A więc zaczynam
Widok z tyłu domu |
Polska jabłonka ;) |
I słoneczne jabłuszka |
Zielona droga do bramy |
Stara grusza wciąż ma siłę rodzić |
A to przód ogrodu |
Winogrona już zaczynają się wybarwiać |
Leszczyny... |
i laskowe orzeszki |
Tak mieszkam |
Winobluszcz, niedługo pięknie wybarwi się na czerwono |
Chwaścik, ale ładnie kwitnie więc z nim nie walczymy |
Takie mam widoki, jak wyjdę przed bramę |
Zachód słońca nad Poznaniem |
Justynko ! Dzieki bardzo serdeczne za " powiew z mojego kraju " ! Zdjecia sa naprawde piekne, mam wrazenie jakbym byla tam z Toba na chwile w odwiedziny. Eh ..Polskie sady ! Moj Tato urodzil sie i wychowal w Jaroslawiu, mieli dom z sadem, bardzo podobnym do Twojego, nieraz jechalismy cala rodzina w odwiedziny.
OdpowiedzUsuńTe jablonie i grusza...co za urok!
Masz nie tylko talent do malowania ale tez masz "oko do obiektywu " ,robisz bardzo ladne zdjecia.
Bardzo ładne otoczenie domu. Mam nadzieję, że przynajmniej jesień będzie słoneczna i pochwalisz się kolorami tego winobluszczu.
OdpowiedzUsuńŻeby nie siać komentarzami pod różnymi Twoimi postami, tu Ci napiszę. Otworzyłaś mi oczy na patrzenie na barwy pokazując swoje farbowanie obok naturalnych kolorów z przyrody. Ja jestem niezbyt w tym kierunku utalentowana, ale coś tam sobie tworzę, czy decoupage, czy grafika komputerowa. Takie olśnienie bardzo mi pomoże. Natura tworzy idealne zestawy i rzeczywiście, wystarczy tylko przyjrzeć się tym kolorom. Nigdy się wcześniej nie zastanawiałam, że np brzoskwinia ma tyle odcieni barw. Pozdrawiam serdecznie :-)
Alinko, ciesze się, że Ci sprawiłam przyjemność. Co do aparatu, to ja nigdy nie lubiłam robić zdjęć, kiedyś. Zapoznałam się ze swoim (a właściwie swojego faceta) aparatem z konieczności, bo musiałam obfotografować włóczki i wełny, a nie chciałam mu ciągle głowy zawracać, ma swoje zajęcia. Ale to wciąga i teraz coraz częściej biegnę po aparat, żeby coś uwiecznić.
OdpowiedzUsuńRiannon, wiesz jak to fajnie słyszeć, że to co w sobie masz ktoś dostrzega, docenia i z tego korzysta? Bardzo mi miło. Ja czekam jesieni jak kania dżdżu, kocham złotą polską jesień wiec słońce MUSI dopisać. Dziś, przy wolnej niedzieli, zaczynam "jesienne farbowanie". Niestety nie ma jeszcze jesiennych liści, więc będę improwizować ;)
Ten żółty chwaścik to mimoza inaczej zwana też nawłocią . A Niemen śpiewał .." mimozami jesień się zaczyna ...."W ogrodzie zakwitły mi astry . Więc to już jesień .
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki Violu za "oświecenie" :))) A widzisz, nie wiedziałam, że mam mimozy w ogrodzie. U nas, w okolicy są tego całe łany.
OdpowiedzUsuńUprzejmie zazdraszczam przestrzeni. ;-)
OdpowiedzUsuńNawłoć dość się pleni, ale ma swój urok. Bardzo miododajne. Ale mimoza to jednak nie jest, ona jest ciepłolubna, nie nasze rejony. ;-) Nawłoć wręcz odwrotnie. Strasznie niewrażliwa i odporna.
No tak, plenne to bardzo, na wiosnę sporą część traktujemy kosiarką, bo by nam ogród całkiem tą prawie-mimozą zarósł ;)
OdpowiedzUsuńCo rusz wyciągam taki nieproszony badyl z najmniej oczekiwanych miejsc. I niby ciągle wywalam, a toto ciągle wyrasta. Oficjalnie może być tylko przy dziurce wodnej. :) Ale kwiatostany mają swój urok. Niezaprzeczalny.
OdpowiedzUsuńDziurka wodna... ciekawe określenie :)
OdpowiedzUsuńPiękne zbiory będą, a u mnie jedno jabłuszko na jabłoneczce młodej się uchowało.
OdpowiedzUsuńU mnie to samo było z czereśniami i włoskim orzechem. Trzy czereśnie się uchowały, a orzechy wymarzły w pień, podczas majowego ataku zimy.
OdpowiedzUsuń