sobota, 4 czerwca 2011
Jak to z kołowrotkiem było
Ano było tak, że kręciłam się wokół tematu dobry rok, a może dłużej. Wreszcie zdecydowałam, że daruję sobie kurs (na który się wybierałam jak sójka za morze) i po prostu kupię kołowrotek. I tak się też stało. Kupiłam "używany", na allegro. W sumie używany wcale nie był, a przynajmniej nie do przędzeni... Tulejka skrzydełka miała jeszcze delikatne zadziorki, które trzeba było zeszlifować. Potem został "podrasowany", otrzymał nowe szpulki, nowy pedałek i został moim przyjacielem :)
I zdjęcie skrzydełka z aktualnie przędzioną włóczką - corriedale - ręcznie farbowaną.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz