W każdym razie jeśli ktoś się obawia rzędów skróconych, to niech wie, że kompletnie nie ma się czego obawiać. Justyna w Vampirze opisuje wszystko logicznie i podrzuca dobry filmik. Wprawdzie jest tam dużo pisaniny, wiele słów na raz, ale przyjmuję, że widocznie tak trzeba. Oczywiście jak już się pojmie, to wszystko jest absolutnie na swoim miejscu.
Wiem, że większość dziewiarek tu zaglądających to drutowe wyjadaczki, że robicie "cuda na kiju", a nawet na dwóch kijach ;) Ale mnie w mojej trudnawej drutowej drodze (zaczynałam milion razy na przekroju wielu lat, aż wreszcie się udało) niezmiernie cieszą kolejne pokonywane szczebelki na drutowej drabince. Tak, że umiem już robić rzędy skrócone i bardzo mi się to kręcenie drutami podoba.
A sama chusta... może nie ma jej jeszcze tak wiele (po pruciu i dodaniu drugiej nitki), ale to może i lepiej, bo tym więcej zabawy przede mną :)
W rzeczywistości kolor idzie bardziej w stronę malachitowej zieleni i turkus nie jest kolorem dominujący, ale i tak blogger trochę "wyciągnął" kolory.
Gdyby ktoś nie dostrzegł kociej łapy na pierwszym zdjęciu (dobierającej się już do nitek i żyłki), to przedstawiam koci pysk z kocimi zębiskami, chwytającymi każdy nadarzający się motek, nawet gdy pańcia patrzy... Kotka wcale nie wącha motka, ona go KRADNIE w żywe oczy. Oba koty doskonale wiedzą, że nie wolno, ale nie potrafią się oprzeć mechatym kłębkom.
Ale od czego człowiek ma pomyślunek?
Kiedyś kiedyś prezentowałam misę terakotową do włóczki - chociażby w TYM poście. Misa jest śliczna, piękna, elegancka i charakterna, szkopuł w tym, że jest niezamykana i NIEANTYKOCIA. Jest na pewno wspaniałym gadżetem dla osób bez kotów albo z kotami, które nie są "psami na włóczki", ale dla mnie niestety, posiadaczki motkolubnych potworów, misa jest narzędziem wysokiego ryzyka, bo zostawienie ma moment misy bez nadzoru owocuje rozniesieniem robótki lub motka po mieszkaniu... Wobec tego musiałam się zaopatrzyć w narzędzie bardziej zmyślne i antykocie, czyli w wiaderko na drobiazgi, zakupione w Netto, za całe 9.99 zł. Mam je już jakiś czas i służy idealnie, jest zamykane na małe zatrzaski i moja pomysłowa kotka nie jest w stanie go otworzyć, tak jak innych, jedynie przykrywanych pudełek.Chłop mój osobisty stwierdził, że to wielce sadystyczne, pokazywać kotom motki przez przezroczyste pudełko, które jest tak dobrze zamknięte, że koty nie mogą do niego dotrzeć... A ja chyba odczuwam pewien rodzaj przyjemności, po tym wszystkim co z sierściuchami i robótkami przeszłam. A dobrze Wam tak...
W tle jeden z notorycznych złodziei, czyli Marcel. Choć tak naprawdę, to nie on jest tu prowodyrem. To kocica jest maniakalną złodziejką włóczek. Marcelek ma raczej podejście - skoro jest zabawa, to się pobawię, co będę stał z boku jak jakieś ciele. To Masza otwiera pudła, włamuje się do szaf i szuflad w poszukiwaniu motków i robótek.
Czy u Was jest tak samo? A może macie koty nie reagujące na kolorowe motki i nitki?
Bo, że większość dziewiarek i włóczkoholiczek ma koty, to już zostało dawno udowodnione ;)))
Pozdrówka serdeczne :)
oooo, bo ja też zamiaruję za Wąpierza się wziąć w końcu :-) dzięki za słowa otuchy! :-)
OdpowiedzUsuńkotom stanowcze nie ;-) pudełko wymiata!
Bierz się za Wąpierza odważnie, to bardzo fajna chusta, mi trochę się kojarzy z fajną grą planszową albo jakąś strategią, w każdym razie wciąga po uszy. Pozdrawiam :)
Usuńsweter skończę najpierw, jak mam rozgrzebane więcej niż 3 rzeczy, to wpadam w stupor i przestaję robić cokolwiek :-D uściski!
