środa, 26 października 2011

Maki - zostało tyci tyci

Ostatnimi czasy nie przędę w ogóle, kołowrotek smutny i opuszczony stoi w kącie. Ale nie robiłabym mu tego okrucieństwa bez żadnego powodu. Tkam i to z natchnieniem młodej tkaczki (którą niejako wszak jestem). Bliski finał i jesień tak mnie nastraja, że kiedy tylko czas mi pozwala sterczę przy ramie. Myślę, że jeśli nie wypadnie nic niespodziewanego to w ciągu tygodnia, góra 10 dni "Maki" ujrzą światło dzienne w całej swej okazałości. Taki też będzie ich tytuł, po prostu, bez wielkiej poetyki.

Ostatnie zdjęcia "Maków" w fazie twórczej



  


40 komentarzy:

  1. To już teraz wiadomo , gdzie ukrywałaś się ten długi czas :)Jakie będzie przeznaczenie Maków?

    OdpowiedzUsuń
  2. To tkanie musi być bardzo wciągające, szkoda że tak daleko mieszkasz, zaczyna mi się to coraz bardziej podobać.Gdzie można się tego nauczyć?

    OdpowiedzUsuń
  3. Violu, maki zostaną oprawione i zawisna nad moim łóżkiem. A tak na marginesie, dostałaś mojego maila?

    Asiu, coś mi się pochrzaniło, że Ty w Koszalinie mieszkasz... z Katowic to ja naprawdę nie wiem gdzie Cię na naukę pokierować. Z tego co wiem, większe grupy są w Poznaniu, Zielonej Górze, Kołobrzegu, Warszawie, i to wszystko (mogę o czymś nie wiedzieć), musiałabyś poszukać w necie, dowiedzieć się u Ciebie, może kogoś znajdziesz.
    Ja z rozpoczęciem nowego gobelinu zrobię kursik na pracownianym blogu, to nie to samo co nauka od żywego człowieka ale tyle mogę zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest niesamowity!!!Podziwiam za zapał i wytrwałość, bo robota to chyba mozolna bardzo!!!! Ale warto!!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny :)
    Appolinar, z tego co wiem, to gobelinowymi rzeczami zajmuje się Galeria Na Jatkach we Wrocławiu. Ofertę znajdziesz na ich stronie www.

    OdpowiedzUsuń
  6. Appolinar, możliwe, że w Bielsku-Białej znalazłabyś coś w tym temacie, np. w Pracowni Kreatywności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju... ale piękne... uwielbiam maki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na efekt końcowy, już jak pokazałaś za pierwszym razem tą tkaninę to wiedziałam że, będzie czymś wyjątkowym:))
    moja malwa wg polichromii Wyspiańskiego stoi od 2 lat porzucona (brakuje 10 cm) niestety tkaniny nie da się robić z "doskoku" trzeba się wyciszyć i skupić całkowicie na niej - kołowrotek nie ucieknie a tkaninę spokojnie dokończ bo ma nastrój i szkoda by nie zaistniała na ścianie:))

    OdpowiedzUsuń
  9. E-wełenko, masz całkowitą rację, jak tkam, to nic innego się nie liczy, w domu można się zabić, obiad chłop zmuszony jest jeść w pracy, a ja tylko przy ramie sterczę i cholera mnie bierze jak mi się ktoś pałęta i czegoś chce, dzwonek do drzwi traktuję jak dopust boży. Najchętniej wyniosłabym się na ten czas do jakiejś pustelni.

    A może wrócisz jednak do malwy? Z tego co pamiętam, ta polichromia jest przepiękna, i wdzięczna jako projekt tkacki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne są, ale czekam na zdjęcie ukończonej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyle czoła, wyglądają cudownie

    OdpowiedzUsuń
  12. Maki są po prostu piękne!Podziwiam za cierpliwość i wytrwałość.

    OdpowiedzUsuń
  13. Od 20 minut wstawiam tu komentarz, tzn próbuję z marnym efektem, może się w końcu uda.

    O... już prawie finisz. :) A czemu ja sobie ubzdurałam, że Ty wiążesz wełenkę, i odcinasz ?
    Gdyby nie zbliżenie, dalej brnęłabym w tym wyobrażeniu. :)
    Powiedzcie mi, jak taki gobelin się... czyści ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję za przemiłe komentarze.

    Asiu, ja nie wiem, czemuś sobie tak ubzdurała ;) Oczywiście można gobelin robić techniką dywanową, ale nie tym razem.

    Jak się czyści gobelin. Ano są dwa dobre sposoby - albo zimą na śniegu, gdy jest go bardzo dużo i jest czysty, wtedy przesypuje się gobelin śniegiem i lekko ubija trzepaczką. Albo za pomocą piorących orzechów, robi się roztwór wodny z użyciem orzechów a potem tamponuje się gobelin tamponem maczanym w tym roztworze.

    OdpowiedzUsuń
  15. No, to nie jest ze mną jeszcze tak źle. :)
    A te maki bardzo mi właśnie na dywanowa technikę pasowały. W ogóle, to mi się ona bardzo podobają jako 'rysunek, grafiką', etc...
    Kolejne nurtujące pytanie, dotyczy niteczek, które zostają po tkaniu. :) Ale to pewnie nie ten wątek. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. to gdzie mam szukać tego filmiku?
    Znam jedną Panią w Istebnej ale nie wiem czy udziela lekcji. Zapytam ją.

