak sama pracuję z tkaniną.

Po pierwsze, aby w ogóle zacząć trzeba mieć ramę. Potrzebne są do tego 4 dość grube i sztywne deski (osnowa naciągnięta na ramę powoduje jej naprężanie, przy porządnym naciągu mogą tu występować dość spore siły, a rama musi to wszystko wytrzymać, nie paczyć się, nie koślawić, nie wyginać), do tego śruby, które połączą deski na rogach, oraz cała fura małych gwoździków o dość dużych (proporcjonalnie) główkach.

Co ważne. Ramę należy skręcać na dwie śruby w każdym z rogów (razem 8 śrub), gdy damy po jednej śrubie w każdym rogu, jest bardzo duża szansa, że rama po osnuciu się wykoślawi i dostaniemy rąb, z którego nie będziemy mieć pożytku. Dzieje się tak zwłaszcza gdy używamy miękkiego sosnowego drewna, dostępnego powszechnie na rynku.

Gwoździki wbijamy w ramę na jej górnej i dolnej desce, w jednym lub dwóch rzędach. Ja mam gwoździe w dwóch rzędach, w odstępach centymetrowych w każdym rzędzie, naprzemiennie. Wychodzi więc po osnuciu 4 nici na 1cm



Gdy już mamy ramę, potrzebujemy coś na osnowę. U nas w pracowni wykorzystuje się do tego celu lnianą, nabłyszczaną dratwę. Ja używam dratwy cienkiej (fi 1mm). Inne nazwy tej dratwy to szpagat albo nici szewskie nabłyszczane, ewentualnie sznurek wędliniarski, ale ten musi być lniany (bo są też bawełniane, nie nadające się na osnowę). Dostępne na Allegro i w niektórych większych pasmanteriach w szpulach po 100 lub 250 gram. W pasmanteriach można też kupić małe szpulki dratwy (chyba po 10 gram) ale kupowanie ich kompletnie się nie opłaca, bo wydamy kilka razy więcej pieniędzy niż za dużą szpulę, a dodatkowo musimy się bawić z wiązaniem.

Dratwa nabłyszczana jest impregnowana za pomocą wosku i polerowana, przez co uzyskuje się efekt błyszczenia.

Nie polecam dratwy nienabłyszczanej, bo stwarza niepotrzebne komplikacje.
Po pierwsze jest mniej wytrzymała (wosk wzmacnia dratwę sklejając jej włókna), a poza tym nie woskowana dratwa łatwo się mechaci i wątki nie przesuwają się po niej swobodnie.

Osnowa, zastanawiałam się jak opisać proces snucia, bo jest on banalnie prosty, ale trudniej to wyrazić słowami...

Pewnie każdy, kto choć liznął temat wie jak to wygląda i jak się to robi. Bez owijania w bawełnę... bierzemy szpulę dratwy, na początku nitki robimy uszko, które zaczepiamy o pierwszy gwóźdź na początku listewki (obojętnie czy na górze czy na dole) i przeciągamy nitkę, zaczepiając o kolejne gwoździki, raz na górze raz na dole. Zakańczamy również uszkiem. Dratwę podczas osnuwania trzeba dość mocno naciągać i warto osnuwać w cienkich rękawiczkach (a właściwie w jednej rękawiczce wystarczy), bo trąca o palce dratwa może narobić odgnieceń, zwłaszcza przy sporej tkaninie.


Gdy rama jest osnuta, warto mieć już wtedy przygotowany i przyklejony projekt tego, co będziemy tkać. To może być wszystko, co nam się zamarzy, jednak należy brać pod uwagę własne doświadczenie i przede wszystkim wielkość tkaniny i projektu. Bardzo szczegółowe zdjęcie lub obrazek wymaga ogólnie większego powiększenia a co za tym idzie, większej tkaniny, żeby móc "wyrobić" poszczególne detale. Mniej szczegółowe projekty mogą być wytkane w mniejszym formacie. Gdy ma się "bzika" na punkcie dużych tkanin, szczegółowość projektu nie ma już znaczenia.