UsuńNo oczywiście skończ sweter by się niepotrzebnie UFO-k po kątach nie plątał, ale kiedyś, w przyszłości, zachęcam do Vampira ;)
UsuńFajne to pudełko, chętnie bym się w takie zaopatrzyła, bo choć kotów nie mam, to kłębki lubią latać " w te i wewte".
OdpowiedzUsuńKoci złodziejaszek sprytny, tylko się zastanawiam po co jej te włóczki?
Natomiast Marcel piękny jest, bardzo lubię tak umaszczone koty.
I chyba trudno się na nie gniewać, nawet jak narozrabiają:))
Włóczki to zasadniczo kocicy są po to by je rozbebeszyć i zostawić, niech się pańcia głowi, gdzie tu początek a gdzie koniec. Albo czasami po to, by pokój dookoła opleść jak jakiś świąteczny prezent :| A gniewać się naprawdę trudno, opieprzony kot od razu chowa się w kąt, a jak już wyjdzie to mnie mija złość i tak w koło macieju, zresztą kotu nie przemówisz nijak do rozsądku. Trzy lata już się tak "bawimy"
Usuńkurde, też mam w planach ogarnąć wreszcie te rzędy skrócone ale nijak nie mam czasu... za to pudełko to genialny pomysł! choć mi włóczki podkrada nie kot a... 11mies. córka ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ooo, widzę, że problem dotyczy nie tylko właścicieli kotów ale i mam. Pocieszę Cię, Twoja córka ma szansę z tego podbierania wyrosnąć ;) Pozdrawiam
UsuńJa rzędy skrócone potrafię robić tylko w skarpecie - wychodzi wtedy taka wypukłość, która tworzy piętę, ale w chuście to chyba jednak inaczej się robi, bo przecież nie ma wypukłości, czyli - jednym słowem - muszę się nauczyć :) Kota nie posiadam i nie będę posiadać - mam bardzo silną alergię na koty. W dodatku kiedyś kot skoczył mi do twarzy, co pozostawiło trwały uraz w mojej psychice do tych stworzeń - nie lubię, przepraszam, nie lubię po tym właśnie incydencie... Twój kot jest śliczny i z pewnością sympatyczny :) A chusta ma przecudne kolory, ach! Z niecierpliwością czekam na efekt końcowy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Asia
Coś mi się zdaje, że w skarpetach to się rzędy skrócone robi nieco inaczej, ale głowy nie dam, w każdym razie tu się robi bardzo sympatycznie. Nie ma za co przepraszać, nie każdy musi lubić koty. Jak tylko skończę Vampira to na pewno się pochwalę. Pozdrawiam :)
UsuńO, popatrz, a u mnie takie wiaderka w Praktikerze po 16,99 ! Mam trzy z różnokolorowymi pokrywkami do segregacji śmieci.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to nie mogłabyś kotom sprezentować jakiś puchatych kłębuszków ?! ;-) Ciekawa jestem, jak wówczas wyglądają takie koty, np po godzinie zabawy - przy założeniu, że im się nie znudziła. :-))) Zawsze tylko mówi się, że koty lubią kłębuszki, że się im zabiera, ale ... co dalej ? Dalej każdy odcina zabawę. Buuuu.... Nie bądź taka, daj kłębuszki :-)))
A, co do dziergania, to czekam na efekt. Aż musiałam zobaczyć, co to za dzieło, które ktoś nazwał wampirem, bo u Ciebie zanosi się na spokojną łagodność. ;-)
Niestety kot, jak i człowiek, działa według zasady, że trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie ulicy. Najfajniejsze są te zabawki, których nie można ruszać. Moje koty mają najróżniejsze zabawki, i nawet się nimi bawią, nie powiem, ale jak w polu widzenia pojawią się kłębki to kocie zabawki idą w kąt. Mówisz żeby spreparować kłębuszki wełny dla kotów, czemu nie, można spróbować.
UsuńTrochę mnie zaskoczyłaś mówiąc że mój Vampir zanosi się na spokojną łagodność. Miało być raczej dość energetycznie, wprawdzie aparat nieco przekłamał kolory, ale biorąc pod uwagę moją metalowo-gotycką przeszłość, to turkusowo-malachitowy kolor jak najbardziej pasuje do wampiryczno-mrocznych klimatów ;) przynajmniej z mojego punktu widzenia.
