czwartek, 31 maja 2012

Glanki i pacyfki...

Zacznę zwyczajnie. Wstaję dziś rano, oczy zaklejone, włos rozwichrzony i jak co dzień pierwsze co robię to wypuszczam psa. Wypuszczam sobie, a jakże, patrzę w prawo a tam gapi się na mnie dziesięcioro kocich oczu!!! O cholera sobie myślę, moje niechcący adoptowane koty głodne, pewnie się polowanie nie udało... Stoją jak jeden mąż, kocica i czworo kociąt czekając na michę... oj szybko musiałam się dobudzić i dać rodzince "żryć".

Na aparat czasu nie było, chyba nawet na to nie wpadłam.... ale mam zdjątko kocicy


Poszłam z michą a ta warczy, syczy, nie wiem czy chce jeść czy atakować (ona pewnie też nie bardzo wiedziała), koteczki zwiały i tak się z kotką droczyłyśmy, ona pragnąc powiedzieć, że wcale mnie tam nie chce, a ja pragnąc dać im jeść ;) Koniec końców udało mi się zrobić swoje. Dziś zamówiłam pięć kilo karmy dla kociąt i karmiących kotek, więc na jakiś czas będzie dostatek. Ale kocica, dość zdesperowana, podchodzi już na wyciągnięcie ręki. Pogłaskać się nie da - nie ma mowy, ale przecież mamy czas...

Jak to życie człowieka czasem zaskakuje...

A tak w ogóle to jestem pod wrażeniem pewnego utworu promowanego przez radiową Trójkę. Artur Andrus od pewnego czasu przejął schedę po Wojciechu Młynarskim i nagrywa dziwne utworki o społeczno-ironicznym charakterze. Ale to co nagrał ostatnio naprawdę mi się spodobało, chociażby pod względem muzycznym. Zapraszam do posłuchania. Nie komentuje, myślę, że utworek sam się zapromuje i obroni.

Ja jestem prawie żona punka... ;)



Poza tym to przędę, szczegóły z czasem. A losowanie candy w weekend :)

29 komentarzy:

  1. Dobre masz serduszko a kotki podejdą, jeszcze trochę cierpliwości, co do matki nie jestem pewna:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jakoś sobie wszyscy poradzimy i kotki znajdą domy, mam zamiar je wydać do dobrych ludzi.

      Usuń
  2. Miałam komentować po kolei, ale piosenka rzuciła mnie na kolana i zacznę od niej:
    Jak to się stało, że ja jej nie słyszałam.... jest genialna, z resztą Andrusa bardzo lubię :DDD Musze się w tym miejscu przyznać że i ja nosiłam kiedyś glanki ( no bo jak nazwać glany w rozmiarze 36) bez żadnej ideologi po prostu lubiłam i już, a do tego gruba podeszwa i nie mała cholewka świetnie się sprawdzały w zimie, ostatni egzemplarz stoi w szafie o dziś nie oddam nikomu trzymam na pamiątkę :)
    Co do koteczków, kocica piękna, maluchy pewnie też dobre serducho masz dziewczyno :D
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja od lat takie glanki noszę, numer całkiem dorosły ;) ostatnie są wiśniowe, ale też dawno ich na nogach nie miałam, na zimę po prostu słodycz :) Ale ja z ideologią -metalową je noszę :) Chmurko, pytanie bardzo praktyczne, czy idzie stwierdzić ile ta nasza kocica ma lat ? Pytanie może dziwne, ale tak mnie to zainteresowało. Już Ci mówiłam, że weterynarzy lubię i lubię z nimi gadać, jak idę do przychodni to wyjść nie mogę... chłop mnie wygania, bo weterynatka taka sama gaduła jak ja. Lubię wiedzieć.

