poniedziałek, 6 czerwca 2011

Maczki kalifornijskie

Dziś coś niecoś o gobelinie.

Tematem zainteresowałam się niecałe dwa lata temu i był to całkowity przypadek.
Zawsze niezmiernie mnie pociągała tkanina dwuosnowowa i krosna, więc jak usłyszałam że w Poznańskim  Centrum Kultury "ZAMEK" jest pracowania tkaniny unikatowej postanowiłam się tam wybrać. Okazało się, że tkanie tkaniu nierówne, bo nie ma krosien a są ramy, ale to nie zmienia faktu, że piękne rzeczy tam powstają. Powstają długo i mozolnie - gobeliny na ramach.

Na początku przeszłam kurs od podstaw.  Nie jest to wcale trudne, ale dla świeżynki bardzo ciekawe. Potem przyszła kolej na własny projekt. Zaczęłam z grubej rury - metr na metr. I tak już ponad rok. Do mety pozostało jeszcze jakieś 15-20 centymetrów.






Dzięki tym zajęciom poznałam wiele wspaniałych osób, które serdecznie pozdrawiam. Z powodu remontu mamy przerwę w zajęciach, do września, nad czym bardzo ubolewam.

4 komentarze:

  1. Fantastyczny gobelin !!!!Prawdziwe cudo!!!Faktycznie ambitnie podeszłaś do tematu!!!!Ale warto!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Niestety w ostatnim czasie, wśród ogólnego zamieszania wokół drum cardera, kołowrotka i sklepu internetowego, mój gobelinek trochę leży odłogiem :( Czemu doba ma tylko 24 godziny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Gobelin "domowy" równie piękny jak "zamkowy". Czy to będzie tryptyk? Tkaj tkaj, do września "domowy" dasz radę skończyć. Pozdrawiam, Karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdążę, pod warunkiem, że wreszcie do niego usiądę :| niby do września jeszcze szmat czasu, postaram się.

    OdpowiedzUsuń