sobota, 13 sierpnia 2011

Czasami człowiek musi...

No nie można ciągle pracować, o czymś myśleć, coś planować, czasem trzeba odpocząć, na przykład w ogrodzie, przy grillu w miłym, roześmianym towarzystwie :)) Wciąż jeszcze lekko kręci mi się w głowie ;) Zabawa była wyborna a kurczęce skrzydełka pieczony na grillu bardzo smaczne.
Przy okazji pożegnałam mój stary kołowrotek, dostała go Karolina, która pisze bloga : http://www.haftowanakamizelka.eu/, moja koleżanka z pracowni gobelinu. Niech Ci służy, Karola! Mam nadzieję w najbliższym czasie zobaczyć owoce Twojej pracy :)))

Ale żeby nie było tak o pustym pysku, to będzie przepis na grillowane skrzydełka kurczęce w miodowej bejcy. Wiem, że sezon grillowy już się ma ku końcowi, ale może ktoś się skusi i sobie przyrządzi.

Skrzydełka opieczone, przed bejcowaniem...

... i po bejcowaniu
Przepis
Skrzydełka z kurczaka, (powiedzmy 8 sztuk) trzeba polać lekko oliwą lub olejem, oprószyć pieprzem (najlepiej zielonym) i solą oraz pieprzem cayenne i włożyć do lodówki na kilka godzin.

Bejca miodowa 
W niedużym naczyniu zmieszać wszystkie podane niżej składniki

miód płynny 3-4 łyżki
ketchup pikantny z 5 łyżek
sos sojowy ciemny 1 łyżka
czosnek, 2-3 zmiażdżone ząbki
płaska łyżeczka, nie więcej, przyprawy "5 smaków"
troszkę pieprzu.
Całość wymieszać i wstawić do lodówki.

Grilować skrzydełka na kratce grilla, bez tacki, a gdy będą już prawie gotowe przełożyć na tackę i polewać bejcą po obu stronach skrzydełek. Bejca jest dość gęsta, tak, że ja używam do polewania łyżki. Potrzymać na grillu jeszcze przynajmniej kilka minut. Bardzo dobrze komponuje się z ryżem i sezonowymi sałatkami.
Smacznego!

A to moja psinka, Psotka, w ogrodowej scenerii - pies obowiązkowo pilnuje grilla, może coś skapnie. Rasa "One of a kind" :D, przygarnięta ze schroniska.



Mam ostatnio straszne urwanie głowy, sprawy zawodowe i różne inne, nie mam nawet czasu dobrze rozpakować tych moich barwników, o farbowaniu nie wspomnę. Mam nadzieję, że to się wreszcie skończy i będzie więcej czasu na przyjemne z pożytecznym. Porządnego urlopu łaknę, a nie jakiejś popierdółki trzydniowej!!!... marzenie ściętej głowy...

13 komentarzy:

  1. O urlop... niby mam, ale jakiś taki rozlazły. Czasami człek lepiej odpocznie, gdy jest w pracy. :) Albo, gdy się odda pasji, czego Ci życzę, bo wcale się nie dziwę, że nie możesz się doczekać barwienia. Oby szybciutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. A psinka śliczniutka i milutka. I taka maluuuuutka :-)))
    Karolinie życzę pięknych przędz, a skrzydełka też robię podobnie. Są pyszne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też robię takie skrzydełka , z tą różnicą ,że do bejcy nie dodaję keczupu. Ale co region to inne przepisy .Na pewno wypróbuję Twój , chociaż moje chłopaki udka wolą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też czasem na ten sam przepis robię udka, a właściwie "pałki" z kurczaka. Może ja, dla odmiany ,spróbuję bez ketchupu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. JotHa, moja psinkę Twój Filon mógłby chrupnąć na drugie śniadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniam, uwielbiam skrzydełka. Gdzieś czytałam o miodowej glazurze, ale nigdy nie miałam odwagi połączyć miodu z mięsem. Trzeba będzie jednak spróbować.
    Psotka jest urocza i niewątpliwie wdzięczna za to, że podarowałaś jej dom :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Riannon. Połączenie mięsa i miodu jest naprawdę rewelacyjne. Jeśli nigdy nie jadłaś, to koniecznie spróbuj.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też się obawiałam miodu w takim skojarzeniu, ale kompletnie nie masz co się obawiać słodkości. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A Psotka, niestety dwuletni pobyt w schronisku i nie wiadomo jaka przeszłość przedschroniskowa odcisnęły się na jej psychice. Jest grzeczna, bezproblemowa, spokojna, ale i bardzo strachliwa, ma swoje smuteczki i straszki. Widać, że ludzie w przeszłości nie obchodzili się z nią najłaskawiej.

    Jest po nowotworze, miała guza na listwie mlecznej, wynik wykazał, że w stadium przedinwazyjnym. Odpukać, operacja odbyła się ponad rok temu i na szczęście nie widać reemisji, badania wychodzą dobrze i pies też nie wykazuje oznak, że coś jest nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tysiu, moja sunia od 3-4 lat jest po wycięciu całej listwy mlecznej. Ma się dobrze i nawet o 'tym' nie myślimy. A sunia w tym roku skończy 10 lat. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja ma usunięte 3 sutki, to niestety jest częste, wiem, bo w tym samym czasie to samo miała suczka sąsiadów. Obie "panny" biegały w kołnierzach ;) jedna w zielonym, druga w różowym.

    OdpowiedzUsuń
  12. A widzisz, u nas, by nie było nerwów, wycina się całą listwę. Rzadko są przerzuty na druga. Esta miała zgrubienia po zastoinach mlecznych po ciążach urojonych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi weterynarz ostrzegał nie tyle o możliwości przerzutów na inne sutki, co o tym, że ten konkretny nowotwór (robiliśmy badanie guza po wycięciu) może się przerzucać na narządy wewnętrzne. Powodem też były pewnie ciąże urojone i zastoiny mleczne. Guz został wykryty właśnie przy okazji ciąży urojonej, bo wytwarzało się mleko i podczas "macania" wykryty został guz.

    OdpowiedzUsuń