A może to ja mam skrzywienie w widzeniu i postrzeganiu ? ;-)
UsuńTe odcienie bardziej mi się kojarzą z lazurowymi wybrzeżami i falującą wodą, ale zdecydowanie spokojny to, relaksujący obraz. :-)))
Po cichu Ci powiem, że mnie się i oryginał z wampirem nie kojarzy, więc może tutaj jest początek. Owszem, ciemnoczerwony, ostre końce... wampirze kołnierze i kaptury... no, ale ... eeeee.... ;-))) Może w listopadzie mi się odmieni ? ;-)
Dla mnie czerwony kolor na wampira wydał się nieco zbyt oczywisty, zresztą czerwone wampiry już są udziergane, chciałam coś innego. Myślałam nad czarnym, ale stwierdziłam, że czarny kolor robi się źle, do tego na początek, gdy nie umiałam jeszcze rzędów skróconych, to w ogóle odpada. Do głowy wpadł mi mocny fiolet, amarant i właśnie ten turkus z malachitem i granatem. No i się na to zdecydowałam. Może faktycznie trzeba wrocić do tematu w listopadzie ;)
UsuńPomysł z pojemnikiem przedni. Ja nie mam tego problemu, bo mój psiak tylko raz rozwłóczył po domu robótkę, że nadawała się do prucia. Ale to była moja wina. Odłożyłam nie tam gdzie trzeba, czyli na podłogę i biedak się zaplątał.
OdpowiedzUsuńWampir zapowiada się pięknie! Kolory przepiękne!
U mnie też zasadniczo tragedie z kotami i robótkami dzieją się wtedy jak zapomnę je schować (czytaj: zbunkrować w niedostępnej szafie), ale z pojemnikiem jest łatwiej, wrzucę robótkę, przycisnę wieczko i gotowe. Koty się nie zaplątują, a przynajmniej nie przypadkiem, one rozmyślnie rozwlekają motki po mieszkaniu. Z pierwszą wersją Butterfly effect dałam sobie spokój po kolejnej kradzieży, po prostu nie miałam już siły kolejny raz naprawiać szkód, więc wszystko sprułam. Bardzo dziękuję za komplementy :)
UsuńChusta zapowiada się smakowicie :), kolorki boskie. Mi podobnie, jak Twoim kotom, z trudnością przychodzi opieranie się Twoim włóczkom. ;)
OdpowiedzUsuńA Marcel wygląda na zmartwionego Twoim nowym pojemnikiem na włóczki! :) Mój piesek, czasem używa kłębuszków, jako piłeczek, ale chyba go tego oduczyłam... Udało mu się też kilkakrotnie zjeść moją robótkę :>, nie byłam zadowolona. :>
:))) Marcel jest raczej zaciekawiony, skupiony, bo go zawołałam do zdjęcia i kot się spiął w oczekiwaniu na to co nastąpi - niestety nic więcej nie nastąpiło... No i psom się zdarza włóczkowa niesubordynacja. Oj nieładnie ;) Pozdrawiam :)
UsuńRzędy skrócone znam tylko ze słyszenia i podglądania u innych. Bardzo mi się podobają więc może kiedyś i ja sprawdzę czy coś zrozumiem z opisów. Koty fantastyczne, mina Marcela świetna.
OdpowiedzUsuńJa już wiem, że rzędy skrócone są fajne i bardzo "techniczne". Taka fajna zabawa w liczenie i przeplatanie oraz przekładanie drutów. Bardzo dziękuję :)
UsuńAle się ubawiłam z tej sadysfakcji. Moja córcia nauczyła jednego z moich psów zabawy z motkami, ale myślę, że to nic w porównaniu z tym co robią ci twoje koty. Muszę odwidzić moją mamę z robótką i zobaczyć jak jej dwa koty na to zareagują.
OdpowiedzUsuńChusta wychodzi świetnie, co do rzędów skróconych to też podchodziłam do tego jak pies do jeża, a przecież dziergam dużo i długo. Zapowiada się świetna chusta.
