niedziela, 28 sierpnia 2011

Metalówa wśród przaśniczek

Ja naprawdę rozumiem, że innym może się to nie podobać, ale, chcę to tu mieć. 20 lat pod egidą muzyki metalowej naprawdę zobowiązuje. Nikogo do niczego nie zmuszam, po prostu chcę mieć na blogu swoją muzykę, to co kocham oprócz spinningu . Jak nikt nie pozostawi komentarzu to naprawdę nic się nie stanie. Niczego od nikogo nie oczekuję, zwyczajnie chcę to mieć na swoim blogu.



Byłam na ich koncercie, przyjechali o 12 w nocy, choć koncert miał się rozpocząc o 20, ale dali tyle czadu że głowa mała. 2 godziny szału podałam nawet rękę wokaliście Asis'owi Nasseri . Pozdrawiam klub Progresja w Warszawie i  zespół Haggard, było suppppper!


Na koncercie Moonsorrow byłam do tej poru 3 razy, raz w niemieckim Lipsku, 2 raz w Szczecinie w klubie Słowianin a trzeci raz w Krakowie, w grudniu jadę po raz czwarty do Warszawy. kocham, kocham, kocham.... Następny mój gobelin będzie według okładki płyty, a właściwie epki Moonsorrow  "Tulimyrsky" , przedstawiam projekt



a teraz 3 odsłony utworu mojego życia, nic go nie przebiło od lat, więc i nic nie przebije.





Nasza polska Armia, graja zajebiste koncerty, byłam na jednym na Castle Party.


Wiem, ze mało kto dotrwa do końca, choć miło by było.

To może jeszcze trochę, spośród prawie 20 lat trudno wybrać. 

Od tego zaczynałam



Tyle lat...






Licho nie śpi... to dla Ciebie
mój ukochamy utwór Anathemy - The Silent Enigma
mam nadzieję, ze jeszcze zajrzysz ... wiem ,że stary ;)



18 komentarzy:

  1. A ja czasami ja zdradzam...dla Sigur Ros i Bjork...muzyki filmowej...co prawda kawałki mi się nie wczytują- brak wtyczki, ale podzielam i popieram!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci za ten koment. znaczy że muza żyje :))) ja jestem stara gwardia, i bardzo się cieszę że jednak napisałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też podzielam i popieram ! Zawsze i wszędzie, |TRZA się trzymać razem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy to ważne co , kto słucha ? Każdy na tym świecie jest inny i każdy ma swojego bzika:) Ja słucham wszystkiego , od italo disco po metal( czyli osobowość niewykształcona ) Poza tym uwielbiam kolczyki i tatuaże co raczej do disco polo nie pasuje:) Moja nerwowa dusza i starcze ADHD zatrzymuje się jak słyszy Kitaro lub Vangelisa:) To ,że na swoim osobistym blogu umieszczasz swoją muzykę , czasami nam podglądaczom przybliża coś o czym nawet nie wiedziałam ,że istnieje:)Czy odpowiedni strój na Castle miałaś ?

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest nas więcej ;) I podpowiem - to nie tylko Ty i ja :D Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę, że Wy też w TYCH klimatach. Może to nieważne ogólnie kto czego słucha, ale z drugiej strony to chyba coś mówi o człowieku. Violu, obowiązkowo na Castle miałam odpowiedni strój i makijaż :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli nie tylko bierny słuchacz :) podziwiam i Masz we mnie fankę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To nie są moje klimaty,ale przecież nie ma to żadnego znaczenia. Łączą nas inne pasje.
    To Twoje miejsce w sieci i fajnie,że odkrywasz nam w nim siebie - bardziej ;)
    Fanaberia

    OdpowiedzUsuń
  9. A tak mnie wzięło na wspominki.

    Wiem, że to nie ma znaczenia, kto czego słucha. Ja też nie wybieram znajomych czy przyjaciół według gustów muzycznych. Czasem coś się tak z duszy wyrywa... i chce się słuchać, jeździć na koncerty, poczuć ten klimat.

    A tak a propos koncertów, 2 września w Jarocinie w starej parowozowni będzie koncert Armii, przed koncertem będzie pokaz debiutanckiego filmu Tomasza Budzyńskiego (lidera zespołu), o tytule "Podróż na wschód".