    OdpowiedzUsuń
  17. JotHa, o jakie niteczki chodzi? Pytaj jeśli chcesz.

    Appolinar, jak zrobię kursik to na pewno dam znać na blogu, na razie jeszcze nic nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba o osnowy. A może inaczej nazywają się te nici, które rozpostarte są na ramie. Tak sobie wyobrażam, że jak zakończysz tkanie, zdejmiesz dzieło z ram, to te osnowy jeszcze są w postaci nitek. Docina się je do brzegu ? jakoś zaplątuje dekoracyjnie na spodniej stronie, czy zostawia frędzelki ?

    OdpowiedzUsuń
  19. To o czym mówisz to osnowa (liczba pojedyncza), jest ona lniana (nici szewskie nabłyszczane, dratwa lniana nabłyszczana - takie są najlepsze do gobelinu). Postaram się to jakoś słowami opisać, jak będę zdejmować gobelin to udokumentuje fotograficznie. A wiec po skończeniu zasadniczej częsci gobelinu robi się zarobienie vel krajkę (również z dratwy) a potem odcina osnowę przy ramie i wiąże w supełki przy samym zarobieniu. Potem można przyciąć gdy pozostałe nitki są bardzo długie ale nie przy samej tkaninie. Zostawia się kilka centymetrów a potem podkłada się z tyłu pod zarobienie, które tak się składa, że go nie widać. Całość delikatnie się podszywa. Ostatecznie to co otrzymujemy to zasadniczy gobelin, żadnych nitek ani zarobienia nie widać. Można robić frędzle, ale to już nie z dratwy, bo ona nie wygląda interesująco. U nas w pracowni jakoś frędzle nie są popularne i nawet nie wiem jak by można to było zrobić. chyba trzeba by doszywać lub doplatać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Czyli cala tajemnica, to zarobienie. ;-)
    Zaskoczyła mnie liczba pojedyncza słowa osnowa. Ale na logikę faktycznie tak być powinno. :)
    Dziękuje i czekam na fotoreportaż.

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękny, czekam niecierpliwie na gotowy gobelin:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Już teraz obraz jest zachwycający, czekam niecierpliwie na koniec. Wpatrując się, ogarnia mnie jeszcze jedna refleksja- ależ to musi być pracowite!! Chylę czoła

    OdpowiedzUsuń
  23. Coś pięknego!
    Moja Mama tka na ramie, ale nie potrafi tak cieniutką nitką i tak dokładnie. Była na kursie wiele lat temu i zawsze twierdziła, ze to były dobrze zainwestowane pieniądze. Tam nauczyła się wszystkiego.
    Ja tą swoją wełenkę chyba tak jednak wypróbuję w walce z ramą.

    OdpowiedzUsuń
  24. wspaniałości! no ja Cię kręcę że tak powiem :D oj chciałoby się kiedyś spróbować czegoś takiego :))

    OdpowiedzUsuń
  25. Podziwiam, podziwiam i jeszcze raz podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Twoje " Maki " powinien zobaczyc caly swiat na miedzynarodowym konkursie, o ile takowy istnieje!
    Nie moge znalezc odpowiedniego slowa,by wyrazic,
    jak bardzo jestem zauroczona Twoja praca...
    Sciskam Cie mocno i goraco !

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękne. Zazdroszczę talentu. Ja przędę wełnę z moich owiec i farbuję właśnie to tkania i już nie mogę doczekać się krosien, a jak się nie doczekam to zrobię ramę i w grudniu zacznę sobie tkać. Jesiennie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja ze swojej strony zahcecam do tkania, zrobienie ramy nie jest jakąś skomplikowaną sprawą, każdy normalny chłop, co ma dwie ręce prawą i lewą (opozycja do dwóch lewych) sobie z tym poradzi. 4 skręcone razem deski i sporo gwoździków, to wszystko. Tkanie wycisza, uspokaja nerwy, pozwala rozładować twórczy zapał.

    OdpowiedzUsuń
  29. Piękny projekt i zachwycajaca tkanina.
    Podziwiam w ciszy...
    i czekam aby delektować się wykończonym dziełem.

    OdpowiedzUsuń
  30. Słowa uznania. Gobelin niezwykle piękny - maki jak żywe. Jestem pod wielkim wrażeniem! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Niesamowite! Cieszę się, że są jeszcze takie osoby jak Ty, które utrzymują tą piękną sztukę przy życiu.

    OdpowiedzUsuń
  32. przepiękne, trzymam kciuki - krystyna

    OdpowiedzUsuń
  33. ...niesamowite, fantastyczne, cudowne...

    OdpowiedzUsuń
  34. YarnandArtc'cie kibicuje Ci bardzo!!! Kończ, czekam już na zakończoną pracę i dotknięcie, pogłaskanie twojego dzieła. Zastanawiam się jak to jest z tym uspokajaniem nerwów przy tkaniu. Coś w tym jest, że uspokaja, ale u mnie jednocześnie pozwala się skupić na myślach, które lecą mi wtedy przez głowę jak pociąg ekspresowy i przemyśleć wiele nurtujących mnie spraw

    OdpowiedzUsuń
  35. o kurcze szczęka mi opadła

    OdpowiedzUsuń
  36. О, как красиво! Никогда не видела ткачество в работе. Великолепно!

    OdpowiedzUsuń
  37. :) Dziękuję za miłe komentarze :)

    OdpowiedzUsuń