Pamiętacie te kolorki ?
Inspiracją do tego kolorku był niegdyś Karinowy Tygrys. Czesanka uprzędziona w navajo została wydana w ramach candy, a teraz będzie riplej - cztery czesanki alpaki z jedwabiem z WoW, zafarbowane na kolorki nagietkowe. A pogoda wymarzona na farbowanie.
Ostatnio dużo przędę, to część kilkutygodniowego urobku. Te wełenki całkiem niedługo będą do kupienia w jednym ze sklepów internetowych, ale na razie sza i tfu tfu, żeby nie zapeszyć ;)
Codziennie kręcę, a jak kręcę to mi się śmiertelnie nudzi, to znaczy inaczej - nigdy nie umiałam zajmować się jedną rzeczą na raz, a tym bardziej rzeczą, która nie angażuje umysłu. Uważam, że nie da się tylko prząść, a przynajmniej ja nie potrafię, zamęczyłabym się chyba własnymi myślami albo bym usnęła gapiąc się w przędzioną nitkę. Stąd mojemu przędzeniu nieodłącznie towarzyszy coś - audiobooki, filmy, programy popularnonaukowe, przyrodnicze itd. Dzięki temu, że przędę, poszerzył się mój zakres przeczytanym, a właściwie przesłuchanych książek. Ale tak całkiem ostatnio przerzucam Youtube, a przerzucając trafiam czasem na coś niezmiernie interesującego.
Tym czymś interesującym są na przykład 3 francuskie filmy, no dobra dwa i pół. Trzeci to nie film francuski, ale we francuskim stylu, z dość francuską obsadą i akcja też rodem z Francji. Są to:
Oskar i Pani Róża
Coco Chanel
oraz Czekolada
wszystkie te filmy są dostępne na Youtube i wszystkie polecam, a Oskara i Panią Róże w szczególności.
Wiem, że to żadne nowości, ale tak już mam z filmami, że czasem miesiącami (latami...) ich nie oglądam a potem hurtem pochłaniam.
A to już wyzwanie, jakie przed sobą stawiam...
9 motków (ponad kilogram) czesanki różnego rodzaju i w różnych kolorach a do tego brązowy Ashford o którym było TU. Mam nadzieję, że podołam ;P
I na koniec Pani Elegantka. No nie mogę się oprzeć tej kocicy...
A Pan Marcel, no cóż, rekonwalescent się goi i rośnie (jest go ponad połowę więcej niż gdy go przygarnęliśmy), do tego się bawi a już jutro czeka go całkowita eksmisja z klatki (klatkę trzeba wreszcie oddać fundacji). Nóżka się zrasta, w piątek byliśmy na kontrolnej wizycie i zdjęcie RTG pokazało, że tkanka kostna nalewa się na złamanie, tak, że wszystko jest w porządku. Kotek trochę się zmienił, jest bardziej płochliwy, ale tylko czasami - ma tak od zdjęcia kołnierza. Czasem się przytula a czasem ucieka, zwłaszcza gdy jest rozbawiony. Zaszczepiliśmy go - wreszcie było to możliwe i już dochodzi do pierwszych kontaktów z Maszą. Na razie koty mierzą się wzrokiem przez otwarte drzwi, ale mam nadzieję, że powoli wszystko się ułoży.
To ja zacznę od Pani Elegantki, bo naprawdę jest urocza. ;-) Chyba na starość nabędę kota. ;-)))
OdpowiedzUsuńCo do kolorowych kilometrów przepedałowanych przez Cienie, to zdecydowanie najbardziej podoba mi się ten grubas z prawej strony. No kapitalny jest. Zieleń też piękna, ale zdecydowanie spokojniejsza i delikatniejsza, w całym odbiorze.
Czy te białe pasma na warkoczu niebieskozielonym to coś dodanego po farbowaniu ? Wygląda zdecydowanie bardziej połyskliwie i mnie zaintrygowało. :-)
A ten olbrzymi warkocz z pierwszego zdjęcia, tytułowego, to mnie bardziej przypomina nasze regionalne szneki z glancem (plecione drożdżówki z polewą lukrową) niż nagietki, ale co tam. ;-) Oba pyszne. :-)))
A czemu dopiero na starość? Jeszcze Ci sporo do starości zostało a ten czas będzie kocio stracony jeśli będziesz tak długo czekać ;))
UsuńTe białe pasma na czesance to tencel, dodany przed farbowaniem, taka mieszanka merino z tencelem. Tencel się nie farbuje jacquardami i pozostaje w takiej formie jak widać. Jest bardzo lśniący.
