środa, 27 czerwca 2012

Przykra sprawa

Myślałam długo, czy w ogóle o tym pisać, ale uznałam, że mimo wszystko (niech sobie kto co chce myśli) napiszę. Stałam się całkowicie niewinną ofiarą bezsensownego pomówienia.

Wróciwszy z weekendu zastałam na mojej poczcie mail od bardzo zdenerwowanego i chyba trochę złego, Pana Mariusza Wierzbickiego, który poinformował mnie, iż dostał informacje od jakiejś osoby, jakoby moja alpaka u niego zakupiona, była bardzo złej jakości, jakaś masakra z katastrofą po prostu. Na szczęście mail był pozbawiony pretensji czy wyrzutów pod moim adresem.

Byłam w szoku, musiałam udowodnić, że nie jestem wielbłądem i że nie jestem zamieszana w całą tą sprawę, gdyż nawet nie zaczęłam prząść tej alpaki, więc co ja mogę powiedzieć o jej jakości.

Nie wiem kto, ani w jakim celu napisał do Pana Mariusza z taką całkowicie wyssaną z palca informacją  Na szczęście udało mi się z Panem Mariuszem dojść do porozumienia i chyba mi uwierzył. Nikomu nic nie mówiłam na temat jakości runa, nikt go nie widział ani nie macał, a tym bardziej nie prządł, więc nie mógł mieć żadnych informacji na ten temat - no chyba, że są geniusze, którzy na podstawie zdjęcia są w stanie takie informacje uzyskać. Owszem runo jest zanieczyszczone, ale to wszystko co na ten temat powiedziałam i, jak wiadomo, ma to nikły wpływ na jakość runa.

Nie dopytywałam się ani o autora ani o dokładny kontekst tego "donosu", bo nie zamierzam bawić się w śledczego. Wiem jednak na 100%, że to blog był podstawą do napisania tej informacji. Więc mam nadzieję, że osoba, która się na to odważyła przeczyta ten wpis i dowie się, że nie potrzebuję adwokatów! Jeśli będę z czegoś niezadowolona to sama o siebie zadbam, bez niczyjej, do tego organizowanej za moimi plecami, "pomocy"!

Na całe szczęście sprawę udało się wyjaśnić, popisaliśmy sobie z Panem Mariuszem kilka przyjaznych maili i mam nadzieję, że nieprzyjemny smrodek po sprawie nie pozostanie... 

A żeby nie było tak całkiem strasznie i poważnie, troszkę fioletowości.





Wełenka to south american o którym przypomniała mi Chmurka swoimi ślicznie uprzędzionymi "mopami"
Miała wyjść Karinowa lawenda ;P w komitywie z fioletami i burgundem, ale zapomniałam na śmierć, że south american świetnie farbę przyjmuje, chyba najlepiej ze znanych mi czesanek, i namieszałam za ciemne odcienie tej lawendy. Na szczęście wyszło też ładnie, choć nijak nie lawendowo, no może, jakby się kto uparł - miejscami ;) Czesanka trafi na kołowrotek, a dziś dofarbuję jej jeszcze siostrzyczkę, co by się samotna nie czuła :D

52 komentarze:

  1. Zacznę od rzeczy przyjemnych :D miło mi że ci o americanie przypomniałam, fiolety są boskie!!!! ja tak nasycone fiolety noszę ostrożnie, z bladością mojej twarzy mogłabym wyglądać jak nieboszczyk :D ale ponapawać się ich widokiem lubię :D
    Co do tej smutnej sprawy to trochę wgięło mnie w fotel, że komuś chciało się robić takie rzeczy, no ale cóż zawistnych wichrzycieli nie brakuje, najważniejsze, że Ty i Pan Wierzbicki doszliście do porozumienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, south american to była moja pierwsza miłość, wtedy jeszcze nie znałam mojego ukochanego wensleydale, dla którego "zdradziłam" amerykana.

      A co do runa alpaki... Widocznie są tacy co muszą zawsze gdzieś namieszać i oczernić i po co, na co, w jakim celu? Tylko szalone głowy to wiedzą.

      Usuń
    2. Uczciwi i prostolinijni ludzie nigdy się nie dowiedzą "po co"? to tylko Ci wichrzyciele wiedzą...

