Rano Chłop skonstruował coś takiego
Klatka do łapania kota. "Sterowana" manualnie, z linką przeciągniętą na taras.
Byliśmy przygotowani na to, że trzeba będzie siedzieć na tarasie i pilnować, ale w odróżnieniu od łapki fundacyjnej, do tej naszej pułapki może wejść jednocześnie kilka kotów i można złapać to co się chce, a nie to co się nawinie. Przy 5 kotach ma to wielkie znaczenie.
Nie minęło 15 minut od zastawiania pułapki a kocik już był nasz!
Odwieźliśmy go do kliniki gdzie został na noc. Jutro a najdalej pojutrze będzie operowany.
Kamień spadł mi z serca.
Przędę mało, ale jednak trochę się udaje, ale o tym będzie więcej jak ukręcę całość. Dziś tylko krótki wpisik o kocie. Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa wsparcia :)
Dobrze, że udało się go złapać, ale żal mi tego malca:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Też mi go szkoda, ma trudny start w życie. Ale zrobi się dla niego co będzie można.
Usuńoch jak fantastycznie :) ja też zawsze przeżywam, gdy zwierzakowi się krzywda dzieje :) teraz ze spokojem możesz usiąść do przędzenia :) dużo zdrowia dla koteczka, będzie dobrze- zobaczysz :)
OdpowiedzUsuńDalej są emocje, choć już bardziej pozytywne, wczoraj cały wieczór gadaliśmy o kocie i o "przygodach" z nim, chyba potrzebowaliśmy odreagować. Tak, teraz spokojnie mogę prząść.
UsuńWiedziałam, że bedzie dobre zakończenie. Twojemu "chłopu" trzeba dziękować za pomysł i precyzję. Ale z Was dobrzy ludzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSama się zastanawiam już od dawna, czy takie podejście do zwierząt jest dobre czy nie. Za bardzo wszystko przeżywam, staram się niemalże za wszelką cenę. Chłop to samo. Obydwoje mamy na tym punkcie niezłego świra ;).
UsuńWspaniale, że udało wam się go "upolować":) Teraz już będzie tylko lepiej:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Przy tak młodym zwierzęciu jest większe ryzyko nieprzeżycia zabiegu, ale ja nie biorę tego pod uwagę, zresztą nie ma innego wyjścia jak operacyjne zespolenie kości. Musi być dobrze, bo źle już było.
UsuńJak to mówią, umiesz liczyć to licz tylko na siebie ;) Ty możesz jeszcze liczyć na swojego Chłopa :) cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło i trzymam mocno kciuki za pozytywny ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
No trochę niestety tak wyszło, nie mam do nikogo pretensji, choć na początku, jak kociak uciekł, to miałam ochotę strzelać ;).
UsuńZobaczymy czy da się z fundacją załatwić zwrot kosztów operacji. Doktor i tak poszedł bardzo na rękę z ceną. Powiedział, że docenia iż ludzie chcą pomóc bezdomnemu zwierzęciu, więc będzie operował "po kosztach". Chociaż tyle dobrze.
Dziękuję Ci Chmurko szczególnie, za wsparcie i rzucenie na sprawę fachowym okiem. Pozdrawiam serdecznie.
No ja się nie dziwię, jakby mnie się to przytrafiło to też bym gromami ciskała,
UsuńNawet nie mów że fundacja może się wypiąć, a Miasto? jak płacą za sterylki to może i w takich sytuacjach też?
Nie dziękuj, nic przecież nie zrobiłam , cieszę się że mogłam CI jakoś wirtualnie pomóc
Pozdrawiam
Raczej nie powinni się wypiąć. Zresztą to nie jedyna poznańska fundacja tego typu, tylko, że oni cierpią na notoryczny brak kasy, więc pewnie sobie poczekamy. Zobaczymy zresztą, teraz najwazniejsze zdrowie kiciora. Kurcze - wciąż nie wiem czy to kocur czy kotka, zawsze się przy badaniu zapomni sprawdzić, tak, że wciąż nie dorobił (-a) się imienia.
UsuńTrzymam kciuki za koteczka. A Twój Chłop to konstruktor nie lada. Pamiętam jaki piękny kołowrotek zmajstrował. Czasem mi się tenże kołowrotek śni. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o podejście do zwierząt, to jesteśmy podobne. Ale w tym względzie to chyba nic się nie da zrobić. Ale może to i dobrze, tyle wkoło cierpienia naszym braci mniejszych... Serdecznie pozdrawiam
No tak, Chłop jest zręczny i wszechstronny. A, że kołowrotek Ci się śni to nie wiem co powiedzieć. Sny masz prorocze, więc się zastanawiam co to oznacza ;).
OdpowiedzUsuńCo do koteczka, to Chłop stwierdził, że ma nadzieje iż kot w podzięce za nasz trud i nerwy, jak dorośnie to będzie portfele przynosił ;)))
A co do podejścia do zwierząt. Pomaganie zwierzętom jest jak najbardziej ok, tylko to przeżywanie chyba nie bardzo jest potrzebne.
No ale nie umiem tego zmienić, tak już mam, taka się urodziłam. Pozdrawiam :)
Ha ha czy portfele to nie wiem, raczej bym się skłaniała do mysich truposzy itp. W sumie jakby patrzeć na mojego Borysa, to jeszcze zając lub kuropatwa możliwe;)
UsuńNo ja też szczerze wątpię w te portfele, no ale mógłby ;)
UsuńPortfeli może nie przyniesie, ale uczynione dobro przynosi dobro a Was powinno znaleźć w pierwszej kolejności. Aż się robi ciepło na duszy, jak się widzi takich wrażliwych ludzi.
OdpowiedzUsuńA kotkowi życzę zdrowia, bo szczęście już ma, że na Was trafił :).
Jola
Właściwie nie wiem co powiedzieć, dla mnie to co robię jest naturalne, nie umiałabym spokojnie patrzeć na kuśtykającego kociaka wiedząc, że mogłam mu pomóc, ale tego nie zrobiłam bo coś tam.
UsuńBardzo Ci dziękuję za miłe i ciepłe słowa :)
O ! Dobre wieści. :-)
OdpowiedzUsuńWięcej innym razem, bo już tu mi nad głową się strasznie błyska i grzmi.
U nas też właśnie burza przeszła.
UsuńAle się u Ciebie działo. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło dla kociaka. Tak sobie pomyślałam, że prędzej czy później głód wygna malucha z ukrycia. Twojemu Mężowi należą się też słowa uznania - klatka jak się patrzy :-) Kociak, mam nadzieję, dobrze zniesie operację i rekonwalescencję. Swego czasu sama miałam mojego najkochańszego kota - jakiś sk^jil%^*bb wyrzucił go z domu z połamaną łapką - skończyło się na zespoleniu kości drutami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No to u nas podobna sytuacja, tylko, że kot bezpański, nie wyrzucony. Tak, że dziś spodziewam się intensywnego dnia. Oby intensywnego pozytywnie.
Usuń