poniedziałek, 10 października 2011

Spotkania przy gobelinie i wiklinie

Na początek wrzucam filmik z pracy ruskiego kołowrotka. Ma wymienione łożyska i chodzi jak malowanie.


A po drugie. Byłam dziś na spotkaniu gobelinowym. Mamy nową, przejściową pracownie na ulicy Mielżyńskiego, dosłownie naprzeciw sklepu z bolesławiecką ceramiką (pójdę z torbami ;) ). Nie jest to stricte pracownia taka jaka była do tej pory, ale na czas remontu w zamku będą tam spotkania dla wszystkich chętnych, obejmujące takie tematy jak gobelin i wiklina. Więc jeśli ktoś z Poznania lub okolic byłby zainteresowany odwiedzeniem naszej wesołej trzódki to zapraszam. Zajęcia gobelinowe będą w poniedziałki od godziny 16 do 18.30 a po 18.30 będą wykłady i pokazy filmów o tematyce wikliniarskiej i z tego co wiem będzie można nauczyć się pleść z wikliny. Ogólnie jeśli ktoś zechce poznać fajnych ludzi i ciekawe tematy to pracownia jest otwarta, można przyjść prosto z ulicy. Spotkania są bezpłatne.

19 komentarzy:

  1. Czemu tak daleko ? Poplotłabym sobie coś z wikliny. :)
    I jak wrażenia po pracy z ruską maszyną ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że mieszkam tak daleko. Byłabym częstą bywalczynią na tych warsztatach.
    Mogę tylko pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
  3. JotHa, a czy z Grudziądza jest znów tak daleko? Zawsze się możesz u mnie przekimać. Co Ty na to?

    Appolinar, no z Katowic to faktycznie daleko, ale jakbyś kiedyś się skusiła, to też się kawałek wyrka znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha, praca kołowrotka. Jest bardzo delikatny, na początku się bałam, że za szybko chodzi i nie nadążę, ale bez kłopotu. Po prostu sama delikatność i harmonia a do tego wcale nie słychać silnika i szumu jest tylko tyle, ile robi obracająca się szpulka i skrzydełko. Bardzo fajny. Dzięki niemu będę mobilna bo będę mogła zapakować go w plecak i jechać gdzie mi się zachce

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, kołowrotek to cymesik, takie prawdziwe gniotsa nie łamiotsa ;)

    A swoją drogą to ja jestem szczerą fanką rosyjskiej techniki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko pozazdrościć możliwości wyplatania wikliny i robienia gobelinów. Ja czekam na wspomnianą ramę od teściowej i sama zabieram się do roboty już wkrótce. Może kiedyś wymyślą teleportację, to wpadnę na Wasze warsztaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja się piszę na takie zajęcia, a co!

    OdpowiedzUsuń
  8. Riannon, no tak, jesteśmy porozrzucane po tym kraju jak rodzynki po cieście. Może kiedyś przypadkiem uda się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziękuję. Kto wie, może kiedyś faktycznie się spotkamy. ;-)
    A co do kołowrotka, to na filmie wyraźnie słychać jego pracę, tzn nie słychać :-))) czym mnie zaskoczył in plus. Warto się rozglądać, jak rozumiem. Gdy go pierwszy raz w necie widziałam w użyciu, na zdjęciach, to myślałam, że to już totalny przeżytek, a Twój widać 'nówka-nieśmigana'. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny kołowrotek :) Szkoda ,że go jeszcze chińczycy nie skopiowali , byłby w sklepach po 5 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  11. On prawie nie ma śladów użytkowania, ale ktoś na nim prządł, lub używał do przewijania, bo na szpulce była przędza. Poza zatartymi łożyskami wszystkie inne części są w bardzo dobrym stanie - nawet oringi, przenoszące napęd z silniczka na oś, nie sparciały i pewnie jeszcze posłużą.

    Ma tylko jeden minus, szpulka jest mała, zmieści nie więcej niż 50 gram wełny, tak na moje oko.

    Myślę, że jeśli trafisz na taki okaz to naprawdę warto kupić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wrzucam linka do posta na prząśniczce, sprzed roku, Ela posiada taki sam kołowrotek, a nawet dwa.
    http://polskiewrzeciona.blogspot.com/2010/08/koowrotek-elektryczny-czyli-radziecka.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Violu, takie rzeczy nie chodzą drogo, ten był wystawiony od 10 złotych, ale nie byłam jedyną chętną. Ostatecznie kosztował mnie 80 złotych.

    OdpowiedzUsuń
  14. ale cacko.ja niestety na wikline sie niezalapie a szkoda bo marzy mi sie. podaje ci link do sklepu poogladaj sobie maja naprawde duzy wybor .http://stores.ebay.co.uk/ForestFibres?_rdc=1
    bylam tez u niech na warsztatach z przedzenia welny .kiedys pokazywalam w poscie. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się takie nabyć. Ja też jestem fanką ruskiej myśli technicznej, posiadam wielki młynek :) do mielenia ziemniaków na placki, buraczki, nie do zdarcia machina. Niech się pochowają wszelkie roboty. Design ma taki, że tylko w szafie może stać z drzwiczkami, ale ta moc!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ruskie tworki "potworki" nie należą do najpiękniejszych wystrajaczy wnętrz, ale gdzie mogli wymyślić młynek do mielenia ziemniaków, jak nie w Rasiji ? :) Mnie rosyjska myśl techniczna wciąż ciekawie i pozytywnie zaskakuję... pomimo swoistego designu ;)

    OdpowiedzUsuń