      Usuń
    3. Mnie by było szkoda czasu, ale widocznie inni mają go w nadmiarze;)

      Usuń
  2. Podłość ludzka nie zna granic...
    Jakoś tak dziwnie mi się kojarzy, że właśnie SZCZEGÓLNIE w temacie alpaki, spotkałam się już wcześniej, na innych stronach internetowych z zadymami w tym stylu...dziwne, nieprawdaż?
    Kolory wyszły Ci przepięknie (jak zawsze), gratuluję:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo, nie Ty jedna masz takie odczucia - alpaczy (w Polsce) temat też mi się z lekkim smrodkiem kojarzy i nie chodzi mi bynajmniej o zapach zwierząt ;)))

      Usuń
    2. :))) Justyna, świetnie to ujęłaś!
      Na szczęście masz dystans i tak trzymać! - mam nadzieję, że nie będę musiała włączać u siebie moderacji postów, hi, hi...

      Usuń
    3. Moderacja nie jest taka zła, da się żyć :)))

      Usuń
    4. ... ale jakoś tak od razu wzrosła u mnie oglądalność:)
      Może to dobry sposób na pozycjnowanie!

      Usuń
    5. No na pewno w pozycjonowaniu Ci to nie zaszkodzi. Musisz jeszcze się przyłożyć do kilku kłótni a pierwsze miejsce pod hasłem "blogspot" w googlu gwarantowane :)))

      Usuń
    6. A co do dystansu, to na szczęscie mi go nie brakuje i jeśli pojawią się jakieś kolejne sytuacje, maile, czy inne cuda to ja to wszystko opublikuje łącznie z adresami i numerami IP, nie zamierzam się patyczkować.

      Usuń
  3. No wyszła Ci lawenda z fioletami i burgundem :D - tak przynajmniej pokazuje mój monitor
    Drugi temat jest dla mnie bardziej drażliwy bo jak tylko wspomniałam na blogu u mnie czy na "Prząśniczce" na temat alpak to dostawałam naprawdę przykre i nieprzyjemne maile, więc popieram nasz rodzimy świat alpaczy jest lekko drażliwy na punkcie swojej "wszechwiedzy"

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, wiesz co, jak uprzędę i przyłożę do kwiatów lawendy to się wypowiem, bo już sana zgłupiałam.

    A drugi temat: dla mnie to jest dziwne, światek wełnioano-alpaczy jest w Polsce tak mały, a co i rusz wybuchają jakieś "scysje". A przecież w jedności siła. Jak się nie będziemy wspierać to nic z tego nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyno też tak kiedyś myślałam, że lepiej kupić alpakę u nas niż wydawać funty - niestety na dzień dzisiejszy po wszystkich minionych doświadczeniach wolę kupować w WofW.
      Czekam na nitkę powinna być dość nasycona kolorystycznie ale bardzo ciemne kwiaty też mają niektóre gatunki lawendy :))

      Usuń
    2. Wiesz co, miałam napisać dokładnie to samo. Wolę WofW bo wraz z wełną nie czekają mnie żadne "ogony"... Porwałam się na suri tylko dlatego, że w WofW jej nie mają a w innych (nielicznych) sklepach, np. w Toft-cie jest o wiele droższa. Zresztą sama współpraca z hodowcą jest ok, tylko jakieś "satelity" się tu wtrącają :D :P :)

      Usuń
    3. Wiem, niektóre lawendy są bardzo ciemne albo wręcz w kolorze ciemnego burgunda. Zobaczymy co wyjdzie, sama jestem niezmiernie ciekawa.

      Usuń
  5. Niestety, wiem jak to jest, bo przechodziłam podobne sytuacje. Pisanie o alpakach, a nawet przędzeniu wywołuje na naszym rynku emocje, z którymi wielu nie umie sobie poradzić.
    Podobnie jak Ty wielokrotnie biję się z myślami, czy publikować wiadomości jakie mam,czy czekać. Na razie zwycięża u mnie rozsądek, ale i jestem tylko człowiekiem i nie wiem, czy będzie mnie stać na tak eleganckie zwrócenie uwagi, jak zrobiłaś to TY.
    Trzymaj się - bez względu na to, co kto będzie wymyślał, jestem Twoją stała czytelniczką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, baaardzo mi przyjemnie :))) A swoją drogą napisałam o tej alpace, bo uważam, że warto wspierać rodzimy rynek. Jeśli nie będzie prządek chętnych kupować nasze alpacze runo to i alpak nie będzie (albo hodowcy będą sprzedawać na zachód w ogóle nie informując nas o strzyżach) i będziemy zmuszone kupować za funty, euro i ktoś inny będzie zarabiał, pieniądze wyciekną na zachód i po rozwoju naszej, polskiej przedsiębiorczości.

