W weekend bylam na wsi. Bardzo chciałam zobaczyć nowy nabytek, czyli kurki zielononóżki, które zamówiliśmy w hodowli i które kurier przywiózł do moich teściów.
Hmmm... jak zobaczyłam kury to mi ręce opadły. Obraz nędzy i rozpaczy. Nawet nie robiłam zdjęć, bo kury strasznie niefotogeniczne ;) Sprzedawca informował, że kury mają wydziobane pierze od tego, że jest dużo kogutów, które "depczą" je i stąd te wydziobania. No ale chyba te ptaki uprawiają seks oralny, bo kury zamiast wydziobanych głów mają łyse ogony. Poza tym kogut też jest bez ogona, krótki taki. Jestem ciekawa jak to by wyjaśnił pan hodowca...
A tak na poważnie, pterofagia i już.
Aż nie chce mi się myśleć w jakich warunkach te ptaki były przetrzymywane. Jak zobaczyły trawę to oszalały ze szczęścia. Pewnie nigdy wcześniej jej nie oglądały.
Urzekł mnie kogucik, jest tak niewiarygodnie opiekuńczy. Tokuje, chodzi wokoło kurek, wygrzebuje im smaczne kąski po czym woła swoje panie. Jak kurka niesie jajko to kogut siedzi obok niej, a potem razem z nią pieje ze szczęścia ;)
Mam nadzieję, że ptaki "odżyją" i dojdą do siebie. Teściowie robią co mogą, aby kurki żyły sobie spokojnie i bezstresowo. Dostają różnorodną karmę, dostęp do trawy i wybiegu mają na okrągło, dodatkowo dostają witaminy.
Za to koci pięciopak na ogrodzie ma się świetnie. Rodzinka je coraz więcej, buszuje po całym ogrodzie i nawołuje się nawzajem. Do ręki nie podchodzą, choć kocica potrafi się ocierać w przerwach na obfukiwanie mnie ;) Przyzwyczaiły się do stałych pór karmienia i gdy taka pora nadchodzi to już czekają w komplecie obok misek. Mam nadzieję, że mimo dokarmiania kotka nauczy maluchy polować.
Justyna, straszna ta pterofagia. Poczytałam szybko o tym w internecie i jestem przerażona do czego może doprowadzić beztroska i okrucieństwo hodowcy:( Teraz, kurki trafiły do raju i mam nadzieję, że będą się cieszyć zdrowiem!
OdpowiedzUsuńKociaki śliczne, widać, że im bardzo smakuje...
Pozdrawiam!
Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że głównym winowajcą pterofagii jak i kanibalizmu kur jest człowiek, który traktuje ptaki jak rzeczy. Natura jest bezwzględna, ale tylko wtedy, gdy nie ma innego wyjścia. Kury upchnięte jak śledzie w puszcze, bez wybiegu,zestresowane, jedzące jałową karmę, zaczynają się atakować i zadziobywać, bo nie są w stanie tak żyć.
OdpowiedzUsuńPodobno gęsi tuczone na siłę (dla ich tłustych wątróbek) potrafią popełnić samobójstwo waląc głową o mur... horror!
UsuńStraszne! Tylko człowieka charakteryzuje takie okrucieństwo. A wszystko to dla kasy. Mnie tylko dziwi jak tacy ludzie mogą spać po nocach i spoglądać w lustro!
UsuńZobaczysz, kurki w dobrych warunkach szybko dojdą do świetnej kondycji. O kocie polowania tez jestem spokojna, to w końcu bardzo mocny instynkt :) A kocica po prostu łasząc się do Cibie, oznacza Cię jaką swoją :) Fajne tak wyglądają na zdjęciach
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kłopoty z wydziobywaniem piór się skończą, młode piórka już im rosną. A kocica raz się ociera, a za chwile prycha, niezdecydowana jakaś ;) Raz ją pogłaskałam i od razu pożałowałam bo mnie podrapała :D Teraz już się do niej z łapami nie pcham ;)
UsuńUważaj, bo po katach źle się goi ;)
UsuńŹle się goi, źle. Tormentiol musiałam przykładać :| Dlatego też pieszczot z kocicą mi się już odechciało. Masza mi wystarcza :)
UsuńKurki odżyją a kociaki rosną w oczach:)
OdpowiedzUsuńJa tego rośnięcia nie widzę, bo je oglądam kilka razy dziennie, ale wierzę na sowo :) Najmniejszy jest szaraczek. Ale wszystkie mają apetyt i chęć do zabawy. Pozdrawiam :)
UsuńJestem przekonana, że kurki wydobrzeją, choć hodowcy należy się parę gorzkich słów...