Kolejny ważny element pracy to pytanie jak tkamy gobelin - poziomo czy pionowo?
Pewnie zainteresowani zauważyli TU że mój nowy projekt zawiesiłam poziomo. Dlaczego? Ponieważ na projekcie (oryginalnym) jest sporo pionowych linii (łodyżek), które dość ciężko się tka, a w poziomie ich tkanie ich jest proste. To główny powód dla którego odwraca się tkaninę i tka "od boku".

Może o samym doborze projektu napiszę innym razem, przy okazji, by się ten post nie rozrósł zanatto i nie zrobił nudny.

Kolejną ważną rzeczą są dystanse (białe paski papieru na zdjęciu poniżej). Jeśli mamy gwoździe na ramie powbijane w jednym rzędzie, to dystanse możemy sobie darować, zaczynamy wtedy robić zarobienie od samych gwoździ i potem, po skończeniu gobelinu po prostu zdejmujemy dolną część tkaniny z gwoździ (nic nie przecinając) i wszystko gra. Natomiast w sytuacji (jak u mnie) gdy gwoździe są w dwóch rzędach, należy założyć dystanse czyli paski brystolu lub kartonu, które później, podczas zdejmowania tkaniny, pozwolą nam pozwiązywać odcięte fragmenty osnowy.  Dystanse zakładamy przeplatając je pomiędzy nitkami osnowy, biorąc nitki po dwie i robiąc sobie w ten sposób dodatkowo bazę do tkania.

Ja używam jak pisałam osnowy o średnicy 1 mm, i tkam po dwie nitki, czasami, przy drobnych elementach rozdzielając je w wymagających tego fragmentach (ale to temat do innej opowieści).



Przejdźmy do zarobienia. 

Zarobienie, inaczej krajka (Karina mówi kromka), to bardzo ważna część gobelinu, choć po utkaniu wcale jej nie widać, to jest ona jak fundament domu. Źle zrobiona, za mała, za luźna bądź za ciasna krajka spowoduje, że nasza tkanina po prostu się rozsypie lub zepsuje nam gobelin i miesiące, czy lata pracy pójdą na marne.

Zarobienie to po prostu pasek tkaniny utkanej za pomocą dość grubej dratwy (można tkać cienką, ale nie ma takiej potrzeby, a grubą dratwą lub dratwa złożoną z dwóch nitek jest szybciej i też dobrze). Ja bym zalecała nie tkać jedną nitką od początku do końca tkaniny (gdyż to powoduje ściąganie - zmorę tkaczek )
ale podzielić całość na kilka fragmentów i tkać je po kolei.

Może pokażę to na zdjęciu











 Pierwszy fragment od boku jest pół-rombem, każdy kolejny to romb, aż do ostatniego, który znów jest pół-rombem ale odwróconym w stosunku do pierwszego.

W ten sposób zrobione zarobienie dobrze się trzyma i jest dobrą bazą dla gobelinu.

Zarobienie powinno mieć ok 3-6 cm, w zależności od wielkości tkaniny, im tkanina większa tym zarobienie też większe.

Kilka zbliżeń na zarobienie





Gdy już doszliśmy do tego miejsca, jesteśmy u bram tkania gobelinu. Najlepsze przed nami :)
Ale o tym w następnym odcinku.

A na koniec chciałam się pochwalić farbowanką, zrobioną dla koleżanki.





