piątek, 4 stycznia 2013

Chmurno, durno, nieprzyjemnie...

...jak śpiewał Jan Kaczmarek... musiał śpiewać o dniu takim jak dziś

Aby troszkę umilić zaokienną szarość, chciałabym pokazać trochę kolorowych fotek. Dziś będzie dużo zdjęć

Jedwabie "gobelinowe", własnoręcznie zafarbowane, uprzędzione i nawinięte na małe, słodkie szpuleczki :)






A tu mały rzut oka na włóczki do gobelinu, które częściowo pokazuwałam już wcześniej - teraz przewinięte i gotowe do wykorzystania






A na koniec nowe włóczki

Merino superwashed 
100g/200m




Bluefaced Leicester 
100g/165m





Bluefaced Leicester 
100g/165m
SPRZEDANE 




Włóczki wystawiłam na DaWandzie, chętnych zapraszam TU

I jeszcze jedna sprawa. Od jakiegoś czasu zaczęłam odbierać coraz więcej komentarzy spamerskich. Z tygodnia na tydzień przychodziło ich coraz więcej, do kilkunastu dziennie. Spam oczywiście wysyłał jakiś anonimowy użytkownik. Postanowiłam wyłączyć możliwość publikowania komentowania przez osoby niezalogowane.

Wszystkich czytelników anonimowych przepraszam i zapraszam do komentowania po zalogowaniu się. Pozdrawiam :)

P.s. Postaram się, by kolejny post był o gobelinie.

24 komentarze:

  1. Ale kolorowo! Słodkie są te szpuleczki z pieknie lśniącym jedwabiem. Ale urzekł mnie chyba najbardziej ten ostatni zestaw kolorów w BFL - cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, mi się ten zestaw kolorów też podoba, inspirację zaczerpnęłam z ręcznika :D

      Usuń
  2. No rozjaśniłaś mi tymi pięknymi kolorkami ten niezwykle ponury dzień.
    A spam w komentarzach przychodzi do mnie w niesamowitej liczbie. Tyle, że u mnie od razu trafIA do spamu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, tylko u mnie komentarze przychodzą też na pocztę, tak mi pasuje (aby opublikować komentarz w ogóle nie wchodzę na bloga, robię to z programu pocztowego) więc nie zmieniam tego. I pomimo iż spam na blogu wpada do spamu to na poczcie i tak się pojawiał i ją zaśmiecał.

      Usuń
  3. Piekne wloczki, szkoda ze nie umiem robic na drutach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Zawsze możesz się nauczyć, ja też całkiem niedawno zgłębiłam tę wiedzę ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Teraz to już zostanę tu na zawsze :))
    Jedwab na szpulkach i do tego ta wełna gobelinowa tak pięknie poukładana no cudo, mogę na to patrzeć jak na obraz.
    Zastanawiam się jak dajesz radę farbować przy takim świetle na dworze, ja czekam aż jest jakieś normalne światło. Nie daję rady farbować przy jakimkolwiek sztucznym świetle, strasznie przekłamuje kolory. Jak farbowałam konkretne kolory pod tkaninę to nawet nie zabierałam się za myślenie o farbowaniu w ponure dni.
    Tym bardziej podziwiam, ja mam ochotę wypróbować Twój sposób farbowania ale chyba najpierw naprzędę wełny i poczekam na jakiś wyż nastanie. Chyba bym się załamała jakbym wymodziła jakieś "cudate" kolory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, bardzo mnie zaciekawił Twój komentarz, bo ja w ogóle nie mam tego typu problemu. Często farbuję późno w nocy (jestem nocny marek), gdy wiadomo, na dworze ciemno i wykorzystuję tylko oświetlenie sztuczne. Powiedziałam Chłopu o tym co napisałaś i razem uradziliśmy, że to musi być kwestia oświetlenia sztucznego. Ja w farbiarni mam halogeny (takie małe żaróweczki na wcisk mocowane) i w ogóle nie zauważyłam by one przekłamywały kolor, jest dokładnie tak jak ma być, jak za dnia.