Mogą być i szneki z glancem :))
No Masza to prawdziwa słowiańska piękność, nie dziwię się że nie możesz oprzeć się fotografowaniu jej :D Fajnie że Marcel się goi, wczoraj sobie właśnie o nim myślałam :D
OdpowiedzUsuńWełenki przecudne, uwielbiam Twoje farbowanki, mają tak śliczne kolory !!!
Dziękuję :) Marcel pewnie się pojawi na zdjęciach za pewien czas. Kot ma i tam dużo wrażeń, więc nie chcę nas dodatek biegać za nim z aparatem.
UsuńUrobek dorodny i piękny :)
OdpowiedzUsuńJa również nie umiem tylko prząść. Teraz doszła mi nauka francuskiego, ale wcześniej było dużo filmów i audiobooków. "Czekoladę" dostałam przegraną jako film w całości od krynifu, bo kocham ten firlm nad życie!
Najgorzej się mam słuchając polskich wiadomości o biznesie i polityce. Mogąc to na bieżąco konfrontować najpierw z tym co w Czechach, a teraz z tym co we Francji... nieodmiennie miałam wrażenie, że żyję w dwóch światach...równoległych :)
Dla zdrowia porzuciałam tę niecną rozrywkę i świat nabrał kolorów.
Tak, "Czekolada" to piękny film. Jednocześnie lekki i pełen esencji, jak dobra gorąca czekolada.
UsuńWiadomości o polityce i biznesie z każdym rokiem mego życia trawię coraz gorzej, tak, że doskonale Cię rozumiem.
Wełenki yummy-yummy!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńPani elegantka nie tylko jest piękna ale i oczytana jak widać na ostatnim zdjęciu :).
OdpowiedzUsuńWełenki są cudne, moje ulubione to nadal te w kolorach czerwieni i żółci.
Jola
Dziękuję Jolu. Kotka jest wielką miłośniczką książek i gazet wszelakich, czasem nazywamy ją Literatką. Z tym, że Ona ich nie czyta, tylko się na nich wykłada ;). Miłość do literatury jest u niej tak silna, że trudno przy kocicy poczytać :)
UsuńMaszeńka jest piękna i elegancka. Wygląda na tych zdjęciach niesamowicie dostojnie. Wełenki do schrupania. Rzeczywiście, jak te szneki z glancem. Ale pedałujesz.
OdpowiedzUsuńCzekoladę lubię. I Film, i książkę i oczywiście tę w tabliczkach też.
Ciesze się, że Marcel rośnie i nabiera sił. Serdecznie pozdrawiam z zachwtem patrząc na czesanki i moteczki
Oooo to jest też jakaś czekoladowa książka, fajnie :)
UsuńZ Maszy zrobił się kawał kocicy, dostrzegliśmy to dopiero jak się pojawił maluszek. Wcześniej jakoś się tego nie dostrzegało.
Również pozdrawiam serdecznie.
Na postawie książki zrobiono film. Autorką jest Joanne Harris.
UsuńNie rozumiem, jak można równocześnie prząść na kołowrotku i przeglądać jutuba?? Jak Cię widziałam to nie miałaś trzeciej ręki ;) w ogóle nie ogarniam robienia przy kręceniu czegokolwiek innego oprócz kręcenia... :P
OdpowiedzUsuńA "Czekoladę" uwielbiam, cholerka, dawno nie oglądałam...
A wełny są cudne, ale to wiesz ;)
Nie chodzi o samo przeglądanie i klikanie ale o oglądanie. Po prostu jak przędę to lubię coś oglądać, słuchać, niekoniecznie szukać tego w czasie przędzenia. Choć może kiedyś spróbuję ;)
UsuńSporo pięknych wełen i kolorki bardzo fajne. Moje koleżanki dziwią się,że ja nie czytam książek tylko słucham. A mi szkoda czasu tylko z książką siedzieć:-)
OdpowiedzUsuńO to to... z książka to ja tylko w łóżku przed snem albo w tramwaju zasiadam, ale co innego można robić w tramwaju, bez sensu tak tylko jechać. Ale żeby w domu tylko czytać, no straszna strata czasu, wszak można przy okazji coś jeszcze pożytecznego zrobić.
UsuńTeż lubię przy przędzeniu słuchać, do książki czytanej potrzebuję ciszy, a audiobooka sobie na słuchawkach i mam gdzieś wrzawę dnia codziennego :)
OdpowiedzUsuńFajny sposób na oderwanie się, prawda?
UsuńZaraz zasiadam do jednego z tych filmów, nocka, cisza, kot w wyrze, pies pod.....druty wezmę.
Usuń