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wprawdzie nie prząśniczka, ale taka prawdziwa stara metalówa :-) Zaczynałam od KAT-a w podstawówce :-) Z sentymentem posłuchałam sobie TIAMAT. Mam jeszcze te rzeczy na kasetach magnetofonowych z wczesnych lat 90-tych. Moim "number one" był Morbid Angel :-)
    Szalone lata 90-te, wariackie koncerty, Metalmania, ech, to już nie wróci, choćby nie wiem, co... :-(((

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jestem pod wielkim wrażeniem, pisząc tego posta myślałam sobie - kobito, po co to robisz, przecież nikt tego nie podziela. A tu proszę, co druga to metalówa ;) Naprawdę jestem pozytywnie zaskoczona.

    Riannon, powiem Ci, że Morbid Angel było/jest dla mnie aż za ciężkie.

    Też mam jeszcze stare kasety, gdzieś na strychu, tylko już nie mam magnetofonu, pół dysku mam zawalone muzą. Na Metalmanii nigdy nie byłam jakoś tak, ale do dziś jeżdżę na rózne ciekawe koncerty, jesień to właśnie taki koncertowy okres. Fakt, że to już inaczej jest niż kiedyś, ale też bywa bardzo miło i ciekawie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. He, he... ale z Violi jest optymistka :-) Już nie będę mieć 17 lat i tamtej pasji, choć gitara elektryczna stoi wciąż w pokoju. Teraz jest czas na inne życie. Pozostał sentyment, czasem czegoś słucham w tych klimatach, przypominam sobie, uśmiecham się na wspomnienie tamtych chwil. Zawsze poruszałam się po ekstremalnych obszarach muzycznych. Chyba nie było dla mnie za ciężkiej muzyki :-)
    Na koncerty już nie chodzę, nie mam z kim. Chłopa mam z innej bajki, towarzystwo się rozpierzchło po swoich kątach, ja wylądowałam na końcu świata i miziam pieski :-) Mało kto się spodziewa, co mi w duszy gra. Czasem tęsknię za tymi klimatami, ale dokonałam takich wyborów w życiu i wcale tego nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. No tak, stare czasy nie wrócą, ale ja nigdy się z nimi jakoś nie pożegnałam. Oczywiście gotyckie kiecki poszły w kąt, tak samo makijaż, bo pewne rzeczy w pewnym wieku zaczynają wyglądać po prostu śmiesznie. Mam jeden koncertowy strój, to wszystko. Nie podporządkowałam też życia muzyce. Pewnie kiedyś też wyjadę do jakiejś wiochy coś tam miziać - pieski, owieczki, kózki czy coś innego. Albo robić inne ciekawe rzeczy.

    Mój facet jest w tych klimatach, może nie tak mocno jak ja, ale na koncerty jest z kim pojechać. Oczywiście praca ogranicza, więc tych koncertów nie jest dużo, ale co roku 2-3 się trafią. Zresztą ja nie lubię koncertów-molochów, w stylu Metallica na stadionie w Zabrzu, lubię festiwale w stylu Paganfestu.

    Na co dzień po prostu czasem lubię posłuchać tego i owego.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja mysle ze piekną tkanine zrobisz wg tej okladki . Choc nie bedzie łatwo... oj nie bedzie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że aż tak trudno nie będzie, to czego nie lubię to pionowe kreski, które trudno opanować. Tutaj czegoś takiego nie ma, wszystko po skosach. Choć będę pewnie psioczyć na kolory, bo są dość wibrujące i przeplatające się - mnogość odcieni. Już gromadzę wełnę, chce by cały był z prawdziwej wełny, bez żadnych akryli. Idzie jesień, więc zacznie się pora gobeliniarstwa ;) Ja tkam tylko jesienią i zimą, latem jakoś tak nie mam weny. Gobelin jest taki przytulny, ogólnie, więc tkanie pięknie pasuje do długich jesiennych i zimowych wieczorów, gdy za oknem hula wicher.

    OdpowiedzUsuń
  16. nie sama, nie :D
    odkąd dzieci się pojawiły, na koncertach rzadko bywam, mężu nadrabia :) ale sprzed dzieciowych czasów jest kilka "mocnych uderzeń" do powspominania...
    Przyznam Ci się jednak, że Armii szczerze nie lubię :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Agatko, każdy ma swoje gusta i guściki, nawet w podobnym zakresie tematycznym. Ja też nie wszystko lubię.

    No nazbierało się nas tu trochę. Tym lepiej :)

    I nie chodzi mi o traktowanie "metali" lepiej niż "niemetali", o jakieś wybieranie znajomych na podstawie gustów muzycznych, nic z tych rzeczy. Po prostu jak sobie wrzucę moją muzę na bloga to nie będę miała stracha, że mi czytelnicy w popłochu uciekną ;)

    OdpowiedzUsuń