      Ale mam informację, że p. Mariusz sprzedał prawie całe tegoroczne runo naszym rodzimym prządkom! Niewiele mu już runa zostało I tak trzymać :)

      A tak w ogóle pisząc kiedyś o alpace z WofW czy innego angielskiego sklepu też zostałam bardzo agresywnie zaatakowana przez jedną parę... że jakoby powinnam w Polsce kupować, bo gó*no ze mnie, nie patriotka ;) Kupuję w Polsce i co, znów komuś nie pasuje.... chore.

      Usuń
    2. Masz absolutnie rację!

      Tylko dziękować, że Pan Wierzbicki jest człowiekiem, który umie słuchać.
      I choć jestem daleko, mocno trzymam kciuki, by wełniany rynek w Polsce rozwijał się tak szybko, jak to tylko możliwe :)

      Usuń
    3. Też trzymam kciuki i przykładam się jak mogę. W końcu jak nie my to ktoś inny wejdzie w to miejsce. Świat nie lubi próżni i nikt się nie będzie na nas oglądał. Pozdrówka serdeczne :)

      Usuń
  6. Dziwne te ludzie.. Nie wiem po co komu to było, to kompletnie bez sensu :( Dobrze, że udało Ci się sprawę wyjaśnić z głównym zainteresowanym :)
    Piękne kolory tej czesanki :)) Jestem ciekawa, jak wyjdzie po uprzędzeniu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Wełenką na pewno się pochwalę :) Sama jestem jej bardzo ciekawa.

      Usuń
  7. Gdyż azaliż, bowiem, wżdy :))) Jestem szczerze zauroczona tym, że środowisko alpacze wie o mojej podświadomości więcej niż ja sama, może zechce mi podpowiedzieć coś co przyczyni się do mego emocjonalno-psychicznego rozwoju :P. I w ogóle zainteresowaniem moją skromną osobą jestem OCZAROWANA :P O alpace pisałam (no może nie za wiele), piszę i pisać będę w miarę chęci i potrzeb:) I żadne środowisko mnie nie zmusi bym tego zaprzestała. Na szczęscie jest moderacja ;)

    A tak w ogóle przecież to tylko kłaki cholera...

    Fioletów dorobię jeszcze bo farby namieszaniej mam na pól kilo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż zajrzałam do tego postu z alpaką i nie widzę tam nic niestosownego. Mnie w każdym bądź razie nie przestraszyłaś :), bo właśnie po informacji od Ciebie kupiłam u p. Wierzbickiego i już próbuję prząść :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że nawet więcej pogadałyśmy o tej alpace i jej czesaniu. Nie miałam żadnych powodów by pisać coś ponad to, co faktycznie było. Odpakowałam runo, zrobiłam foty, opisałam - obiektywnie, w miarę jak człowiek obiektywny być może i tyle. Niech sobie każdy zdecyduje co chce kupić.

      Pisząc wpis chciałam nieco pomóc p. Mariuszowi choćby w tym by rózne osoby dowiedziały się, że strzyża już się odbyła i runo jest dostępne. Przecież nie pisałabym tego chcąc gościa pogrążyć...

      Usuń
    2. Ja też, ja też kupiłam :D . I dziękuję za informację (Ani również). Nawet nie wyciągałam, tylko zajrzałam i odłożyłam do wakacji. A to już zaraz :D I jeszcze jakieś lekcje u Kankanki muszę wziąć, bo runa szkoda na naukę.

