Chłop mój osobisty malował wczoraj płot. I oczywiście jak to na chłopa przystało, wzbraniał się rękami i nogami przed kremem z filtrem UV. Wieczorem, spalony na raka, dalej obstawał przy tym, że żadne specyfiki mu nie są potrzebne. Ale ja, nauczona doświadczeniem i świadoma tego, że jak tylko się umyje i położy to zacznie się pieczenie, dmuchanie, kwilenie itd, uparłam się by pojechać do apteki po siemię lniane. Chłop, po zaaplikowaniu mu lnianego żelu na poparzone miejsca, przyznał, że to niesamowity specyfik, przynoszący natychmiastową i trwałą ulgę. Koszt - 4 złote za paczkę niemielonego siemienia. Bije na głowę wszelkie pianki, kremy, żele i inne gotowe (i nierzadko drogie) medykamenty.
Aby zrobić żel z siemienia lnianego wystarczy 5 łyżek ziaren lnu zalać 3 szklankami wody, gotować ok 15 minut na wolnym ogniu a następnie wystudzić. W trakcie studzenia woda zgęstnieje i powstanie żelik, który należy nanieść na poparzone partie skóry i zostawić do wchłonięcia. Gdy żel się wchłonie i ściągnie, czynność powtarzać.
Specyfik można przechowywać przez kilka dni w lodówce.
Chłop bez problemu przespał noc.
Tego to nie wiedziałam :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Dla mnie to też nowość! Lubię naturalne metody.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
A jak oddzielasz glutka żelowego od nasionek ? To dla mnie upierdliwa robota (stosuję siemię do włosów) i czasami odpuszczam oddzielanie wiedząc, że nasionka odpadną z włosów, ale oczywiście wolę żel bez nasionek. Przez sito nie przechodzi, jedynie wyciskanie przez skarpetkę 'uniwesralną' tzw antygwałtkę daje efekt, ale tez czynność dość ... upierdliwa. :)))
OdpowiedzUsuńMam od zawsze fazę na naturalność, ale ostatnio jakoś bardziej, więc każde wieści mile widziane. :-)
Mam nadzieję, że Pan Chłop zapamięta chociaż do przyszłego roku. ;-)
Zasadniczo nie oddzielam, bo akurat przy smarowaniu spalonych słońcem pleców to nie jest takie ważne, jak przy nakładaniu na włosy. A może spróbuj przez gazę (choć to w sumie jak przez skarpetkę). Rzeczywiście to może być trudne.
UsuńTeż kiedyś stosowałam "glutek" z siemienia lnianego do włosów :). Oddzielanie go od nasionek nie sprawiało mi specjalnych kłopotów - używałam do tego celu drobnego sitka, ale robiłam to na gorąco, bezpośrednio po ugotowaniu, po po lekkim nawet ostygnięciu było to baaardzo trudne.
UsuńPoza tym stale stosuję siemię lniane "wewnętrznie" :).
A co daje na włosy? Wewntęyrznie też stosuję. :)
UsuńNawilża je :). Stosowałam go ratując włosy zniszczone trwałą. Żel lniany jest też podobno świetny do stylizacji włosów kręconych (tu cały wątek na ten temat: http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=387619 ). Tego jednak nie sprawdzałam, bo posiadam włosy krótkie i proste :).
UsuńDzięki za odpowiedź! :) też poczytałam i dowiedziałam się, że siemieniem można laminować włosy: http://poradyherrbaty.blogspot.com/2013/10/laminowanie-wosow-siemieniem-lnianym.html?m=1 mam nadzieję, że Tysia się nie pogniewał za linki. :)
UsuńDzięki Frasia, spróbuje na gorąco. Może przeleci przez sitko. :-)
UsuńIrys, tak, do nawilżania włosów - ostatnie spłukanie wodą z dodatkiem glutka - ale to dość rzadkie. Natomiast w formie gęstego glutka do układania zmieszany z najzwyklejszym żelem.
Kurcze a ja już się w tym roku rak poparzyłam, że mi skóra schodzi już trzeci tydzień... dzięki na radę :)
OdpowiedzUsuńno proszę, ależ przydatnej wiedzy u ciebie...nawet nie wiedziałam że siemię można w ten sposób użyć.
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam a tu prosze ..........
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis! :)
OdpowiedzUsuńbardzo mądre ,nie znałam tego zastosowania pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo mądre ,nie znałam tego zastosowania pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo mądre ,nie znałam tego zastosowania pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo mądre ,nie znałam tego zastosowania pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO takim zastosowaniu siemienia lnianego nie wiedziałam. Mi, gdy w dzieciństwie miałam słoneczne poparzenie, Mama przykładała całą noc okłady z zsiadłego mleka. Pomagały znakomicie!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))