Pozdrawiam serdecznie w ten świąteczny dzień :)

13 komentarzy:

  1. Justyna, jak zawsze podziwiam Twoje zdolności w technice różnej!
    A o, jak zawsze, pięknych farbowankach nie wspomnę! Nie muszę chyba?
    Pozdrawiam świątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam również :) Twoje zdolności różne tez podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje życzenia świąteczne tak szybko się spełniły z tym postem, że zaczynam się zastanawiać może by jeszcze czegoś sobie życzyć, a nuż się spełni:)
    Jak dla mnie cudowny post, pełen cennej wiedzy, bardzo wielką radość mi nim sprawiłaś :))
    Zupełnie inna technika zarobienia, ja do tej pory robiłam coś co przypomina prawe oczka, takie owijanie dratwy o każdą nitkę z osobna co też daje efekt wyrównania, ale Twój sposób jest o wiele szybszy. Poza tym do precyzyjnych projektów by się "wyrobić" naciągałam podwójną nić osnowy i pierwsza nitka była pociągnięta kilkakrotnie dla wzmocnienia brzegu.
    Bardzo się cieszę, że chcesz się podzielić swoją wiedzą i umiejętnościami, to takie fantastyczne :D - dziękuję
    Mam nadzieję, że nie tylko ja skorzystam lecz również wiele innych osób, bo to chyba najpiękniejszy sposób tkania jaki znam :)))
    Justyno jeszcze raz pięknie dziękuję :D
    P.S. Masz rację mój mąż jest rozpieszczony i marudny ale ja mu na to pozwalam w drobiazgach niech se marudzi :))
    Cieszę się, że Święta pomimo wielu obowiązków przyniosły radość Tobie i Twoim bliskim -
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że piszesz o tych wzmocnionych brzegach. Oczywiście można to stosować, a nawet się zaleca. Nie napisałam o tym, tak jak nie napiszę pewnie o całej masie różnych myków, bo po prostu zapomniało mi się.

      Z tym, że ja pierwszej nitki osnowy nie robię szczególnie grubej, góra cztery nitki fi 1mm. Brzeg musi być zgrabny, a jak się da za dużo tych nitek na skraju to potem wychodzi topornie. Poza tym potem gobelin będzie jeszcze podszywany pasami płótna, po zdjęciu, i to też go wzmocni.


      Usuń
  4. Bardzo ciekawy post
    Wszystkiego najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  5. Szalejesz :-)
    A ja myślałam, że masz wyjazdowe, leniwe święta.

    Fajne są takie praktyczne posty. Nawet, jak się nie 'siedzi' praktycznie w temacie, to poznawanie nowego, w takiej formie, jest bardzo przyjemne. Dzięki. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie wyjazdową to miałam wigilię i kilka dni ją poprzedzających, a potem to mi się już tęskniło do moich zabawek. Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Farbowanka cudna. Ale najbardziej się cieszę z tego gobelinowego kursu. Bo rozumiem, że będą następne odcinki? Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przewiduje następne odcinki, choć muszę przyznać, że troszkę mnie to przedsięwzięcie przeraża mnogością niuansów i drobiazgów jakie trzeba opisać i to opisać w zrozumiały sposób. Mimo wszystko ten "kurs" bez kontaktu z tkaniną jest trochę jak korespondencyjny kurs pływania ;) No ale spróbuję.

      Farbowanka też mi się podoba, nawet zagościła na pulpicie mojego monitora.

      Usuń
  7. Tysiu - jakbym u Mamy siedziała, z tym, że ona po kursie to i według przepisu robiła gobeliny, a teraz szaleństwo form i kolorów oraz nijak zadbania o detale techniczne :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, wow, wow. Super wykład. Przyda mi się bardzo, bo troszkę mnie ciągnie do gobelinu tez, ale ja to tak 10 srok za ogony bym chciała łapać...Farbowanki cudne. Pozdrawiam serdecznie poświątecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Z pewną tęsknotą przeczytałam tego posta. Kiedyś utkałam kilka gobelinów( w bardzo zamierzchłej przeszłości). Chyba jutro zejdę do piwnicy i poszukam ramy. Mam nadzieję, że gdzieś tam jeszcze jest. Może pora na chwilę odłożyć druty i zająć się gobelinami?

    OdpowiedzUsuń