poniedziałek, 6 czerwca 2011

Mój dzisiejszy urobek

Dziś, w ten piękny upalny dzień, siedząc przy ratującym życie klimatyzatorze dokończyłam przędzenie ręcznie farbowanego corriedale. Oto efekt, na razie tylko na szpulce. Będzie z tego navajo.

corriedale


 A swoją drogą, corriedale dziwnie reaguje na wodę (a przez to także na farbę), nie wchłania jej jak inne wełny, a po wykręceniu i wygnieceniu w ręczniku jest prawie sucha. Byłam lekko zawiedziona efektem farbowania - gdzie niedzie farba wchłonęła się miernie. Ale wełna - materiał wdzięczny - po uprzedzeniu w ogóle nie daje tego po sobie poznać.

2 komentarze:

  1. Witam :) Będę obserwować i uczyć się :) Pozdrawiam i proszę o częste wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za pierwszy komentarz. Jakoś milej mi na sercu, że ktoś tu zajrzał.
    A odnośnie bloga, będę pisać tak często jak się da, bo to bardzo wciągające zajęcie :).

    OdpowiedzUsuń