      Usuń
    3. Fanturio, pewnie wełenkę dostałaś w plastikowym worku, wyjmij ją z niego i przełóż do jakiegoś naturalnego worka czy torby - juta, len, bawełna - tam sobie może spokojnie czekać. Wełenka ma m.in. zanieczyszczenia organiczne i w plastiku może stęchnąć. Pozdrawiam

      Usuń
    4. Worki są co prawda otwarte, ale wyciągnę ja dziś na wszelki wypadek.

      Usuń
  9. Na to wychodzi, bo fiolety, kiedyś przeze mnie traktowane po macoszemu coraz bardziej mnie urzekają, zwłaszcza takie mocno nasycone. jak byś uprzedła? Pojedynczo, dubeltowo czy w navajo? Szukam inspiracji.

    OdpowiedzUsuń
  10. ooooo wow .ze tak powiem faktycznie komus sie chcialo. tylko poco? durne ludzie prosze Pani ;))))))))))))))).a tak fioletki super choc na lawende nie wygladaja. ja uwielbiam twoje jesienne kolorki. zdrowia zycze i mniej nerwow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz majowababciu, cuda się dzieją :))) Za życzenia pięknie dziękuję :)

      Usuń
  11. Wełna całkiem w moich kolorach:) Na temat zadymiarzy nie będę się wypowiadać ,bo po co? Oni dalej będą robić swoje.Nie lubię konfliktów i jest mi przykro,że tak podli ludzie są na tym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Fiolety bardzo mi się podobają, a burgund to moje marzenie. Nieziszczone.
    Zaś w sprawie bulwersującej: czy ja dobrze pamiętam pewną "awanturkę" zrobioną w sprawie alpaki rodzimej na w owym czasie często uczęszczanym blogu prząśniczym przez pewną propagatorkę kultury andyjskiej na ziemi warmińskiej? To z Tobą? Bardzo mnie wówczas zbulwersowała, a do dziś zebrałam sporo w tym względzie doświadczeń i mam chęć dać im upust. Ale może jednak ostracyzm ściągnę na własną głowę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na Prząśniczce to nie ze mną, choć takich awanturek było przynajmniej kilka niestety. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem pod dużym wrażeniem Twoich poczynań z farbowaniem wełny.
    Te kolory mogłabym oglądać i oglądać w nieskończoność hi, hi...
    A sprawa przykra ;/ Ale dobrze, że z p. Mariuszem się wyjaśniło :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ludzie to jednak dużo czasu mają, że też komuś się chce głupoty pisać.
    Że co? Że nie wolno napisać, że brudna? No brudna jak cholera, bo ze zwierza a nie z nylonu.
    Sama też pisałam o brudnej alpace. A u mnie nie pierwsza alpaka ze zwierza prosto i gdyby to był problem - pranie, to nigdy bym sobie kolejnej alpaki ze stada nie kupowała. Ocenić to można po wyczyszczeniu i przy przędzeniu.

    Trudno wymyślić czego ludzie oczekują - ja wolę się urobić, bo wiem co mam w wełnie i dla mnie ten pierwotyzm jest ważny.
    I też nie odróżniam wyższości nad szerokością tematu alpak i innych seterów :)

    Fioletowości wyszły zarąbiście, są zdecydowane, to dobry odcień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie sobie mogą lubić tylko czyste czesanki wymuskane i mieć w głębokim poważaniu brudne runo alpaki, tylko dlaczego ja mam z tego powodu mieć nieprzyjemności...

      A zresztą, to już słów normalnie brakuje...

      Fioletki faktycznie zdecydowane :) choć nie krzykliwe.

      Usuń
  16. Piękne te fiolety Twoje, jak zresztą wszystkie farbowanki, które "produkujesz".