      Usuń
    2. Nie mów mi o wiśniowych glanach... jak rozwaliłam swoje na juwenaliach i musiałam je wyrzucić, to myślałam, że się nad śmietnikiem poryczę, ale ja z racji trudności w zdobyciu, przywiązuję się do butów.
      Co do kotów hmm, niby można spróbować, ale nie radzę, tzn. wiek poznaje się u zwierząt najpewniej po zębach u psów i kotów w sumie najbardziej się można i przy tym sposobie pomylić (w porównaniu i dużymi zwierzętami), ale jednak. No i o ile szczeniaków i kociaków w miarę jak zęby się rozszerzają, a potem w trackie wymiany mleczaków jest to w miarę pewne, to potem jak się ząbki pościerają jest już trudno. No i właśnie podejrzewam, że nie ma śmiałka który by kocicy w paszczę zajrzał, a jeśli ona jest kilku letnia do tego dzika to może to być nie celne, no bo mogła np. stracić część garnituru w walkach. U psów można jeszcze po siwieniu domniemywać wiek, ale to bywa zawodne.

      Usuń
    3. Ehhh no właśnie, też coś słyszałam o tym, że można coś wnioskować po trzecich i czwartych zębach, że się ścierają i po tym ścieraniu można coś poznać, ale tak nie do końca. U psów chyba łatwiej. W każdym razie dziękuję, zobaczymy co będzie. W pierwszej kolejności postaram się kocicę wysterylizować, ale ponoć u kotów to jest tak, że ona już może wyć w ciąży...

      Usuń
    4. P.s. ja też mam problem z butami bo mam rozmiar 42, ale wiśniowe glanki dostałam, na alegro :))))

      Usuń
    5. No u psów troszkę łatwiej,
      Zgadza się z tą ciążą, kotka potrafi rui dostać nawet dwa tygodnie po porodzie, w takim przypadku można aborcje zrobić, jest to może radykalne, ale uważam, że jak nie ma wyjścia to lepiej tak, niż mnożyć niechciane kociaki, które giną z głodu, pod autami. No i fakt jest też taki że zabieg oczywiście jest trochę ryzykowny dla samej kotki.
      Co do butów to jesteśmy po przeciwnych biegunach, ja noszę 35, czasami ratują mnie dziecięce stoiska, zimowe to jeszcze dam radę 36 nałożyć, ale latem jest ból trzeba polować

      Usuń
    6. Chmurko, jeszcze jedno pytanie, mam nadzieję, że Cię nie wykorzystuję. Moja Masza jest zaszczepiona na wszytko na co są w Polsce szczepionki, ale czy nie jestem jej w stenie czymś zarazić od tych dzikich kotów? (na razie kotki uciekają ale nie chciałabym kłopotów)jakieś białaczki i inne cholery... Naprawdę bardzo cenię Twoje komentarze.

      Usuń
    7. Chyba mi się komentarz poprzedni nie zapisał, no nić, pisałam o tym że masz rację z tą ciążą, nawet ok 2 tyg po porodzie kocica może dostać rui.
      Co do Maszy to jeśli jest szczepiona to nie powinno być problemu, a powiedz czy te kociaki mają katar koci? znaczy czy leje im się z oczy i kichają? tak pytam z ciekawości bo to chyba najbardziej powszechna choroba dzikich kotów i oczywiście to jedno z najbardziej podstawowych szczepień, więc Masza na pewno je miała

      Usuń
    8. Powiem, że na 99% kataru kociego nie mają, wyglądają na zdrowe i żwawe. Nie zauważyłam żadnego kataru. Jedzą i bawią się jak należy. Kotka (matka) też wygląda na zdrową kotkę. Widziałam kota z katarem i one na to nie wyglądają. Mnie ta białaczka kocia przeraża, bo ponoć w Polsce nie ma na to szczepionki ani nawet testu na obecność, a nie chciałabym Maszy przypadkowo, bez sensu zarazić.

      Usuń
    9. Eeeee no to lux, a co do białaczki to parę lat temu była szczepionka purevax firmy merial ( powiem szczerze że nie słyszałam żeby ją wycofali, ale ludzie rzadko na białaczkę szczepią), tylko ona też niosła ze sobą ryzyko, znikomy procent kotów chorował na nowotwór, z reszta tak też mówią o szczepieniu przeciwko wściekliźnie, ja swojego szczepię od lat (bo włóczykij) i nic się nie dzieje.