      Przy gobelinie mam świetlówki (osramki) i one faktycznie przekłamują kolor, ale, że tkając gobelin włączam wszelkie możliwe światło (w tym zwykłe żarówki), to aż tak bardzo na mnie to nie wpływa, gorzej jest w pracowni zamkowej, bo tam są jarzeniówki i świetlówki, więc w dzień kolory w gobelinie wyglądają nieco inaczej niż wieczorem.

      Pytanie - przy jakim świetle Ty farbujesz?

      Usuń
    2. Ja też jestem "nocnym markiem" ale farbuję tylko przy świetle dziennym i to dobrym.
      Farbuję w kuchni gdzie mam halogeny, świetlówki, żarówki energooszczędne i pod okapem zwykłe żarówki. Jest to jedyne pomieszczenie gdzie światła jest od groma ale ja i tak twierdzę, że sztuczne światło przekłamuje. Chciałam zrobić farbiarnię w pralni ale odpuściłam ze względu na światło.
      Zupełnie inaczej jak farbuję motki "tak sobie" wtedy co wyjdzie to wyjdzie, a zupełnie inaczej jak potrzebuję konkretny kolor - bez światła dziennego ani rusz. Robię próby kiedyś miałam stosy karteczek biało nie białych - dobierałam do odcieni runa odpowiednią biel by mazać po nich kolorem celem dobrania odpowiedniego koloru, a na końcu i tak robiłam próbki na runie.
      Do gobelinu nawet nie podchodziłam przy sztucznym oświetleniu bo po kilku pruciach doszłam do wniosku, że szkoda czasu na robienie dwa razy tego samego (to jak robiłam Picassa - było tam takie pomazane tło z tysiącem odcieni niebieskości i beżu).
      Jeden z moich byłych znajomych (niestety już nie żyje) dość znany na naszym terenie artysta (przez lata malował w Paryżu był po Krakowskiej ASP) uważał, że rzadko zdarza się osoba z moim wyczuciem koloru - w reklamie to raczej zaleta bo zawsze dobieram odpowiedni kolor ale przy farbowaniu to już mniej - bardzo mnie drażni jak nie uzyskam tego co chcę.
      Tak więc dla mnie sezon zimowy jest raczej martwy pod względem farbowania konkretnych kolorów.
      Ot takie dylematy cudaka :))

      Usuń
    3. To już nie wiem, też mam dość spore wyczucie koloru. Światło mam prosto na pracę, nad stołem do farbowania, do tego w dzień w pracowni jest dużo światła, bo są dwa okna na niewielkiej przestrzeni. Po ufarbowaniu w świetle dziennym i sztucznym kolor ma ten sam odcień. Oczywiście odcień włóczki wyschniętej i mokrej różni się od siebie, ale po wyschnięciu w większości przypadków kolory (i włóczka) jeszcze zyskują. Prawdę mówiąc nigdy "z lupą" się włóczce nie przyglądałam, rzadko też próbowałam dokładnie odtworzyć jakiś kolor wcześniej uzyskany na innej włóczce. Nie było to dla mnie priorytetem, ważniejsze zawsze było by kolory ze sobą współgrały.

      Więc za bardzo nie wiem co mogą Ci doradzić, chyba jedynie oczekiwanie na wiosnę ;)

      Usuń
    4. Każdy z nas inaczej postrzega kolory, przekonałam się o tym niejednokrotnie. Mój mąż (też plastyk) zupełnie inaczej odbiera barwy niż ja i zupełnie inaczej niż znajomy, o którym wcześniej wspomniałam - to temat rzeka :))
      Mojego męża załamuje jak dobierając np. do czegoś kolor czerwony ja mówię tak ale ta czerwień ma ociupinkę brązu lub coś w tym stylu - dobieranie nici w hafciarni zostawia w moich rękach jest tam niecałe 400 odcieni więc jest w czym wybierać(chyba, że klient konkretnie podaje nr koloru)
      Ważne by odczuwać satysfakcję z tego co się robi, a efekty Twojego farbowania zawsze mnie zachwycały :D
      Masz rację chyba za bardzo trzymam się dokładnego odtworzenia koloru a to prawie zawsze jest skazane na niepowodzenie.