OdpowiedzUsuńKociaki cudne i wcale się nie dziwię, że się o nie martwisz...do dobrego każdy się szybko przyzwyczaja.
Hodowca jeszcze swoje usłyszy, bo to co pokazuje na zdjęciach a to co faktycznie sprzedaje to całkiem co innego. Gdybym wiedziała, że takie przekręty robi to bym pojechała po kury osobiście, no ale cóż.
OdpowiedzUsuńDobrze je karmisz, bo kociaki rosną jak na drożdżach a kurki na świeżej trawce dojdą do siebie. Nie martw się na zapas:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Staram się, by koty miały dobrze, dziś na przykład na kolację dostały surowe rybki, przytaszczone z wędkowania. Chyba im smakowało bo tylko ogony zostały ;) Również pozdrawiam :)
Usuńzła jestem jak osa! jeszcze chwila i pojadę nakopać takiemu "hodowcy" - (chociaż nie hodowca - brzmi dumnie - to zwyczajny producent! )
OdpowiedzUsuńJa też jestem zła, a mój teść to takim mięsem rzucał, że głowa mała. Niemalże chciał jechać temu "hodowcy" gnaty połamać. Jest bardzo wrażliwy na punkcie zwierząt i ich krzywdy.
UsuńMasz rację, to po prostu producent, co w przypadku kogoś kto zajmuje się zwierzętami jest i powinno być obelgą!
Dokładnie, teraz nie liczy się dobro zwierząt tylko pieniądze! Smutne to wszystko... Ale u Twoich teściów na pewno wydobrzeją, z tego co piszesz widać, że są troskliwi i okrucieństwo im nie w głowach. Kociaki są świetne, takie urocze:)
OdpowiedzUsuńNa temat kur się nie wypowiadam, bo się nie znam, ale takiego "hodowcę" powinno się piętnować gdzie się da. A o sterylizacji kotki tej podwórzowej myślisz?
OdpowiedzUsuńMyślę, ale to spore przedsięwzięcie, do tego kociaki muszą być całkiem samodzielne, by można było im bez obaw zabrać na kilka dni mamę.
UsuńWiem, że to niełatwe złapać dziką kotkę i dosyć kosztowne, więc ja raczej w kontekście że przez jakąś fundację albo inne środki pozyskać na sterylizację by można. Niektórym może wydawać się okrutne, ale to lepsze niż niekontrolowane rozmnażanie się dzikich kotów. Ja mam właśnie podobny dylemat. Jak zwolni się miejsce i złapię kotkę podwórzową, to zawożę na sterylkę.
UsuńJedynie nadzieja, że kurki zaraz wydobrzeją, a koty faktycznie w oczach rosną. Są takie, które nigdy człowieka nie oswoją :), możesz im żarcie dawać i z łaską przyjmą :))))
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że te koty właśnie takie są. Kotka zhardziała, łazi za mną po ogrodzie i doprasza się jedzenia, ale spróbuj tylko rękę wyciągnąć... Maluchy trochę się oswoiły, podchodzą do miski gdy przy niej stoję.
UsuńKurki wydobrzeją. Moje kurki kupuję (to proces ciągły ze względu na życie w pobliżu lasu) u zaprzyjaźnionej Pani, sama po nie jeżdżę i jestem zadowolona. Niestety przedwczoraj lis (najprawdopodobniej)zagryzł sześć kur. Zostały mi tylko cztery i kogut zielononóżka, chiński kogucik stracił życie.
OdpowiedzUsuńA koty przefajne. Mam kota 12 letniego Leona, był maleńki i dziki, jak go dziecię znalazło. Do dziś tylko to dziecię może go pogłaskać. Pozostał dalej dziki i nieoswojony, choć mieszkał z nami w mieście. Taki niezależny duch. Łaskawie pozwala się karmić i podziwiać
Szkoda kurek i tego kogutka chińczyka, no ale co zrobić. Zresztą mój sąsiad, tu w mieście, trzyma kury i pomimo, że do lasu ze 2 kilometry są, wokół pełno chałup i psów, to też mu co chwila coś te kury dziesiątkuje. Jak nie lis to kuna czy łasica. Lis nawet przez płot potrafi kury powyciągać, sąsiad tylko piórka z siatki zdejmuje.
UsuńA z Leona to prawdziwy łaskawca :)