sobota, 27 sierpnia 2011

II Światowy Festiwal Wikliny i Plecionkarstwa, gorąca relacja

Przyznam, że choć bywałam w Nowym Tomyślu, to zawsze biegiem, załatwić sprawy i do domu. Dlatego ominęło mnie podziwianie piękna tego miasteczka a przede wszystkim jego ścisłego centrum, gdzie na stałe "rozsiadła się" nowotomyska wiklina. Tym razem pobyt też nie był długi i niestety zaczął się niewiele przed zapadnięciem zmroku, nad czym bardzo ubolewam, ze względu na fotografie. Wielu przepięknych, niesamowitych wiklinowych tworów po prostu nie zdążyłam sfotografować za dnia, a z lampą... nie znoszę lampy błyskowej, zresztą ona rzadko daje tyle światła, by zdjęcie było dobre, lub chociaż nie-złe. Poza tym przede wszystkim pasłam oczy ;), niejednokrotnie zapominając o zachowaniu widoku na potem.

Tak, że jest co jest, ot trochę wiklinowego szaleństwa, rodem z "witkowego zagłębia" niektóre zdjęcia mogą być lekko nieostre, bo przy małej ilości światła i długim czasie otwarcia migawki, ręka się zawsze zatrzęsie.Ale, że to co przedstawiają jest moim zdaniem absolutnie fantastyczne, wiec pozwalam sobie wrzucić je mimo wszystko.

Na początek słynny kosz





Wokół kosza a także na małym deptaczku znajduje się wiele bardzo ciekawych wiklinowych wyrobów, które tworzą takie ciekawe akcenty i niesamowicie upiększają to miejsce. 


















I troszkę zdjęć straganiarskich. Niestety bardzo żałuję, ze nie było możliwości podpatrzenia wyplotów. A może to późna pora sprawiła, że artyści wikliniarze już zakończyli swoją prace. Tego mi osobiście brakowało. 













Ostatnie trzy zdjęcia przedstawiają samochody ciężarowe z wikliny, pierwszy był naprawdę duży, drugi to ciągnik siodłowy w wersji mini. 

Może słówko o odsłonięciu rosnącej rzeźby "Przystań II" Rzeźba wygląda jak kopuła, nieco na pierwszy rzut oka przypominająca muszlę koncertowa. Wewnątrz i przed rzeźbą odbyło się przedstaiwnie czy nowoczesnie mówiąc - performance. Przedstaiwnie obejmowało taniec współczesny oraz teatr ognia. Mnie urzekło zwłaszcza to drugie, bo nie przepadam, za tańcem współczesnym. Bardzo podobała mi się również muzyka tworząca podkład. 

Pogoda dopisała aż do przesady. Miałam ochotę wykapać się w fontannie, ale jakoś tak... 
To był pierwszy dzień imprezy, a właściwie pierwszy wieczór, jednak dalej mnie już nie będzie, troszkę za daleko by tak kursować w te i wewte. To na czym najbardziej mi zależało zobaczyłam.

Z takiej imprezy wypadałoby przywieść jakąś pamiątkę, oczywiście z wikliny. Przywiozłam, a jakże. Jest to malutki koszyczek piknikowy, przepięknie wypleciony, lakierowany, dopieszczony. Ma w porywach 30 centymetrów szerokości i nie ma on nic wspólnego z "marketową masówą" robioną byle jak z byle czego, byle szybko. Będzie mi służył jako nietuzinkowa letnia torebka, jest przepiękny, o takim właśnie marzyłam i gdy tylko go zobaczyłam zakrzyknęłam "mój ci on" ;)






Na koniec pragnę podziękować, za wszystkie przemiłe komentarze. Pisanie bloga naprawdę mnie wciągnęło i sprawia mi mnóstwo radości, także dzięki moim uroczym czytelnikom i komentatorom.

3 komentarze:

  1. No rzeczywiscie. Cukiereczek.Staranniutko i wogóle. U mnie w miescie jedt sekcjs wikliny- nasi tez tam byli / na festiwalu / i cuda opowiadają . Swietne miejsce i wydarzenie i dobrze ze takie dzieje sie dzieją- serdecznosci- Gaja

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne miasto , każdy szczegół dopracowany . Podobają mi się markizy z wikliny:) Koszyk cudny:) Nie to co plastikowe krasnoludki, których nie cierpię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjecia doskonale ! Miasteczko przeurocze!Wyroby
    zachwycajace! Jakiez to cudowne, ze bylas tam,
    zrobilas zdjecia, a najwazniejsze, ze chcialas sie z nami podzielic wrazeniami.
    Dzieki Tobie odwiedzilam Polske i ciekawe miasteczko,Twoimi oczami zobaczylam zdolnych ludzi i ich wyroby...Dzieki !

    OdpowiedzUsuń