    "Mentaliści" jacyś widać Cię czytają, a oni zawsze wiedzą więcej niż sam autor. Dobrze, że hodowca jest człowiekiem rozsądnym. A swoją drogą, to trzeba być po prostu nieźle "szurniętym" i bezczelnym, aby słać takie maile.
    Ale wariatów nie brakuje. Ostatnio dostaję maile z pogróżkami i straszą mnie ekostrażą, bo zwierzęta (owce) trzymam na dworze przez cały rok. A pewnie powinny się na sofach wylegiwać w salonie. To jakaś paranoja jest już. Kafka, ani chybi. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasem mam wrażenie, że niektórym to się faktycznie "kiełbasi" wszystko ze wszystkim. Owce z pewnością powinny na salony, bo inaczej to się zaziębią, wełnę na grzbiecie to noszą pewnie z próżności i dla mody. Ale, że tam u Ciebie ktoś takie wałki kręci... myślałam, że na wsi ludzie rozumieją takie rzeczy, przynajmniej zdaje mi się, że na tej mojej by rozumieli,ale kto wie. A może komuś jesteś solą w oku bo coś robisz a nie obalasz browara pod sklepem. Nie martw się, myślę, że ekostraż jest mądrzejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi na wsi nie mają pojęcia o blogu, a tam są aluzje do tekstu, więc to ktoś "sieciowy" musi być. Że też się jakimś palantom chce wypisywać takie bzdury. A z tą ekostrażą to nie zawsze tak wesoło. Kolega ma koniki polskie i miał "nalot" w zeszłym roku, że zimą na dworze, etc. Była policja, weterynarz, prasa. Udało się wytłumaczyć, ale artykuły w prasie lokalnej były

      Usuń
    2. O ja Cię kręcę... koniki też z pewnością na salony powinny ;), choć w kazdym chyba, najkrótszym opisie rasy stoi jak byk, że koń ten jest odporny na warunki i wytrzymały. Ciekawe czy tarpanom też ktoś stajnie budował... No kiełbasi się co niektórym konkretnie.

      Usuń
    3. Bo się zaraz skicham ze śmiechu. To widzę, że ja swojego psa myśliwskiego z godnoscią traktuję, bo śpi w mych nogach i bywa, że w świeżutkiej pościeli. Kotom też legowiska użyczam jakbyco, bo im to nawet w upał pościele służą.

      Rogata - sprawy by nie było jakbyś ogrzewanie pod trawnikiem miała.

      Usuń
    4. Ja też dorzucę swoje 5 groszy bom się wzburzyła czytając, zgodnie z polskim prawem, owce jak i inne zwierzęta mogą być hodowane w systemie otwartym, jak by co to natrętnych pseudo-obrońców zwierząt ( bo prawdziwych obrońców zwierząt nie zamierzam obrażać) można nie wpuścić na posesję, nawet policja nie ma prawa wejść na posesję bez nakazu rewizji

      Usuń
  18. No to mamy podobne doświadczenia. Przędę cienkie navajo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzymajcie mnie! Wściekłość moja sięga zeniutu!
    Nigdy nie zrozumiem tak szczerze i bezinteresownie zawistnych ludzi!
    Długo myślałam, że najlepszym sposobem na takie debilizmy jest milczenie, ale ... to zaczyna być już po prostu groźne.
    Tu, gdzie teraz mieszkam ( normańska wiocha ) zwierzęta trzymane są na dworze cały rok - krowy, konie, owce, kuce, osły, kozy... życie toczy się według odwiecznych praw natury, a klimat niewiele cieplejszy od naszego. Zmieniają się pory roku, ale to człowiek ciągle jest najważniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam. U Ciebie kamienie obszydełkowane w koronki na plaży... to zapewne zwierzęta mają lepiej!

      Usuń
    2. Kankanko, to myślisz, że te kamienie to tak już oryginalnie mają? :)))

      Usuń
    3. Od kiedy Basia tam jest to i kamienie inne.
      :)

      Usuń
  20. Cha, cha...
    Właśnie, muszę pojechać na plażę, bo mi się materiał skończył :))))

    OdpowiedzUsuń
  21. Dopiero wróciłam z malowania domu i czytam twojego posta, cały tydzień byłam bez netu, Powiem tylko tyle od nadgorliwych pseudo adwokatów zachowaj nas panie.
    Ugryzę się zawsze w język lub paluch jak będę miała coś skomentować na blogu......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony po to właśnie między innymi jest blog, by komentować, dzielić się doświadczeniami, odczuciami i spostrzeżeniami. Jakby się człowiek zawsze miał w język gryźć to nic by nie napisał, bo trudno przewidzieć co się komuś może nie spodobać i co kto może wymyślić. Ja i tak już bardzo uważam na to co piszę i wiele tematów, które mogą być kontrowersyjne, pomijam. Może to już taki urok blogowania, że coś czasem człowieka zaskakuje ;)

      Usuń