U nas to jest prawie regularna bitwa o motki i chowanie ich w miejscach niedostępnych, a potem ja sama nie pamiętam gdzie co mam poupychane ;) A widzisz, więc może z moimi umiejętnościami nie jest tak najgorzej ;) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWampir zapowiada się ciekawie i ma piękny kolorek. Pomysł z zamykanym pudłem do motków jest super ;-) A kotki są bardzo urocze :-)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękuję :)
UsuńA ja właśnie chciałam zauważyć jak Ty szybko uczysz się nowych technik i szybko pokonujesz zaawansowane tajniki dziewiarstwa- bo jak sobie przypomnę jak długo dla mnie rzędy skrócone stanowiły czarną magie.....
OdpowiedzUsuńChusta zapowiada się cudnie, kolor mi się ogromnie podoba i ten kolor ogromnie pasuje do futra Maszki... :)
A co do zwierzów to mój kot w ogóle się robótkami nie interesuje, no jak mu za długo przed oczami nitka tańczy (ale naprawdę długo) to zapoluje, ale nic poza tym, natomiast prawdziwym bandytą jest u mnie Bruno, ja już pisałam na blogu, że wyżarł dziurę w nieskończonym jeszcze sweterku, teraz już nie niszczy, ale jakby tylko miał możliwość coś podkraść, to lotem błyskawicy motek ląduje w paszczy, najczęściej teraz tylko chowa łupy, w kojcu lub w budzie (kradnie też inne rzeczy, kapcie skarpety itp.), Maksiu, jak wiele razy widziałaś u mnie na blogu, jest robótkowym psem ale w pozytywnym sensie.. jak robótkuję to kładzie się na mnie lub obok, a jak odkładam robótkę, to wyleguje się na niej...
Dla mnie najgorszym problemem było zacząć drutować. I tak sobie myślę, że problem wziął się stąd, że jako dziecko uczyłam się robić całkiem inne oczka, takie trochę na odwrót, inaczej się je przerabiało. Nie nauczyłam się do końca, potem uczyłam się od nowa inaczej i wszystko mi się pomieszało ;) Ale jak już zaskoczyło to idę do przodu. Wiesz co moje koty też średnio reagują na tańczącą nitkę, w odróżnieniu od kłębka albo robótki pozostawionej bez nadzoru. No i się okazuje, że psy też bywają robótkowe ;) Pozdrawiam
UsuńO! ja mam kłopot, bo czworonogów u mnie dostatek i wiele łapek się wyciąga jak nitka tak rytmicznie plecie się między palcami...
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że dawno temu, moja Babcia miała wielce eleganckie pudełeczko z dziurką na samym środku przykrywki ( i wyściółką w środku i kieszonką na szydełko też) i że w zasadzie to był dobry patent, czyli wiaderko-pudełko z otworkiem na górze. Ja używam płóciennej torebki, która wisi na haczyku, bo moje koty umieją już otwierać pudełka...
pozdrawiam,
m.
Moje (a właściwie kocica) też potrafią otwierać pudełka. Potrafią wydłubywać motki przez dziurkę do chwytania pudełka (taka rączka z boku), potrafią podnieść wieczko głową, łapa, a nawet dobrać się do kartonu zamkniętego w wiatraczek. Kocica ponadto umie otwierać szuflady, włamać się do szafy (kiedyś wylała na siebie żółtą farbę do wełny, która stała w szafie w słoiku, potem jakiś czas mieliśmy żółtą kocicę ;) ) Jest w tej naszej kotce coś dziwnie perfidnego, czasem jak ją najdzie to potrafi pootwierać szuflady z bielizną i wywalić zawartość na podłogę... Od dzieciństwa miewałam koty, ale takiego egzemplarza nigdy.
