Zamówiłam sobie wełny mniej popularne, grubsze i gryzące. Niektórzy mówią, że prawdziwa wełna musi gryźć. Myślę, że wszystko zalezy od tego do czego wełna będzie używana. Taka grubowłóknista, szorstka, jest idealnym materiałem do tkania mięsistych gobelinów. Poza tym jej duża wytrzymałość powoduje, że dobrze nadaje się na dywany czy inne przedmioty które narażone są na przecieranie.
W dotyku primitywne, szorstkie wełny dają całkiem inne wrażenia niż wełny mięciutkie, są jakby bardziej naturalne, powiedziałabym że dotykają w duszy bardzo głębokich pokładów pierwotnej energii. Mam dłonie bardzo wrażliwe na różne bodźce (jak pewnie wiele za nas rękodzielniczek) i po kontakcie z taką wełną czuję tę żywą energię.
Wełna Icelandic - 5 różnych odcieni
Wełna Norwegian
Ciemnobrązowa Corriedale
Wełna Massam
w dotyku zbliżona do Wensleydale, same owce też są podobne
Shetland - 4 kolory
Dziś poprzestanę na fotorelacji. Choć część z tych wełen jest mi znana, to postanowiłam opisać je wszystkie w miarę jak będę z nimi pracować.
Jak patrze na takie zdjęcia, to popadam w skrajne odczucia jeśli chodzi o poczucie miękkości. Częściej jednak mam wrażenie, że 'gryzą' i są szorstkawe. Z przyjemnością poczytam wrażenia z przędzenia.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to widok naturalnych kolorów od razu wprowadza inny klimat. ;-)
Przy okazji, najlepsze życzenia urodzinowe, bo nie wiedząc kiedy masz, pewnie przeoczę. ;)
Dzięki Asiu, urodziny mam 6 sierpnia.
OdpowiedzUsuńCudowne wełenki. Sprawią Ci wiele radości :)
OdpowiedzUsuńJa sama uwielbiam wełny w naturalnych kolorach i takie lekko podgryzające.
To lubię! :)
OdpowiedzUsuńPowrót do natury!!!Uwielbiam to!!!!
OdpowiedzUsuń