      Usuń
    10. Wielkie dzięki dobra kobieto :) Miałam dzwonić do przychodni w tej sprawie (przenoszenia choróbsk), ale teraz już jestem mądra :)

      Usuń
    11. Pozdrawiam serdecznie :D

      Usuń
  3. Koteczka jest bardzo mądra, bo wiedziała u której dobrej duszyczki znajdzie opiekę :).
    Jak próbujesz głaskać nieufne zwierzę to powinnaś wyciągać dłoń grzbietem do dołu kierując pod brodę zwierzątka. Kiedyś przeczytałam, że takiego popularnego głaskania po głowie zwierzęta nie lubią, ale tolerują, bo nie mają wyjścia :). Ta metoda sprawdza się z moją kotką, która pomimo tego, że mieszka ze mną już trzy lata, nadal ucieka gdy próbuję głaskać ją z góry, ale jak głaszczę pod brodą to jest zadowolona.
    Na wyniki candy czekam niecierpliwie, ale pomyślałam, że przynajmniej dłużej będę cieszyła się nadzieją :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak robię, dłonią do góry i bez większego nacisku, ale myślę, że to oswajanie trochę potrwa. Sama jestem ciekawa jak to będzie.

      Usuń
  4. Mi za to porwała "Cieszyńska": http://www.youtube.com/watch?v=7F8njkvbsj4 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznałam ten utwór, ale jakoś mnie nie powalił, w odróżnieniu od glanków i pacyfek... jakoś tak :)

      Usuń
  5. Żeby sie udało dość szybko obłaskawić,bo jak staną się całkowitymi dzikuskami to obawiam się że jest to stan nieodwracalny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co dzień tam do nich łażę i próbuję, jeszcze trochę czasu mamy :)

      Usuń
  6. Jak to dobrze, że kotka trafiła do Ciebie:) Jeść dadzą, o kocięta zadbają. Kocia rodzina szybko nabierze do Was zaufania.
    Moja znajdka Kuba przez tydzień siedziała za kanapą. Jadła i załatwiała swoje potrzeby, kiedy nikogo nie było w pokoju. Szybko zawarła znajomość z innymi domowymi czworonogami, potem przyszła kolej na nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chętnie wzięła jedno kociątko ale które... a co z reszta, puki co jest ciepło, kociaczki są maleńkie i dokarmiam. Potem się obaczy :)

      Usuń
  7. hm skąd ja znam takie kocie historie;) sama mam kotkę, która kiedyś do ręki nie podchodziła, a kociaki miała no cóż, jak to prawie dzika kotka - 2x w roku. Oswajanie maluchów bez mamy, która ufa "ludziowi" to ciężka sprawa, ale do zrobienia, potrzeba tak jak mówisz tylko (aż) czasu :) kotki szczęśliwie są na tyle "głupie", że można je z czasem zainteresować zabawą i wtedy z czasem przyzwyczają się do ludzkiego zapachu i staną się bardziej ufne :) widzę, że z Ciebie taka "kocia mama" jak i ze mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kocia mam ze mnie od zawsze, z wiekiem nie przeszło :)

      Usuń
  8. Mój Tato był kocim Ojcem. Z czasem maszerowały za nim jak wojsko. Bardzo to było rozczulające.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kociak super,sama mam 4 koty i 2 pekińczyki słodziaki są,koty udomowione i bardzo rozpieszczone :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie miałam kota, więc są dla mnie jeszcze bardziej tajemnicze i niezrozumiałe niż dla reszty społeczeństwa. Ale jestem typem Elmirki z kreskówek i Twoją Maszę to bym wyprzytulała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dawno nie słyszałam tej piosenki. To świetny i tekst i muzyka. Dzięki.


    A kot to dobrego zawsze wynajdzie. Oby Ci zdrowe stado było i chętnych moc do zabrania!

    OdpowiedzUsuń