UsuńKiedyś na jakiejś angielskiej stronie znalazłam wzór na drucianą serwetkę, którą na końcu żeby powstało koło należało zszyć. Jak już doszłam do tego na czym polega technika i kilka zrobiłam, to dopiero się zorientowałam, że są one robione właśnie rzędami skróconymi :P Jeśli chodzi o koty, to moje bardziej od włóczki lubią podgryzać mi żyłki :P dlatego przerwaną robótkę chowam do zamykanego wiklinowego koszyka, lub kładę na półkę trudno dostępną dla kotków. Moje koty są też nieopisanymi pomocnikami w czasie blokowania. Zawsze prostują brzuchami zagniecenia, których ja nie zauważyłam, a one owszem tak, oraz wyjmują szpilki, które najprawdopodobniej krzywo lub w niewłaściwym miejscu wbiłam... ;) Ostatnio zakupiłam sobie misę do włóczki i chętnie z niej korzystam, koty popatrzą i idą dalej :) Z resztą nie dałabym zniszczyć mojego piękno motka Saturna ;) Jeśli zdążę, to na warsztatach 6 lipca pokażę Ci co powstało :)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie próbuję blokować w obecności kotów, nie ryzykuję ani zniszczenia mojej roboty, ani pokłucia się kotów szpilkami, wolę nie próbować. O widzisz, Twoje koty zrozumiały, że misa to nie przelewki, że to już wyższa szkoła jazdy i nie ma co ryzykować. Moje chyba uważają, że to taki specjalny koci talerz, by im się lepiej "śniadało" ;) Bardzo chętnie zobaczę co powstało z Twojego Saturna (jeśli zdążysz), do zobaczenie 6 lipca :)))
UsuńMoją Tosię wełna nie rusza , aby kotów nie stresować proponuję wkleić kolorowy papier lub tapetę w pudełku
OdpowiedzUsuńBędzie wilk syty i owca cała .pozdrawiam
Mówisz, kotów nie stresować... no nie wiem czy sobie zasłużyły na taką troskę ;))) Pozdrówka dla Ciebie i grzecznej, nie kradnącej motków, Tosi :)
UsuńWidzę, że będzie piękna chusta :)
OdpowiedzUsuńOsiąganie kolejnych umiejętności zawsze daje ogromną satysfakcję i masę przyjemności kiedy nowy sposób "działa" i wszystko ładnie "wychodzi".
Pudełko na włóczkę bardzo pomysłowe, nie tylko przed kochającymi włóczkę kotami, ale i przed zwykłym kurzem. Moje koty włóczką interesują się umiarkowanie, najbardziej fascynuje je nitka poruszająca się regularnymi skokami w czasie robótki. Jeśli zaczynają dobierać mi się do niej dobierać wyciągam z koszyka z ich zabawkami kłębek owczej wełny, którą dostały kiedyś do zabawy. To końcówka ekologicznej stuprocentowej wełny i nazywa się "owieczka" ;) Koty dostają go ze słowami: "Masz, zamorduj sobie owieczkę" i faktycznie kłębek jest mordowany przez następne 5-10 minut. Potem mam spokój z kotami i włóczką. Może Twoje też zadowoliłyby się "swoimi" kłębkami.
Co do kuszenia kotów zamkniętymi kłębkami, to może je jakoś zasłonić, okleić pudełko lub wsadzić papier od środka?
pozdrawiam :)
No właśnie, moje koty przechodzą obojętnie obok dyndającej nitki, czasem trochę się zainteresują, ale to wszystko. Wszystko dzieje się albo nocami, albo jak nikt nie patrzy, albo jak koty są złe. Czasem sobie myślę, że Masza robi to złośliwie (nie chcę kotu przypisywać wybitnej inteligencji czy ludzkiego wyciągania wniosków), ale potrafi, jak jest zła albo podekscytowana, przelecieć się po całym mieszkaniu i pootwierać wszystkie szafki, szuflady itd, które tylko umie otworzyć, tak, że czasem mam wrażenie, że ktoś mi się włamał do chałupy ;) Ale co zrobić? Pozostaje posprzątać i kochać dalej ;) Nad papierem pomyślę. Pozdrawiam :)
UsuńO, nie wiedziałam, ze się za Wampira bierzesz. Ależ piękny będzie w tych kolorach! Trzymam kciuki zatem za szybkie zamknięcie oczek :-) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńP.S. Rzędy skrócone nie są takie straszne jak je malują. Pamiętaj jedynie o podniesieniu pętelek w gładkim, by ładnie wyglądało.
Właściwie to rzędy skrócone są bardzo sympatyczne, choć na początku było nieco trudno, ale się udało. O pętelkach pamiętam, bardzo to fajny sposób i faktycznie prawie nic nie widać, jedynie niewielkie zgrubienia w miejscu gdzie przerabiane są oczka z pętelką. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMoja kocica nie lubie chyba wloczki))) albo boi sie - bo gdziebym nie zostawila robotke, nigdy nie probuje ja na smak))). Tylko jedwab bardzo lubi, nie wiem dlaczego))). I dlatego ze jedwab mam w pracy za rzadko, nie mam wielkich trudnosci z nia)))...