      Usuń
  5. Zachwyciłam się i jak wiesz Tysiu... zostaję tu na zawsze! Piękne te gobelinowe i te ufarbowane też, ale... no, bardziej podobały mi się te poprzednie :)
    Tak sobie myślę... ile to czasu, ile pracy potrzeba, by zacząć tkanie! Sama organizacja tego wszystkiego farbowanie, zwijanie, przewijanie, dobieranie... No tak, jak zaczynam szyć patchwork, to też dobieram szmaty, tnę, dopasowuję... potem zostaje sama przyjemność!
    Pokazuj dalej, pokazuj!
    A u mnie dzisiaj było trochę słońca! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak już jest, że te wszystkie twórcze poczynania zajmują morze czasu, ale to też przyjemność, tak samo z patchworkami jak z tkaniem. Ja sobie mówię, że się kokoszę, tak jak kwoka mości sobie gniazdko, tak ja zbieram, składam, układam, dopasowuję itd.

      Jeśli u Ciebie było dziś słońce to jest szansa, że jutro lepsza pogoda dotrze do Poznania. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. AAAAAAAAA mogłaby tak patrzeć i patrzeć i patrzeć!!!! zachwycają mnie te kolory ABSOLUTNIE!!!!!!!
    no nic nie piszę tylko lecę w górę kursorem i idę się napatrzeć

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowite !
    Uwielbiam takie zdjęcia, gdzie wielość gra rolę główna, a kolor jej wtóruje. A jeszcze jedwab, hohoh...
    Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że to w dużej mierze zasługa nowego Canona, zdjęcia wyszły lekko nieostre, bo światło koszmarne (jeśli chodzi o jedwabie i miękkie włóczki, gobelinowe pstrykałam wcześniej). Już nie mogę się doczekać wiosny i zdjęć robionych na dworze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuda, cuda Tysiu pokazujesz.
    Jak wszystkim ogromnie podoba mi się jedwab. Jestem pewna, że gobelin będzie przepiękny!

    A co do spamerów - goń. U mnie zagniździł się też taki jeden, jeszcze w Czechach, ale chyba wreszcie odpuścił.
    Generalnie to jakaś moda się robi na wykorzystywanie poczytnych blogów, zdjęć robionych przez innych i pokazywanie nie swojej pracy, jako swojej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że miałaś na praskim blogu problemy ze spamerem i to chyba poważniejsze niż moje. Próbowałam na początku lekko pozmieniać tytuły atakowanych postów (sądząc, że spam z automatu leci i lekka zmiana adresu pomoże), ale nie pomogło. Odkąd wyłączyłam możliwość komentowania przez anonimowych problem przestał istnieć.

      Bardzo dziękuję za pochwały :)

      Usuń
  10. O ja cierpiedolę, piękne są. Bardzo mi się przydał dzisiaj taki widok, bo pogoda raczej listopadowa niż styczniowa. Zwłaszcza ten ostatni bfl bardzomisię, przepiękny- masz talent i wyczucie smaku. A spamera goń, trolle mają swoje miejsce w ciemnym lesie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się to "ciepierdolę" :DDD

      A co do pogody, to mam wrażenie, że dzień, gdyby mógł, to w ogóle by się nie pojawiał. Czuję się jak w przededniu nocy polarnej ;) tylko temperatury to raczej śródziemnomorskie jeśli o tę porę roku chodzi.

      Najbardziej w tyłek dostaję przy robieniu zdjęć, bo się muszę porządnie nagimnastykować, by coś z nich było.

      Usuń
  11. Tysiu - nawet jak nic nie zrobisz to te kolory poukładane już są taką atrakcją na którą można patrzeć bez końca!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kankanko, Gocha, bardzo Wam dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń