Jutro zaczyna się II Światowy Festiwal Wikliny i Plecionkarstwa w Nowym Tomyślu. Trzydniowa impreza, jedyna tego rodzaju na świecie. Impreza towarzyszyć będzie Jarmarkowi Chmielo – Wikliniarskiemu.
Wśród atrakcji konkurs wikliniarski, odsłonięcie rosnącej rzeźby z wikliny, Teatr Ognia, koncerty (m.in. zespołu Acid Drinkers), Teatr Uliczny, stragany, słowem wszystko czego mozna się spodziewać na trzydniowym jarmarku/festiwalu. Na festiwal przybędą goście z całego świata. Będzie można zobaczyć ich dzieła i pewnie podpatrzeć jak wykonują swoje wyroby. Szczegółowy program imprezy do pobrania tutaj
A TU można dowiedzieć się coś więcej o imprezie.
Zdjęcie przedstawia największy na świecie kosz wiklinowy, który wypletli mieszkańcy Nowego Tomyśla i który został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa . Autorem projektu jest dr Jędrzej Stępak, wszechstronny artysta plastyk, który między innymi prowadzi naszą "Zamkową" Pracownię Tkaniny Unikatowej, i u którego uczyłam się tkać. Pan Stępak jest również autorem projektu rosnącej rzeźby, która zostanie odsłonięta podczas tegorocznego Festiwalu.
Mieszkańców Poznania i okolic serdecznie zapraszam w imieniu organizatorów. Piszę "Poznania i okolic", bo mam świadomość, że mało kto mieszkający na tzw. drugim końcu Polski , rzuci wszystko by przyjechać na imprezę, choć oczywiście jest to impreza otwarta dla wszystkich.
Zdjęcie kosza pochodzi ze strony http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/7894,nowy-tomysl-najwiekszy-kosz-na-swiecie.html , na której jest więcej informacji na temat kosza.
A to już ? Mnie się wydawało, że to imprezka z początków września. Jedziesz ? Mnie wiklina bardzo, bardzo się podoba. Może nie w każdym wykonaniu ;-), ale.... :)
OdpowiedzUsuńImprezka faktycznie była kiedyś na początku września, ale w tym roku jest wcześniej. Jadę, przynajmniej jutro, co dalej to się zobaczy.
OdpowiedzUsuńMnie też wiklina pociąga, choć pleść (jeszcze) nie potrafię ;)
Ja plotłam :) Ciężka sprawa, szczególnie na początku, gdy wiklina strzela po oczach :) nauczyłam się tylko denka do koszyczków :)
OdpowiedzUsuńWiem, że to ciężka robota, znam temat z tego powodu, że mój facet pochodzi właśnie z okolic Nowego Tomyśla, czyli "zagłębia wiklinowego". Jego mama plotła koszyki, i opowiadała o odciskach jakie się robią na niewprawnych rękach.
OdpowiedzUsuńWikliną ciągle zajmują się sąsiedzi i znajomi. Jak się przejeżdża tamtędy to można sobie popatrzyć na "witkę", bo tak się ją tam nazywa, na polach, a także suszącą się na podwórzach.
Mnie to też fascynuje. Dalsza kuzynka (teraz to już kontaktów nie utrzymujemy) była właśnie uczennica technikum wikliniarskiego (było w miasteczku obok).
OdpowiedzUsuńWiosną, przycinając swoja małą wierzbę na działce zawsze się zastanawiam, czy te witki byłyby do czegoś zdatne. Wierzba...a wierzba.
Pamiętam z dzieciństwa, jak dziadek przywoził wiechcie witki, z której plotło się kosze na domowy użytek. Plotło się z surowej, mokrej, niekorowanej wierzby, więc pewnie i Twoja by się nadała. Ja nie plotłam, byłam na to za małym dzieckiem, ale się przyglądałam.
OdpowiedzUsuńZa drugiej strony, nawiąże może do tej "rosnącej rzeźby" kiedyś wymyśliłam sobie przed domem mały płotek z wikliny, naprzywoziliśmy wikliny, upletliśmy, było to już dość późną jesienią. A na wiosnę płotek się zazielenił i trzeba go było usunąć, bo nie mieliśmy ochoty na żywy płot, który z czasem zasiedli pół ogrodu ;)
Na płot witki muszą być stare bez chęci do życia:) Wiecie dlaczego małe dzieci jak śpią w wiklinowym koszu ( kołysce) i na baranim kożuszku nie mają kolek ? czy to zabobon jakiś? Moje nie miały , ale może to jakiś zbieg okoliczności?
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym kożuszku baranim, czy też zbawiennym działaniu wełny na dziecięce kolki. O działaniu wiklinowej kołyski nie słyszałam.
OdpowiedzUsuń