OdpowiedzUsuńTo może się zamienimy, dam Ci dwa koty za Twojego jednego, co? ;) A co do jedwabiu, koty czasem lubią dziwne zapachy, może to zapach przyciąga Twoją kotkę do jedwabiu.
UsuńAch te Twoje koty ;)
OdpowiedzUsuńA co do rzędów skróconych to one nie takie straszne jak je malują. Wampir w tym kolorze zapowiada się świetnie.
Karolinko, bardzo Ci dziękuję. A koty jutro zabieram na wieś, już słyszę te lamenty w samochodzie... przecież jak Marcel się rozmiauczy to uszy więdną. Myślałby ktoś, że z kota pasy drą... no nic, będę dziergać w czasie jazdy dla odprężenia ;) Pozdrawiam.
UsuńHa nie tylko koty to mają !!!!Małe dzieci też!!! Tak je fascynuje rozpruwająca się tkanina!!! :) albo wleczenie, rozwijanie i okręcanie się nitkami ;)'A Twoje kociska są boskie!!!
OdpowiedzUsuńChusta natomiast będzie rewelacyjna już to widać!!!! :) Kolory super i tekstura taka mięsista!!!
Pozdrawiam serdecznie :)
Kasia pisała, że jej małą córka motki podkrada... może kiedyś z tego wyrośnie, albo będzie mamie pomagać w dzierganiu. Bardzo Ci Alu dziękuję za te wszystkie komplementy, jakimi mnie obsypujesz :))) Pozdrówka
Usuńmoje koty tylko czyhają, żeby dobrać się do włóczki :) capnąć kłębek w zęby, poturlać albo przynajmniej elegancko go uślinić :) misę ceramiczną miałam, teraz mam drugą, bo pierwsza zginęła tragicznie lecąc z kanapy na podłogę... kot postanowił się przeciągnąć przez sen i miska nie miała żadnych szans :)
OdpowiedzUsuńNo to mam bratnią duszę w biedzie ;) Utraty misy bardzo współczuję i aż się dziwie, że moja jeszcze nie padła ofiarą futrzastych potworów. Dla pewności trzymam ją na podłodze pod biurkiem, licząc na to, że do góry nie poleci ;))) Pozdrawiam i trzymam kciuki za życie drugiej Twojej misy. Koty pomiziaj za uszkiem.
UsuńOch, żebyś wiedziała, co w okolicy kołowrotka potrafi zrobić 30 kilogramów psa! A przy dzierganiu kłębek jest rywalem i dobrze byłoby go niepostrzeżenie wyrzucić przez balkon. Bo do myziania jest przecież pies!
OdpowiedzUsuńNo właśnie: wszystko jest ogarnialne. A kolorek wampirka śliczny :)
OdpowiedzUsuńOoo mój osobisty już nie, bo ma 14 lat i w sumie tylko śpi XD Ale za to mała u mojego mężczyzny koniecznie! A swój kłębek ma i go nie chce. Zawsze pakuje mi się do torby, a jak są tam włóczki to nie może się oprzeć, więc trzeba ciągle pilnować. Albo lubi kłaść mi się na samym środku wzoru, na kartkach, wyciągając łapki na całą długość, żebym nic nie zobaczyła... ^^
OdpowiedzUsuńA vampirka i ja mam w planach. Turkusy piękne, jeden z moich ulubionych kolorów :)
O-ooooł!! Co się stało ze sklepem ?? Czyżby stało się najgorsze i koty ukradły wszystkie motki?? Rany, tylko gdzie one je składują... chciałabym odkryć tę kryjówkę... :P
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaprzyjaxniłaś się z rzędami skróconymi:) Brawo.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowne kolorki, będzie piękna robótka :) no ale z takimi futrzastymi pomocnikami nie może być inaczej :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie! Rzędy skrócone to dla mnie rewelacyjna zabawa, ostatnio poznałam kilka różnych technik robienia ich i wyrobiłam własną, bardziej pasującą do mojego stylu dziergania. Jak już się "otrzaskasz" radzę przejrzeć youtuba i blogi w poszukiwaniu innych technik rzędów skróconych. Bardzo rozwija!
OdpowiedzUsuńA... chciałam sobie popatrzeć dzisiaj na Twoje moteczki i.... znikły! Co się stało ze sklepem?
Beautiful yarn, shawl and cats! :)
OdpowiedzUsuń